Pierwsze zbudowane w XX w. w Polsce pełnomorskie okręty przeciwminowe niezmiennie wzbudzają spore zainteresowanie miłośników spraw okrętowych. Popularne „ptaszki”, czyli minowce wz. 1933, bo o nich oczywiście mowa, we wrześniu 1939 r. dobrze wypełniły stawiane przed nimi zadania. Dwa utracono bezpowrotnie, ale cztery, które przetrwały wojnę, kontynuowały służbę pod biało-czerwoną banderą aż do lat 70. XX w.
Jeśli sięgniemy wstecz do początków marynarki wojennej w II Rzeczypospolitej, to w pierwszym składzie floty znajdziemy cztery traulery niemieckiego typu FM, które otrzymały nazwy ORP Jaskółka, ORP Czajka, ORP Rybitwa i ORP Mewa. Za pośrednictwem duńskiej firmy kupiono je od Finlandii, która stała się ich posiadaczem w wyniku podziału Kaiserliche Marine. W 1930 r. jednostki przeklasyfikowano na minowce i nazwa ta została utrzymana dla ich następców.
Minowce powstają w Polsce
Po wycofaniu w październiku 1931 r. tych pierwszych czterech minowców przez następne blisko cztery lata flota funkcjonowała bez jednostek zdolnych do trałowania min. Z ich ewentualnym stawianiem było łatwiej, w latach 1930–1932 bowiem w służbie pojawiły się dwa kontrtorpedowce i trzy podwodne stawiacze min. Kierownictwo MW (KMW), mając na uwadze kilka istotnych czynników, zdecydowało, aby projekt nowych minowców powstał w Polsce; tu też miała być budowana cała seria tych okrętów. Bieżące perypetie ze stoczniami francuskimi zniechęciły na jakiś czas do składania zamówień w tym kraju, a dzięki realizacji projektu niewielkich okrętów polskie biura projektowe i stocznie miały wprawić się przed zawieraniem z nimi w przyszłości umów na większe jednostki.
Początkowo KMW chciało uzyskać fundusze na rozbudowę floty, w tym właśnie m.in. na nowe minowce, jeszcze przed wycofaniem jednostek poniemieckich, ale nie zgadzał się na to Marszałek Józef Piłsudski. Zmienił on zdanie dopiero po powrocie na pokładzie kontrtorpedowca ORP Wicher z Madery. KMW szybko postanowiło to wykorzystać i 25 lutego 1932 r. rozpisało tylko dla polskich dostawców przetarg na budowę czterech nowych minowców. Narada w sprawie przedstawionych ofert odbyła się 19 maja 1932 r. Firmy prezentowały na tym etapie tylko swój zamysł budowy i był to w zasadzie konkurs o najniższą cenę, bez przedstawienia konkretnych projektów. Z tego też powodu udziału w tej swoistej licytacji odmówiło dysponujące Stocznią Rzeczną w Krakowie przedsiębiorstwo Zieleniewski, Fitzner, Gamper. Ostatecznie konkurowały ze sobą cztery podmioty, z których zarówno pod względem ceny, jak i terminów realizacji wygrała Warszawska Spółka Akcyjna Budowy Parowozów. Później odrzucono jednak tę ofertę ze względów technicznych i zdecydowano się na propozycję Państwowych Zakładów Inżynierii z Warszawy (PZInż.). Przedstawiły one projekt jednostek opracowany przez inż. Aleksandra Potyrałę z biura konstrukcyjnego Stoczni Rzecznej w Modlinie, która miała zająć się budową kadłubów.
Pierwotną umowę na budowę serii czterech minowców projektu, oficjalnie znanego pod oznaczeniem B-3, podpisano między KMW a PZInż. 26 stycznia 1933 r. Zakładany koszt wykonania każdej jednostki przewidywano na kwotę 1 mln 320 tys. zł, ale liczoną bez kompletu uzbrojenia (w tym trałów) i środków łączności. Całość budowy miała być finansowana ze środków zabezpieczonych w trzech kolejnych budżetach MSWojsk. (1933/1934, 1934/1935, 1935/1936), z podziału przewidzianego na rozbudowę floty. Pierwszy okręt planowano ukończyć po 20 miesiącach od podpisania umowy, a następne odpowiednio trzy, sześć i dziewięć miesięcy później. Początkowo zakładano rozłożenie produkcji tylko pomiędzy dwa podmioty, czyli Warsztaty Portowe Marynarki Wojennej (WPMW) w Gdyni i Stocznię Rzeczną w Modlinie, ale w sierpniu 1933 r. doszła jeszcze Stocznia Gdyńska.
Od razu po podpisaniu umowy w obu stoczniach przystąpiono do prac produkcyjnych. Jeszcze tego samego 26 stycznia 1933 r. PZInż. zamówiły osiem głównych silników wysokoprężnych Nohab (wcześniej, bo we wrześniu 1932 r., kupiono do nich prawa licencyjne). W MSWojsk. zaakceptowano propozycję KMW, aby nowe okręty otrzymały nazwy po wycofanych jednostkach poniemieckich. Trzy wcielono do służby w 1935 r., a ostatni – 10 lutego 1936 r.
Budowa kolejnych minowców miała być realizowana w ramach planu rozbudowy na lata 1936–1942. Pierwotnie zakładano przygotowanie projektu jednostek większych, ostatecznie jednak kolejną parę zamówiono 14 sierpnia 1937 r. według tylko nieznacznie poprawionej dokumentacji pierwotnej. Początkowo czas oddania ich do służby ustalono na 13 i 16 miesięcy od daty zawarcia umowy, jednak po raz kolejny prace się opóźniły, a latem 1939 r., wobec groźby wybuchu wojny, zaczął się wyścig z czasem. Dla tych nowych minowców wybrano nazwy ORP Czapla i ORP Żuraw. Tym samym do wybuchu wojny flota wzbogaciła się o sześć minowców, przy czym ostatnie dwa doposażano do ostatnich godzin przed wybuchem wojny, trwało też intensywne szkolenie załogi, a formalnie weszły one do służby czynnej 1 września 1939 r.
Opis konstrukcji
Nowe minowce otrzymały sylwetki gładkopokładowe, kadłuby wykonane ze stali okrętowej miały długość całkowitą 45 m, na linii wodnej zaś – o dwa metry mniej. Kadłub był generalnie nitowany, z punktowym stosowaniem spawania niektórych elementów konstrukcyjnych. Do cech charakterystycznych sylwetki tych jednostek zaliczyć trzeba wznios dziobowy, jedną zwartą nadbudówkę z kominem za nią i szeroką rufę, idealnie wyprofilowaną do planowanych zadań. Wznios dziobowy miał gwarantować lepszą dzielność morską przy większych stanach morza i wyższych falach, dzięki szerokiej rufie zaś znalazło się dość miejsca dla żurawików do stawiania elementów trałów i dla dwóch torów minowych, które były powodem braku uskoku pokładu w rejonie śródokręcia. Zachowano szerokość kadłuba do samej rufy, co ułatwiło także montaż dwóch wałów napędowych. Poniżej linii wodnej dodano dwie stępki przechyłowe i jedną dokową.
Wnętrze kadłuba podzielono na 11 przedziałów. Idąc od dziobu były to: pierwszy – skrajnik – magazyny; drugi – komora kotwiczna; trzeci w całości zajęły pomieszczenia załogi. Do czwartego schodziło się po schodach z nadbudówki i był to przedział oficerski. Osobną kabinę miał dowódca okrętu (na lewej burcie), na prawej zaś znajdowało się pomieszczenie dla pozostałych oficerów. Wspólny korytarz prowadził jeszcze do mesy oficerskiej. W następnym przedziale urządzono siłownię pomocniczą. Dalej ulokowano siłownię główną z podstawami dla dwóch silników wysokoprężnych Nohab i przewodami odprowadzającymi spaliny do pojedynczego komina, który po obu stronach zabudowano ostatnimi pomieszczeniami kończącej się nadbudówki. Za maszynownią umieszczono przedział z pomieszczeniami podoficerskimi, a w kolejnych dwóch urządzono różne magazyny, w tym prowiantowy, mundurowy, maszynowy i najważniejszy z punktu widzenia okrętów, czyli trałowy. Ten ostatni połączono z umieszczoną na pokładzie głównym windą trałową. Wreszcie ostatni przedział w kadłubie na samej rufie mieścił maszynkę sterową. Łódź okrętowa znalazła się na śródokręciu na pokładzie głównym.
Nadbudówkę również wykonano w całości ze stali okrętowej. Jej przednia ściana była zaokrąglona, z charakterystycznym pomostem dowodzenia na dachu, którego brezentową osłonę rozciągnięto na specjalnie skonstruowanym relingu. Przód nadbudówki zagospodarowano dla kabiny nawigacyjnej, a za nią na lewej burcie znajdowała się kabina radio. Dalej korytarz prowadził do prysznicy i sanitariatów, a następnie do kuchni okrętowej. Na końcu nadbudówki centralnie przechodziły przewody z siłowni, a obok ulokowano kolejne sanitariaty. Do tylnej ściany nadbudówki przymocowano żurawik. Na dachu ustawiono podest dla reflektora i wychodzący z niego maszt palowy. Po bokach komina, tuż przed nim, były mocowania dla trójnożnych podstaw ckm-ów kal. 7,92 mm.
Do napędu minowców zdecydowano się zastosować dwa ośmiocylindrowe, rzędowe silniki wysokoprężne Nohab. Na ORP Czajka zamontowano oryginalne jednostki napędowe sprowadzone z fabryki w Trollhättan, na pozostałych zaś były to już produkty licencyjne, dostarczone z podwarszawskiej Fabryce Silników i Armatur „Ursus”. Silnik posiadał moc 525 KM i napędzał osobny wał napędowy. Łącznie moc maszyn wynosiła 1050 KM. Silniki napędzały dwie śruby niemieckiej firmy Zaise z Altony. Pozwalało to na uzyskanie maksymalnej prędkości 18 w., a podczas prób okręt prototypowy osiągnął 17,5 w.
Wszystkie urządzenia pomocnicze na okrętach były zasilane elektrycznie. Energię elektryczną dostarczały trzy wyprodukowane w szwajcarskiej firmie Brown-Boveri zespoły prądotwórcze, napędzane przez silniki wysokoprężne o mocy łącznej wynoszącej ok. 120 KM. Na trałowcach pierwszej serii napięcie w sieci okrętowej wynosiło 110 V, a na jednostkach drugiej serii – 220 V.
Minowce pierwszej serii uzbrojono w pojedynczą, francuską, uniwersalną dziobową armatę kal. 75 mm Canon Mle 1928 z firmy Schneider na morskiej podstawie SMCA. Maksymalny kąt podniesienia wynosił aż 75°, co umożliwiało zwalczanie celów powietrznych, ale niska szybkostrzelność i niewielka prędkość naprowadzania przekładały się na słabą efektywność działa strzelającego do samolotów. Używano amunicji scalonej, pocisków półpancernych lub rozpryskowych, których zasięg maksymalny wynosił ok. 11 km. Identyczne armaty zamówiono dla pary okrętów drugiej serii, ale nie dotarły one do Polski przed wybuchem wojny, w związku z tym zapadła decyzja o zamontowaniu w ich miejsce starych, wyciągniętych ze składnicy francuskich armat wz. 1897, także kal. 75 mm. Drugim elementem uzbrojenia były dwa ustawione na trójnożnych podstawach morskich ciężkie karabiny maszynowe Maxim wz. 08 kal. 7,92 mm. Była to ówcześnie standardowa broń przeciwlotnicza, używana powszechnie w wojsku polskim. Kąt podniesienia na podstawach wynosił maksymalnie 80°, mogły więc razić cele powietrzne bez ograniczeń sektorowych. Do strzelań przeciwlotniczych ckm miał charakterystyczny celownik kołowy, w innych przypadkach używano zwykłego celownika szczerbinowego. Okręty piąty i szósty planowano dozbroić w jeden, ustawiony na podstawie morskiej na śródokręciu nkm Hotchkiss kal. 13,2 mm. Planów tych jednak nie zrealizowano, chociaż wcześniejsze opracowania nie są w tej kwestii jednoznaczne. I tak na podstawie wspomnień można przyjąć, że taki nkm był ustawiony na ORP Rybitwa, najprawdopodobniej w ramach sprawdzenia poprawności przygotowanych planów, w innej publikacji zaś jako nosiciela wymienia się ORP Czaplę. Broń ta faktycznie byłaby sporym wzmocnieniem możliwości przeciwlotniczych minowców, jej zasięg w ogniu poziomym wynosił ok. 6,5 km, a przy ostrzeliwaniu celów powietrznych – do ok. 3 km. Podobnie jak w przypadku ckm-ów, broń ta miała maksymalny pionowy kąt podniesienia 80° i przy planowanym ustawieniu mogła razić cele powietrzne bez ograniczeń sektorowych, morskie zaś – na burty i w kierunku rufy. Pociski miały zdolność przebijania płyt stalowych o grubości do 7 mm.