Dla przywódców wojskowo-politycznych ZSRR stworzenie wysoce skutecznego systemu obrony powietrznej, zdolnego do objęcia gigantycznego kraju „nieprzeniknionym parasolem” przed jakąkolwiek penetracją, było jednym z najważniejszych zadań w całym okresie powojennym. Pierwsze radzieckie przeciwlotnicze systemy rakietowe S-25 i S-75, ze względu na ograniczony zasięg i małą mobilność, mogły chronić przestrzeń powietrzną jedynie w rejonie dużych miast i obiektów wojskowych. Myśliwce przechwytujące uzbrojone w pociski rakietowe mogły natomiast niszczyć samoloty wroga nad całym obszarem kraju, umożliwiając pokrycie rozległych obszarów nad Syberią i Dalekim Wschodem, gdzie rozmieszczenie dużej liczby systemów obrony przeciwlotniczej było praktycznie niemożliwe. Mimo nietypowej koncepcji rozwój ciężkiego myśliwca przechwytującego Tu-128 przebiegł bez większych problemów, a powstały system uzbrojenia okazał się pomysłem udanym.
Koncepcja
Myśliwiec przechwytujący był uważany za integralną część systemu składającego się z samego samolotu, kierowanych pocisków rakietowych powietrze-powietrze, pokładowej stacji radiolokacyjnej oraz naziemnych urządzeń naprowadzania. Jako pierwsze weszły do służby kompleksy oparte na myśliwcach przechwytujących MiG-17PFU i Jak-25K, wyposażone w cztery pociski RS-1U (K-5). Później w całym kraju zostały rozmieszczone samoloty naddźwiękowe MiG-19PM i Su-9, uzbrojone w cztery pociski RS-2US (K-5M). Następnie pojawiły się kompleksy oparte na myśliwcach Su-11 i Jak-28, z których każdy przenosił dwa pociski R-8. Były one jednak dość skuteczne w odległości tylko kilkuset kilometrów od chronionych obiektów. Aby walczyć z wrogiem powietrznym w odległości ponad tysiąca kilometrów, konieczne było stworzenie zupełnie innego typu myśliwca przechwytującego. Pierwsza próba stworzenia takiego samolotu została podjęta w biurze projektowym Siergieja Ławoczkina w drugiej połowie lat 50. Próby ciężkiego myśliwca przechwytującego Ła-250 ciągnęły się jednak przez cztery lata, co doprowadziło do zaprzestania prac.
Już w trakcie prób Ła-250 dowództwo obrony powietrznej zwróciło uwagę na potencjalną możliwość wykorzystania jako myśliwca przechwytującego bombowca „98”, który powstał w biurze projektowym Andrieja Tupolewa. W 1957 roku dowódca lotnictwa Wojsk Obrony Powietrznej marszałek Jewgienij Sawicki odwiedził Tupolewa i zaproponował stworzenie myśliwca przechwytującego podobnego do samolotu „98”, ale wyposażonego w pociski powietrze-powietrze i potężny radar pokładowy. Przez prawie rok prace nad myśliwcem przechwytującym dalekiego zasięgu przebiegały bez oficjalnego zamówienia, jedynie na podstawie rozmowy Sawickiego i Tupolewa. Po propozycji technicznej przygotowanej w 1958 roku temat został zatwierdzony przez dowództwo wojskowe i prace kontynuowano już na usankcjonowanych podstawach. Początkowo myśliwiec przechwytujący Tu-28 z pociskami K-24 powstawał jako część kompleksu Tu-28-24. Ogólna konfiguracja samolotu była zbliżona do projektu „98”, który był również punktem wyjścia do stworzenia bombowca Tu-22. W trakcie prac wygląd myśliwca zmienił się – zwiększono kąt skosu krawędzi natarcia skrzydeł, a krawędź spływu stała się prosta.
Zgodnie z postanowieniem rządowym Tu-28 powinien być wyposażony w dwa silniki AL-7F-2 projektu Arсhipa Lulki lub WD-19 projektu Władimira Dobrynina (jeśli były by gotowe). Biuro projektowe kierowane przez Fiodora Wołkowa miało stworzyć radar pokładowy RP-S Smiercz o zasięgu wykrywania celu 50 km. Oprócz ograniczeń dotyczących masy i wymiarów, stacji stawiano dość wysokie wymagania dotyczące odporności na zakłócenia, ponieważ samoloty potencjalnego przeciwnika były wyposażone w różnorodny sprzęt walki radioelektronicznej (WRE). Biuro kierowane przez Matusa Bisnowata projektowało kierowane pociski rakietowe powietrze-powietrze K-80 w dwóch odmianach, tj. z głowicami radarowymi i cieplnymi. K-80 miał klasyczną konfigurację aerodynamiczną z trójkątnymi skrzydłami i trapezoidalnymi sterami umieszczonymi w układzie krzyżowym. Głowica odłamkowo-burząca o masie 53,5 kg miała detonator radiowy. Pocisk zapewniał niszczenie celów powietrznych lecących z prędkością do 2000 km/h na wysokościach 8–21 km (z przewagą nad nosicielem do 8 km) i na dystansach od 2 do 25 km.
Biorąc pod uwagę złożoność opracowania radaru Smiercz, jego współdziałania z innym sprzętem samolotu i rakietami oraz ogólną integrację wszystkich elementów kompleksu, postanowiono przetestować stację w latających laboratoriach „98LL” i Tu-104LL. Na tym ostatnim, przerobionym z samolotu pasażerskiego (sic!), wystrzeliwano nawet eksperymentalne pociski K-80 do celów.
Konstruktorzy wykonali wiele pracy nad aerodynamicznym i konstrukcyjnym układem myśliwca przechwytującego, w wyniku czego możliwe było osiągnięcie dobrych właściwości zarówno w trybach lotu naddźwiękowego, jak i poddźwiękowego oraz podczas startu i lądowania. Aby zapewnić wysokie prędkości lotu naddźwiękowego i długi czas patrolowania przy prędkości M = 0,85, zastosowano skrzydła o skosie 56° o profilach o małej grubości względnej oraz kadłub wykonany zgodnie z tzw. regułą pól.
Ze względu na duży zasięg i długotrwałość lotu oraz złożoność urządzeń celowniczo-nawigacyjnych, załoga samolotu Tu-28 składała się z dwóch osób. Pilot pilotował samolot, naprowadzał na cel zgodnie ze wskazówkami systemu naziemnego i radaru RP-S, a także odpalał pociski rakietowe. Nawigator-operator przez cały lot prowadził nawigację, poszukiwanie celu za pomocą stacji RP-S i jego identyfikację, a także łączność radiową z lotniskiem bazowym.
Kompleks urządzeń nawigacyjnych i łączności w Tu-28 był prawie taki sam jak w bombowcach dalekiego zasięgu, co umożliwiło długotrwałe loty patrolowe w regionach Dalekiej Północy i Dalekiego Wschodu. Samoloty prototypowe i seryjne były wyposażone w silniki AL-7F-2 – bardzo rozpowszechnione w radzieckim lotnictwie wojskowym (montowano je m.in. w produkowanych na dużą skalę samolotach Su-7 i Su-9).
Ważną cechą Tu-28 był duży zasięg. Umożliwiło to wyniesienie linii przechwytywania na odległość nawet 1500 km od lotniska, uniemożliwiając wrogim bombowcom lub pociskom manewrującym przekroczenie granicy kraju. W strefie oczekiwania wrogiego napadu powietrznego myśliwiec przechwytujący mógł patrolować przez 3–3,5 godziny. Ze względu na duży zasięg wykrywania celu przez radar pokładowy nie było potrzeby dokładnego naprowadzania samolotu na cel za pomocą naziemnego systemu naprowadzania, załoga była bowiem w stanie przechwycić cel samodzielnie. Przy autonomicznych działaniach wymagane były tylko wstępne dane o położeniu celów powietrznych. Umożliwiło to wykorzystanie Tu-28 nad obszarami pozbawionymi zautomatyzowanych systemów naprowadzania.