Kontynuujemy na naszych łamach opowieść o niemieckich korsarzach z lat i wojny światowej. W numerze „MSiO” 9-10/2020 opisaliśmy dzieje krążownika pomocniczego Möve, w tym artykule prezentujemy dzieje kolejnych.
Möve wyruszył w korsarski rejs 30 grudnia 1915 r. Gdyby jego działalność została odkryta, załoga miała nadać umówiony sygnał radiowy. Jego brak oraz cisza w gazetach brytyjskich i państw neutralnych świadczyły, że wciąż krąży on po Atlantyku. Dlatego też niemieckie dowództwo wkrótce podjęło przygotowania do wysłania w morze kolejnych jednostek.
Dwa razy falstart
Pierwszą z nich był zbudowany w 1906 r. parowy frachtowiec Belgravia o pojemności 6648 BRT, przed wojną należący do armatora Hamburg-Amerikanische Packetfahrt z Hamburga. Podczas przebudowy w stoczni Kaiserliche Marine w Wilhelmshaven jednostkę uzbrojono w cztery armaty kal. 150 mm, umieszczone pojedynczo po dwie z każdej burty w części dziobowej, dwie armaty kal. 37 mm i dwie wyrzutnie torped kal. 500 mm, również znajdujące się po jednej w części dziobowej jednostki. 14 stycznia 1916 r. okręt rozpoczął służbę pod nową nazwą Wolf (Wilk). Dowódcą krążownika został kmdr ppor. Curt Hermann.
Po przebudowie krążownik stacjonował w ujściu Łaby, oczekując sztormowej pogody, by pod jej osłoną przedostać się przez linie brytyjskiej blokady na Morzu Północnym. Taka pogoda pojawiła się pod koniec lutego i 26 stycznia zamaskowany okręt (m.in. przez dodanie drugiego, fałszywego komina) wyruszył z Hamburga w korsarski rejs. Jednak jeszcze tego samego dnia ok. godziny 22.00 okręt wskutek sztormu, śnieżycy i błędnej nawigacji wszedł na mieliznę koło wysepki Neuwerk w ujściu Łaby, doznając wielu uszkodzeń, m.in. wygięcia kadłuba, awarii silnika i kotłów. Nazajutrz z pomocą holowników Retter i Goliath krążownik zszedł na pełną wodę i zawrócił do portu, gdzie umieszczono go w doku w celu remontu. Jednak po oględzinach kadłuba uznano, że po naprawie okręt nie nadaje się do pełnienia funkcji korsarza. Dlatego jednostkę rozbrojono, po czym powróciła ona do cywilnej służby, pływając od 1 kwietnia 1916 r. znów jako Belgravia u macierzystego armatora Hapag. 25 marca 1919 r. frachtowiec w ramach odszkodowań wojennych stał się francuską zdobyczą i od 3 maja pływał pod nazwą Iowa u armatora Compagnie Générale Transatlantique z Hawru. W kwietniu 1934 r. statek sprzedano na złom firmie w Genui.
Drugim przygotowywanym korsarzem był Greif (Gryf) – nowy, zbudowany tuż przed wojną parowy frachtowiec Guben o pojemności 4962 BRT, którego armatorem był Deutsch-Australische Dampfsschiffs-Gesellschaft z Hamburga. Podobnie jak Wolfa, okręt został przebudowany w stoczni marynarki wojennej w Wilhelmshaven. Uzbrojono go w cztery armaty kal. 150 mm, umieszczone po jednej z każdej burty w części dziobowej i rufowej, jedną armatę kal. 105 mm na rufie oraz dwie wyrzutnie torped kal. 500 mm, znajdujące się na dziobie po jednej z każdej burty. Dowódcą okrętu został kmdr por. Rudolf Tietze.
Greif – podobnie jak Wolf po przebudowie – znalazł się w ujściu Łaby, oczekując sztormowej pogody; w rejs wyruszył po południu 27 lutego. Krążownik po wyjściu z Łaby rozpoczął marsz przez Morze Północne, zamaskowany na norweski frachtowiec Rena i tak jak Wolf mając dodany drugi fałszywy komin. Ubezpieczał go okręt podwodny U 70. Niemcy jednak nie docenili sprawności działania brytyjskiego wywiadu, który szybko ustalił wyjście krążownika, dlatego już 28 lutego linie brytyjskiej blokady na Morzu Północnym zostały wzmocnione o kolejne okręty.
Podczas mglistej pogody i zamieci śnieżnej Greif stracił kontakt z U 70, po czym kontynuował rejs samotnie i przeszedł przez pierwszą linię brytyjskiej blokady, ciągnącej się między Peterhead a norweskim Stavangerem, by rano 29 lutego znaleźć się na wysokości kolejnej linii blokady, znajdującej się między Szetlandami a norweskim miastem Maalöy. Na tej linii przejścia strzegły lekkie krążowniki Calliope, Comus, Blanche i Blonde oraz krążowniki pomocnicze Andes i Alcantara z kilkoma niszczycielami, ponadto w rejonie Szetlandów znajdował się krążownik pancerny Minotaur z jeszcze jednym niszczycielem. Przejście Greifa przez obszar patrolowany przez tyle okrętów było wręcz niemożliwe, jednak Niemcy liczyli na zmylenie przeciwnika swoim wyglądem – krążownik wciąż udawał, choć już pozbawiony fałszywego komina, norweski statek.
O godzinie 8.45 na Greifie dostrzeżono obcą jednostkę znajdującą się z lewej burty od rufy. Komandor Tietze nakazał kontynuowanie rejsu tym samym kursem, gdyż nagły zwrot w lewo mógłby wydać się podejrzany. Brytyjski krążownik pomocniczy Andes (przebudowany parowiec pasażerski, zwodowany w 1913 r., 15 620 BRT, prędkość 17 w., uzbrojenie: 6 × 152 mm, 2 × 57 mm) skierował się ku Greifowi, próbując go dogonić, jednak osiągał on prędkość niewiele większą od korsarza, dlatego dowódca brytyjskiego okrętu nadał meldunek o podejrzanej jednostce do swojego współtowarzysza, którym był krążownik pomocniczy Alcantara (przebudowany parowiec pasażerski, zwodowany w 1913 r., 16 034 BRT, prędkość 17 w., uzbrojenie: 8 × 152 mm, 2 × 57 mm), przekazując mu kurs i pozycję napotkanego statku.
Alcantara, na której o godzinie 8.55 dostrzeżono korsarza, szybko pojawiła się z lewej burty Greifa, po czym nadano z niej sygnałem świetlnym pytania o nazwę i banderę statku oraz cel rejsu i ładunek jednostki, wystrzeliwując dwa pociski ostrzegawcze, które upadły przed dziobem korsarza. Niemcy nadali dane o swojej jednostce, informując Brytyjczyków, że ich „norweski” statek zmierza z Trondheim do Rio de Janeiro, przy czym korsarz w trakcie wymiany sygnałów, które Niemcy nadawali celowo powolnie, systematycznie zbliżał się do brytyjskiego krążownika, jednocześnie szykując się do walki. Gdy zauważono, że na Alcantarze przygotowywano się do spuszczenia na wodę łodzi z oddziałem pryzowym, na korsarzu podniesiono niemiecką banderę. Jednocześnie okręt oddał wystrzały z obu lewoburtowych armat kal. 150 mm i znajdującej się na rufie armaty kal. 105 mm oraz wystrzelono torpedę z lewoburtowej wyrzutni. Dystans między obu okrętami wynosił wówczas tylko ok. 730 m.
Choć torpeda chybiła, przechodząc za rufą brytyjskiej jednostki, to już pierwsza niemiecka salwa, a potem kolejne, były celne. Alcantara otrzymała trafienie w pomost dowodzenia, zniszczeniu uległa radiostacja, ustało połączenie między pomostem a maszynownią, a trafienie w rufę wywołało tam pożar. Jednak Brytyjczycy szybko odpłacili tym samym – ich pierwszy pocisk wyeliminował dziobową armatę kal. 150 mm, zabijając jej obsługę, a następne trafienie spowodowało eksplozję podręcznego zapasu amunicji, skutkujące zniszczeniem armaty kal. 105 mm na rufie. W międzyczasie do walki włączył się Andes, którego pierwszy pocisk trafił w pomost dowodzenia, niszcząc urządzenie sterowe, przy czym śmierć poniósł zastępca dowódcy, a kmdr Tietze został ranny. Niemcy wówczas wystrzelili ku Alcantarze kolejną torpedę, która trafiła w śródokręcie z lewej burty brytyjskiego krążownika, co spowodowało jego duży przechył.
Na Greifie również wybuchł pożar, ale maszyny wciąż były sprawne, dlatego Niemcy sądzili, że uda im się ujść, tym bardziej że zaczął padać gęsty śnieg, utrudniający obserwację. Jednak z powodu przybycia Andesa, do którego wkrótce dołączyły lekki krążownik Comus (zwodowany w 1914 r., wyporność 3750 t, prędkość 28,5 w., uzbrojenie: 2 × 152 mm, 8 × 102 mm, 1 × 57 mm, 4 w.t. 533 mm, załoga: 325 oficerów i marynarzy) i niszczyciel Munster (zwodowany w 1915 r., wyporność 1118 ts, prędkość 34 w., uzbrojenie: 3 × 102 mm, 2 × 40 mm, 2 w.t. 533 mm, załoga: 80 oficerów i marynarzy), kmdr Tietze uznał ucieczkę za niemożliwą i o godzinie 10.18 nakazał swej załodze przerwać walkę i opuścić okręt. Cztery minuty później szalupy z niemiecką załogą oddaliły się od okrętu.
Dowódca płonącej Alcantary, na której przechył na lewą burtę się zwiększał, uznał, że okręt jest nie do uratowania i ok. godziny 10.30 wydał rozkaz zastopowania i opuszczenia jednostki. Już 20 minut później Munster przystąpił do podnoszenia rozbitków. Ostatecznie krążownik o godzinie 11.02 przewrócił się stępką do góry i zatonął na pozycji 61°48’N/001°40’E. Z liczącej 38 oficerów i 300 marynarzy załogi w walce zginęło 72 marynarzy. Dwaj zmarli wskutek odniesionych ran 2 i 4 marca.
Rafał Kaczmarek