W kwietniu br. doszło do zaostrzenia relacji izraelsko-irańskich. W rezultacie nalotu na irański konsulat w Damaszku, w ramach odwetu doszło do niewyobrażalnego do niedawna zmasowanego ostrzału obiektów wojskowych w Izraelu. Na szczęście oba państwa nie dążyły do eskalacji – irański odwet nie przekroczył pewnych granic, a izraelska odpowiedź była wyraźnie słabsza.
Preludium: atak na konsulat
1 kwietnia około godz. 17.00 lotnictwo izraelskie zaatakowało irański konsulat w Damaszku w celu zabicia obradujących tam ważnych dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC). W zburzonym budynku, który stanowił część mieszkalną konsulatu, zginęło 16 osób, w tym siedmiu żołnierzy IRGC, pięciu bojowników ze wspieranych przez Iran milicji, jeden bojownik Hezbollahu, jeden irański doradca i dwóch cywilów. Powszechnie przyjmuje się, że głównym celem był gen. Mohammad Reza Zahedi, który w chwili śmierci odpowiadał za działania w Libanie i Syrii sił specjalnych Al-Kuds wchodzących w skład IRGC. Podczas jego pochówku Rada Koalicji Islamskich Sił Rewolucyjnych ujawniła, że odegrał on „kluczową rolę” w przygotowaniu i przeprowadzeniu ataku Hamasu z 7 października 2023 roku, w wyniku którego zginęło około 1200 Izraelczyków. Ponadto śmierć poniósł obecny na spotkaniu zastępca gen. Zahediego gen. Mohammad Hadi Haji Rahimi, a także pięciu niższych rangą oficerów i żołnierzy. Ani ambasadorowi, ani jego rodzinie, którzy przebywali w głównym gmachu konsulatu, nic się nie stało.
Po ataku ambasador Iranu Hossein Akbari stwierdził, że budynek konsulatu był celem „sześciu pocisków zrzuconych z izraelskich samolotów bojowych F-35I”. Prawdopodobnie wspomnianymi pociskami były bomby szybujące SDB o niewielkiej średnicy, które zawierają stosunkowo niewiele ładunku wybuchowego i powodują ograniczone straty uboczne. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Iranu potępiło atak, podkreślając, że kraj zastrzega sobie prawo do podjęcia działań odwetowych przeciwko agresorom stojącym za nalotem i udzieli „zdecydowanej odpowiedzi”.
Operacja „Szczera Obietnica”
W związku z rosnącymi obawami przed irańskim kontratakiem, wieczorem 13 kwietnia izraelskie Dowództwo Frontu Wewnętrznego opublikowało instrukcje zawierające m.in. zakaz prowadzenia działalności edukacyjnej i ograniczenie zgromadzeń do maksymalnie 1000 osób na terenie całego kraju.
Około godz. 22.45 Iran rozpoczął operację „Szczera Obietnica”, jak oficjalnie nazwano zmasowany atak powietrzny na Izrael. Ogółem odnotowano wystrzelenie 120 pocisków balistycznych, 36 pocisków manewrujących i 185 (według Iranu 238) bezzałogowych statków powietrznych. Atak przeprowadzono w taki sposób, aby jak najwięcej środków bojowych dotarło do granic Izraela jednocześnie. Najpierw wypuszczono uderzeniowe BSP, które leciały do celu co najmniej 6–7 godzin. Odrzutowym pociskom manewrującym podobna droga zajmowała do dwóch godzin. Odpalone na koniec pociski balistyczne przebywały w powietrzu najwyżej kilkanaście minut. Użyto bezzałogowców dalekiego zasięgu Szahid-136 i Szahid-238, pocisków manewrujących Kuds-351 oraz różnych pocisków balistycznych średniego zasięgu. Na podstawie ujawnionych materiałów ze startów oraz odnalezionych po ataku szczątków odnotowano użycie pocisków typu Emad, Ghadr-110 (Szahab-3B), Cheibar-Szekan i Dezful. Ostrzał przeprowadzono z terytorium Iranu, Jemenu oraz Iraku, przy czym w obu ostatnich przypadkach był on dziełem proirańskich bojówek.
Praktycznie wszystkie nadlatujące pociski manewrujące i drony zostały zestrzelone poza izraelską przestrzenią powietrzną, nad Irakiem, Syrią i Jordanią. Ujawniła się tutaj siła zbudowanej naprędce proizraelskiej koalicji, w której jawnie uczestniczyła Jordania, Francja, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Cichymi sprzymierzeńcami były Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. O udziale obu ostatnich krajów w obronie Izraela nie wiadomo za wiele, ale sam fakt udostępnienia baz lotniczych i morskich oraz danych z systemów radarowych mógł mieć duże znaczenie dla powodzenia obrony.