• Wtorek, 17 września 2024
X

CCG, czyli brazylijskie MEKO

Jednym z bardziej istotnych aspektów programu modernizacji współczesnej marynarki wojennej Brazylii (Marinha do Brasil) jest budowa czterech (z opcją na dwie kolejne) wielozadaniowych fregat rakietowych typu Tamandaré. Będą to platformy skonstruowane w systemie modułowym MEKO, a więc dysponujące zdolnościami adaptacji do szerokiego spektrum zadań. Okręty powstają w ramach programu Corveta Classe Tamandaré (CCG), na czele którego stoi konsorcjum Águas Azuis, złożone ze spółek Thyssenkrupp Marine Systems (tkMS) z Niemiec oraz lokalnych Embraer Defense & Security i Atech Business in Technologies.

Geneza

Zaledwie kilka lat po rozpadzie ZSRR Marinha do Brasil – podobnie zresztą jak siły morskie wielu innych krajów – weszła w osobliwy stan zapaści, spowodowany złudną wizją wiecznego pokoju światowego. Jeszcze do 2012 r. dysponowała pokaźną liczbą 100 okrętów i 85 statków powietrznych. Mimo kupienia w 2000 r. od Francuzów ich lotniskowca lekkiego Foch, przemianowanego następnie na São Paulo (A12), oraz pięciu nowych okrętów podwodnych niemieckiego typu 209/1400 (Tupi) ogólna liczba jednostek morskich zaczęła topnieć. W pierwszej kolejności ze służby wycofano dwie przestarzałe fregaty rakietowe ASW typu Dodsworth (eksbrytyjskie typu Broadsword Batch 1) oraz dwie korwety rakietowe typu Inhaúma. Co więcej, z uwagi na depresję finansową podjęto także decyzję o zakończeniu eksploatacji lotniskowca São Paulo i odstawieniu go do głębokiej rezerwy. I tak pełnił już wówczas tylko funkcję okrętu dowodzenia i wsparcia desantu, gdyż nie dysponował żadnymi nowoczesnymi maszynami typowo uderzeniowymi, ponadto w 2012 r. uległ uszkodzeniom podczas pożaru.

Sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero po 2017 r., gdy stało się jasne, że wszelkie wizje wiecznego pokoju są jedną wielką utopią, a ponadto inne kraje południowoamerykańskie (szczególnie konkurencyjne Chile i Argentyna) zaczęły rozbudowywać swoje morskie arsenały. Nie szło im to jednak najlepiej, szczególnie w kwestii sił podwodnych. Na przykład Armada de la República Argentina po zamówieniu w Niemczech serii jednostek typu 209/1100 (Salta) miała odmłodzić stan swojej floty podwodnej przez wymianę ich na nowocześniejsze typu TR1700 (Santa Cruz). Z sześciu zamówionych okrętów dostarczono jednak tylko dwa. Z kolei dla MW Chile zamówiono dwa konwencjonalne okręty podwodne we Francji typu Scorpène. Ich budowa wlokła się niemiłosiernie (od 1997 do 2005 r.) i w rezultacie obie jednostki weszły do służby bez modułu MESMA (napędu niezależnego od powietrza atmosferycznego AIP), a z zamówienia kolejnych zrezygnowano. Ze swojej szansy skorzystała natomiast Brazylia, która w dodatku była w o tyle lepszej sytuacji, że posiadała zdolności budowy tej klasy jednostek we własnym zakresie. Już w 1982 r. zamówiono dwa pierwsze okręty podwodne typu 209/1400 (Tupi), z których drugi zmontowano w krajowej stoczni Arsenal de Marinha w Rio de Janeiro.

Następnie Brazylia wybudowała u siebie kolejne dwie jednostki plus uzyskała zgodę na skonstruowanie następnych według jeszcze bardziej zmodyfikowanego planu 209/1400Mod. (Tikuna). Tu jednak znów do głosu doszły zarówno ograniczenia finansowe, jak i chęć pozyskania okrętów podwodnych kolejnej generacji. W konsekwencji, w ramach programu PROSUB, postawiono na francuskie Scorpène, z których jednak do dziś żaden – i to po ponad 13 latach od zawarcia kontraktu – nie jest w pełni operacyjny. Prototypowy Riachuelo (S40) wszedł do służby 1 września 2022 r., ale nadal nie uzyskał gotowości bojowej. Jest to jednak okres przejściowy, Brazylia bowiem postawiła ostatecznie na atom i wspólnie z Francją przystąpiła do prac projektowych nad okrętami podwodnymi klasy SSN typu Álvaro Alberto. Jeżeli powstaną, zdeklasują siłą i możliwościami całą konkurencję z Ameryki Południowej.

Znacznie gorzej przedstawia się sprawa z siłami nawodnymi. Po dokonanych cięciach na stanie brazylijskiej floty z ważniejszych jednostek pozostało jedynie siedem leciwych fregat rakietowych typu Niterói, z których jedna pełni funkcję okrętu szkolnego, a pozostałe są przewidziane głównie do zadań patrolowych (OPV) i ewentualnie zwalczania okrętów podwodnych (ASW). Konieczność dokonania tzw. wymiany pokoleniowej stała się niezwykle pilna. Co więcej, żaden z brazylijskich okrętów nie dysponuje odpowiednimi zdolnościami zapewnienia obrony przeciwlotniczej, nawet w zakresie samoobrony, co na tle okrętów chilijskich, a szczególnie pozyskanych z Australii obu gruntownie zmodernizowanych wielozadaniowych fregat rakietowych typu Adelaide, wypada wyjątkowo niekorzystnie.

Wymagania co do rozwoju sił morskich zostały określone przez Marinha do Brasil za pośrednictwem Dyrekcji Zarządzania Programami Marynarki Wojennej (DGePM) i Naval Projects Management Company (EMGEPRON). Oprócz wymiany pokoleniowej starszych okrętów ma ona na celu ochronę tzw. Błękitnej Amazonii (A Amazônia Azul) – bogatego w zasoby obszaru obejmującego ok. 4,5 mln km² u wybrzeży Brazylii. W pierwszej kolejności postanowiono załatać lukę powstałą po wycofaniu lotniskowca lekkiego São Paulo. W tym celu pozyskano z Wielkiej Brytanii 20-letni uniwersalny okręt desantowy klasy LPH (Landing Platform Helicopter) HMS Ocean, na którym banderę Marinha do Brasil podniesiono 29 czerwca 2018 r. i przemianowano na Atlântico (A140). W kwestii nowych jednostek, z uwagi na ograniczenia techniczne i finansowe, z początku brano pod uwagę co najwyżej korwety rakietowe w wersji wielozadaniowej (aczkolwiek zubożonej), przy czym koszt jednostkowy każdej z nich miał oscylować w granicach 400–500 mln EUR. Mowa była więc o okrętach o wyporności normalnej na poziomie 2000 ts, napędzanych wyłącznie za pomocą silników wysokoprężnych i uzbrojonych w moduł wyrzutni systemu Sea Ceptor VLS jedynie do rakiet plot. bliskiego zasięgu CAMM, wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych MANSUP, armatę kal. 76,2 mm oraz zestaw artyleryjski kal. 30 mm (plus wkm-y) i wyrzutnie torped klasy LWT. Koniecznym do spełnienia warunkiem była również aranżacja odpowiedniego lądowiska wraz z hangarem do obsługi pojedynczego, średniej wielkości śmigłowca, przeznaczonego przede wszystkim do zadań przeciwpodwodnych.

Od korwety do fregaty lekkiej

Za bazę dla nowych brazylijskich korwet rakietowych posłużyć miał kadłub jednostek serii A-100, budowanych w ramach podstawowej serii okrętów modułowych MEKO. Co ciekawe, dokładnie ten sam projekt wybrano dla polskiej marynarki wojennej w ramach programu Gawron, niestety z efektem dalekim od pierwotnych założeń – jednostkę prototypową ostatecznie przeprojektowano i ukończono jako korwetę patrolową (OPV, czyli Offshore Patrol Vessel) ORP Ślązak, a budowy pozostałych nigdy nie rozpoczęto. Specyfikacja techniczna nowych jednostek dla Marinha do Brasil od samego początku stanowiła wyzwanie samo w sobie. W stosunkowo niewielkim, bo według planów 2000-tonowym kadłubie miały zmieścić się kompleksowe systemy obrony powietrznej (AAW), przeciwokrętowej (ASuW, rozumianej tutaj także jako możliwość wykonania uderzeń na cele naziemne) i zwalczania okrętów podwodnych (ASW). Do tego przewidziano rozbudowane systemy obserwacji technicznej. Jakby tego było mało, podjęto również decyzję, aby przyszłe wielozadaniowe korwety rakietowe w jak największym stopniu podporządkować technologii ograniczonej skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego (SPO), co notabene wiąże się z zagwarantowaniem im jak największego bezpieczeństwa i swobody działania. Przełożyło się to na bryłę kadłuba i całości zabudowy ponad pokład główny tych jednostek i zdecydowanie nie poprawiło ich dzielności morskiej. Przede wszystkim musiano bowiem pogodzić tutaj dwa sprzeczne ze sobą parametry – niską wykrywalność z wysoką wolną burtą i dwoma masywnymi antenomasztami, wymaganymi w tym przypadku do wmontowania w nie anten radarów i zasadniczych systemów łączności. Zagadnieniu ograniczenia SPO należało więc podporządkować nie tylko kadłub i część nadbudówek, ale praktycznie całe okręty.

Zapytanie ofertowe w programie Corveta Classe Tamandaré (CCG) oficjalnie przedłożono 19 grudnia 2017 r. Odzew był spory, do przetargu bowiem zgłosiło się kilkadziesiąt firm z 17 krajów, aczkolwiek realnie tylko kilka mogło sprostać zamówieniu i (lub) uczestniczyć w programie, a resztę bardzo szybko odrzucono. Ostatecznie na placu boju pozostały: holendersko-szwedzki Damen-Saab, promujący projekt rozwojowy jednostek typu Sigma 10514, włoski Fincantieri-Leonardo z mocno rozbudowaną wersją OPV typu Emgepron, francuski Naval Group z powiększoną korwetą rakietową Gowind 2500 (wersja 3100+ okazała się dla Brazylii zbyt droga) oraz niemiecki Thyssenkrupp Marine Systems (tkMS), promujący jednostki serii MEKO, dostosowane do konkretnych potrzeb odbiorcy. Jako że brazylijski budżet był wówczas mocno ograniczony, a wymagania techniczne okazały się spore, wydawało się, że tylko ten ostatni dostawca jest zdolny sprostać wymaganiom Marinha do Brasil. Ponadto w projekt i budowę miało być zaangażowanych sporo podmiotów krajowych w ramach utworzonego konsorcjum Águas Azuis, w skład którego obok tkMS weszły Embraer i Atech oraz (później) kanadyjski L3 MAPP.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X