Na tyle, na ile trwające dwa i pół dnia walki pozwalają na osąd na temat postawy armii podczas wojny, wydarzenia ostatnich kilku dni pozwalają na rzut oka na ducha bojowego armii polskiej, ponieważ walki toczyły się dosłownie na naszych oczach. Trudno było nie zauważyć, że żołnierze obu stron walczyli z odwagą i sprytem. Piechota i rezerwy obsługiwały karabiny maszynowe pod nieprzyjacielskim ogniem, brały udział w boju z użyciem granatów ręcznych i dobrze stosowały kamuflaż. Szczególnie dobrze bili się podchorążowie i pułk z Wielkopolski. Artyleria, oprócz kilku bezpośrednich trafień, nie wywarła wielkiego wpływu na przebieg walk. Samoloty nie wyróżniły się, zrzucone przez nie bomby spadały na domy prywatne, powodując gniew ludności cywilnej.
Tak walki miejskie w czasie przewrotu majowego opisał niemiecki poseł w Warszawie Urlich Karl Rauscher w raporcie do niemieckiego MSZ z 21 maja 1926 roku.
12 maja 1926 roku oddziały wierne marszałkowi Piłsudskiemu zajęły stanowiska przy mostach na Wiśle. Pierwsze strzały padły ze strony wojsk rządowych w rejonie mostu Kierbedzia. Doszło do wybuchu walk w mieście. Oddziały Piłsudskiego zostały wsparte przez związek zawodowy kolejarzy PPS, który zablokował transporty oddziałów rządowych. 14 maja marszałek przejął kontrolę nad stolicą, a rząd Witosa podał się do dymisji. Swój urząd złożył także prezydent Wojciechowski. Powołano wtedy rząd Kazimierza Bartla, w którym Piłsudski objął stanowisko ministra spraw wojskowych. Te trzy dni, w których doszło do przejęcia przez niego władzy w Polsce, miało także inne niedoceniane skutki.
Wielokrotnie opisywano przebieg zmian i konsekwencje polityczne zamachu majowego czy przebiegu samych walk. Wojskowe efekty walk w Warszawie pozostają jednak w cieniu historycznych zmian. Autor postanowił przyjrzeć się praktycznym wnioskom wyciągniętym z walk ulicznych i ich znaczeniu, pomijając dyskusję w wymiarze politycznym.
Po zakończeniu walk pojawiła się potrzeba ponownego sklejenia armii w jedność. W celu uregulowania spraw wojskowych 18 maja 1926 roku nowy minister spraw wojskowych marszałek Piłsudski powołał specjalną Komisję Likwidacyjną, której przewodził gen. broni Lucjan Żeligowski, Inspektor Armii nr 2 w Warszawie. Przed komisją Żeligowskiego postawiono zadania związane wyłącznie z zagadnieniami wojskowymi, bez polityki. Jej kompetencje obejmowały:
- zakończenie operacji wojskowych,
- przywrócenie normalnego stanu w jednostkach biorących udział w walkach,
- rozbrojenia oddziałów cywilnych,
- uregulowanie strat w zapasie mobilizacyjnym wojska i wyposażenia użytku bieżącego,
- uregulowanie strat w mieniu cywilnym, poniesionych w wyniku działań wojska,
- uregulowanie spraw w korpusie oficerskim oraz wśród szeregowych,
- ustalenie strat ludzkich, w tym zabitych i rannych żołnierzy oraz cywilów.
W skład komisji weszło 21 oficerów, którzy pracowali w biurach byłego Inspektora Szkół Wojskowych przy Krakowskim Przedmieściu 11 w Warszawie. Swoje urzędowanie komisja rozpoczęła dzień przed formalnym powołaniem, a prace miała zakończyć w terminie jednego miesiąca. Faktycznie termin został przedłużony do połowy lipca 1926 roku.