• Czwartek, 28 marca 2024
X

W perspektywie kilku lat polska artyleria rakietowa ulegnie istotnej przebudowie, przede wszystkim wzmocnieniu, a to dzięki dokonanym w Korei Południowej zakupom systemu K239 Chunmoo. Biorąc pod uwagę całościową skalę tych planów (500 wyrzutni), ale i wiele zmiennych, trudno dziś wskazać, jak realnie będą wyglądać jej możliwości w perspektywie dekady. Choć bowiem wydano kilka miliardów dolarów, dokonano na razie najłatwiejszej części inwestycji dla programu Homar – kupiono moduły wyrzutni i pociski. Pozostaje ogrom pracy, sięgającej dużo dalej niż 2023 rok i szybka dostawa jednego dywizjonu K239, może jednego batalionu czołgów K2, czy też trochę większej liczby armatohaubic K9. Tymczasem na horyzoncie jawi się kolejny pilny operacyjnie zakup (który i tak zajmie kilka lat), a związany z koreańskim bojowym wozem piechoty AS21 Redback.

Koreański Homar

W końcu maja br. szef resortu obrony Mariusz Błaszczak na platformie Twitter poinformował o planach zakupu 500 amerykańskich wyrzutni rakietowych M142 HIMARS i zorganizowania w strukturach Wojska Polskiego 80 baterii artylerii rakietowej. Sam kierunek wydawał się konsekwentny i naturalny, wszak w tym czasie w realizacji był już kontrakt z 2019 roku na nabywany w specyfikacji amerykańskiej moduł dywizjonowy HIMARS z łącznie 20 wyrzutniami tego systemu, z terminem jego dostawy przewidzianym na 2023 rok. Oczywiście największe ożywienie wzbudził nie przedmiot zakupu, ale zakres ilościowy ogłoszony przez ministra. Zamiar ten przybrał bardziej formalną formę, kiedy to po czerwcowej odprawie kadry kierowniczej Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP minister Błaszczak powtórzył przekaz o planach nabycia blisko 500 wyrzutni HIMARS. Tak skokowy przyrost potrzeb artyleryjskich tłumaczono wnioskami z konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

Bardzo szybko zapowiedzi ministra zostały zweryfikowane, oficjalnie z powodu braku możliwości dostaw amerykańskich systemów w oczekiwanym terminie. W tym czasie upubliczniona już jednak była koncepcja strategicznego podparcia modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP z wykorzystaniem przemysłu Korei Południowej (czołgi K2, armatohaubice K9, samoloty odrzutowe FA-50, bojowe wozy piechoty AS21 i K21 – ten ostatni typ przynajmniej na razie zniknął z agendy). Coraz częściej do tego zestawienia dołączane były i koreańskie systemy rakietowe K239 Chunmoo, jako przeciwwaga do zwykle i tak trudniejszych rozmów z Amerykanami. Czołgi i haubice zamówiono umowami wykonawczymi w końcu sierpnia, samoloty w połowie września – czekaliśmy zatem na decyzje w sprawie rakietowego Homara.

Te miały się sformalizować podczas wyjazdu szefa MON do Azji, podczas którego kluczowym punktem w programie miał być odbiór pierwszych 10 czołgów K2 i 24 armatohaubic K9 w ramach polskich umów, ale wyjazd uświetnić i miała umowa ramowa dotycząca wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo. Podróż ministra do Korei Południowej nie doszła jednak do skutku, oficjalnie z powodu usterki samolotu rządowego. Nie była to jednak taka przeszkoda, której nie można pokonać. Umowę ramową pomiędzy Agencją Uzbrojenia a Hanwhą Defense podpisano 19 października br., ale w Warszawie. Jak informują oficjalne komunikaty, dotyczyła ona określenia sposobu i poszczególnych etapów realizacji warunków przede wszystkim pod dostawy 288 wyrzutni K239, kilkunastu tysięcy przeznaczonych dla nich precyzyjnych pocisków kalibrów 239 i 600 mm, pakietów dodatkowych (szkoleniowy, logistyczny, wsparcia technicznego), ale i transferu technologii, bowiem w przypadku sprzętu dla rakietowców zakładano wysoki stopień polonizacji systemu. W umowie określono także terminy dostaw przewidując je na lata 2023-2028, a także przekazanie pierwszych 18 wyrzutni K239 już w 2023 roku, z wykorzystaniem polskich podwozi Jelcz, systemów łączności oraz artyleryjskiego zautomatyzowanego systemu kierowania ogniem TOPAZ. Jak zwracał uwagę sam MON w upublicznionym komunikacie, dostawa w założonym terminie umożliwić miała osiągnięcie podstawowej gotowości bojowej do końca 2023 roku przez pierwszy dywizjon K239 Chunmoo. Pakiet szkoleniowy opisany w umowie przewidywał szkolenie polskiego personelu technicznego na terenie Korei w przyszłym roku, a logistyczny, obejmujący m.in. urządzenia diagnostyczne, przede wszystkim wiązał się ze zdolnościami ustanowionymi w polskim przemyśle obronnym w zakresie serwisu i integracji wyrzutni. Wykonawca zapewnić miał również wsparcie serwisowe na terenie Polski od chwili przybycia pierwszych wyrzutni K239. Umowa ramowa przewidywała i późniejszy transfer technologii związany z ustanowieniem w polskich podmiotach przemysłowych zdolności docelowo do produkcji wyrzutni oraz precyzyjnych pocisków rakietowych.

Z perspektywy wojskowych negocjatorów i kierownictwa MON nie było już chyba o czym dalej rozmawiać, bowiem po dwóch tygodniach od podpisania umowy ramowej doszło do sygnowania (również na odległość, w Polsce i Korei Południowej) umowy wykonawczej w ramach pierwszego etapu rakietowego programu. Dnia 4 listopada Agencja Uzbrojenia i Hanwha Aerospace podpisały kontrakt o wartości 3,55 mld USD netto (17,03 mld PLN według kursu NBP z tego dnia) dotyczący dostaw 218 modułów wyrzutni rakietowych K239 Chunmoo, kilkunastu tysięcy sztuk amunicji do precyzyjnego rażenia na dystans 80 km (określanych jako Chunmoo 239 mm Missile) i 290 km (Long Range Missile), pakietów logistycznego i szkoleniowego oraz wsparcia technicznego ze strony producenta. Termin dostaw przewidziano na lata 2023-2027. W „twitterowym Q&A” rzecznik prasowy Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek wyjaśnił jeszcze kilka kwestii. 218 modułów wyrzutni K239 będzie wyprodukowanych i dostarczonych z zakładów w Korei Południowej, natomiast pozostałe z umowy ramowej 70 egz. K239, po wcześniejszym transferze technologii i pozyskaniu kompetencji, zostanie wyprodukowane w ramach kolejnych faz w polskim przemyśle. Amunicja nabywana w ramach pierwszego etapu pochodzić będzie w całości z importu, w przyszłości planuje się także podjęcie jej produkcji w naszym kraju. Z kolei z podstawowych trzech komponentów składających się na wyrzutnię, poinformowano, że system TOPAZ wytwarzany przez WB Electronics został wliczony w wartość kontraktu podpisanego z Hanwha, oddzielnej zaś umowie AU z polskim przemysłem podlegać będzie zakup podwozi Jelcz 8×8. Nie ma z kolei informacji czy środki łączności wymagać będą również kolejnej umowy, czy podobnie jak TOPAZ znajdują się już na zakontraktowanej liście z 4 listopada 2022 roku. Przekazano również, że pierwsze 18 wyrzutni K239 w przyszłym roku trafi do 18. Dywizji Zmechanizowanej – niemal z pewnością więc wskazać można jako użytkownika formowany w jej strukturach 18. Pułk Artylerii z Nowej Dęby.

Warto napisać choć krótko o samym systemie K239 Chunmoo (w wolnym tłumaczeniu nazwa oznaczająca „niebo przykryte rakietami”). W prostej linii to następca również wieloprowadnicowych wyrzutni, ale lżejszych i opracowanych w końcu lat 70. XX wieku K136 Kooryong (odpowiednik dobrze znanego BM-21). Ma to o tyle znaczenie, że Chunmoo posiada zdolność do wykorzystania pocisków (K33 kal. 131 mm) pochodzących ze starszego zestawu, których duże zapasy ciągle znajdują się w koreańskiej armii i mogą być wykorzystane choćby w procesie szkolenia obsług. Sam program Korean-MLRS (K-MLRS) uruchomiono w 2006 roku, formalnie zaś zlecono opracowanie jego prototypów w 2009 roku. Od początku w dużej mierze wzorowano się na posiadanych amerykańskich wyrzutni M270 MLRS. Badania systemu zapoczątkowano w 2013 roku, a dwa lata później K239 w pierwszych egzemplarzach trafił do koreańskiej armii. Ocenia się, że w służbie sił zbrojnych Korei Południowej znajdować się może blisko 200 wyrzutni K239, które stanowią zasadniczy środek dla ich artylerii rakietowej. Dotychczas tylko niewielka liczba wyrzutni została wyeksportowana do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Podstawowe składowe modułu ogniowego tworzą: kołowa wyrzutnia K239L (Launcher), wóz transportowo-załadowczy K239T (Transporter), pociski rakietowe (niekierowane i korygowane), system kierowania ogniem, pojazdy wsparcia i zabezpieczenia (np. stanowisko dowodzenia). Z racji widocznego zainteresowania strony polskiej jedynie modułem wyrzutni i pociskami korygowanymi, warto dalej skupić się na tych dwóch elementach.

Wyrzutnia K239L osadzona jest na koreańskim podwoziu samochodowym Hanwha 8×8 z 3-osobową opancerzoną kabiną. Masa pustej wyrzutni wynosić ma 31 ton (M142 HIMARS ledwie 16 ton), która na czas strzelania stabilizowana jest czterema podporami hydraulicznymi. Podawana długość wyrzutni to 9 m, szerokość 2,9 m, a wysokość 3,3 m. K239L przenosi dwa pakiety podstawowych dla niej pocisków, każdy z sześcioma korygowanymi rakietami kal. 239 mm lub pojedynczym kal. 600 mm. Na dzień dzisiejszy w operacyjnym użyciu znajdują się pociski niekierowane K33 kal. 131 i KM6A2 kal. 230 mm, korygowany kal. 239 mm oraz od 2020 roku kal. 600 mm. W opracowaniu od 2015 roku znajdować się ma również pocisk korygowany Chunmoo II kal. 400 mm. Nic nie wiadomo, aby K239L była certyfikowana do użycia amerykańskiej amunicji GMLRS systemu MLRS/HIMARS.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X