Wielozadaniowe fregaty rakietowe typu Baden-Württemberg (F 125), klasyfikowane też (mniej oficjalnie, aczkolwiek bardziej trafnie) jako „fregaty ekspedycyjne”, to obok amerykańskiej serii jednostek klasy LCS (Littoral Combat Ships, typów Freedom oraz Independence) jedne z najbardziej kuriozalnych konstrukcji pierwszej dekady XXI wieku. Te całkiem spore jak na swoją klasę okręty w istocie przedstawiają sobą niską wartość bojową, obarczone są bowiem błędami zarówno na poziomie koncepcyjnym, jak i samego projektu oraz budowy, a przy tym niemieccy podatnicy zapłacili za nie blisko 3,5 mld EUR. Co więcej, m.in. z powodu wysokich kosztów tych jednostek, ostatecznie zrezygnowano z ostatniej fregaty rakietowej obrony powietrznej (AAW) serii F 124 – Thüringen (F 222), co obecnie uważane jest za błąd. Wpędziło to koncern thyssenkrupp Marine Systems (tkMS) w bardzo poważne kłopoty, którego pokłosie odczuwalne jest do dziś.
W istocie niemieckie jednostki typu Baden-Württemberg są kolejną ofiarą mało przemyślanej polityki szerokiego rozbrojenia w myśl utopijnej wizji „wiecznego pokoju”, promowanej przez kraje tzw. Zachodu po rozpadzie ZSRR w 1991 roku. Projektowane pierwotnie jako wielozadaniowe jednostki z nadrzędną funkcją zwalczania okrętów podwodnych ASW (Anti-Submarine Warfare) – mające w tej roli zastąpić (w ramach tzw. wymiany pokoleniowej) starzejące się z wolna, aczkolwiek udane okręty typu Bremen (F 122) – stały się ostatecznie przerośniętymi do granic możliwości okrętami patrolowymi, stanowiąc przy tym podręcznikowy wręcz przykład klasycznego przerostu formy nad treścią. Obecnie nie do końca wiadomo, co z tymi jednostkami począć i kto wie, czy nie będą one stopniowo odstawiane do głębokiej rezerwy zaraz po wejściu do linii pierwszej wielozadaniowej fregaty rakietowej ASW typu Niedersachsen (serii F 126), budowanej zresztą już nie przez thyssenkrupp Marine Systems, a holendersko-niemieckie konsorcjum Damen Group, co jest swego rodzaju bezpośrednią karą wymierzoną przez Bundestag koncernowi tkMS za spektakularną (i przy tym bardzo kosztowną) „wpadkę”, za jaką uważa się okręty F 125 (o czym później).
Miłe złego początki…
Geneza projektu przyszłych wielozadaniowych fregat rakietowych ASW dla Deutsche Marine sięga jeszcze czasów tzw. zimnej wojny, a konkretnie jej schyłkowego okresu końca lat 80. XX wieku. Zaczęło się niewinnie, od pomysłu zastąpienia (i to w odległej perspektywie) ośmiu relatywnie niewielkich (ok. 3700 ts) jednostek typu Bremen (F 122). Te oczywiście miały jeszcze przejść modernizację w ramach MLU, pozwalającą im pozostać w służbie do co najmniej połowy pierwszej dekady XXI wieku. Początkowo rysunki koncepcyjne prezentowały jednostki o (co najmniej) 2/3 większe i wielokrotnie lepiej uzbrojone oraz wyposażone od całkiem korzystnych pod tym względem parametrów F 122. Co więcej, przy konstrukcji postanowiono wykorzystać nowatorską wówczas technologię modułową MEKO (Mehrzweek Kontainerisiert, czyli dosłownie – wielozadaniowy, skonteneryzowany), będącą patentem stoczni Blohm+Voss (wchodzącej w skład koncernu thyssenkrupp AG), w połączeniu ze znacznym obniżeniem sygnatur. Wypracowany model okrętu doprowadził później do powstania czterech jednostek typu Brandendburg (F 123), które miały przysłowiowo „przetrzeć szlak”. Mimo pewnych wad, okręty te okazały się w praktyce nad wyraz udane, stąd nie dziwi fakt, że posłużyły za bezpośredni wzorzec do zaprojektowania nieco większych i przy tym znacznie bardziej zaawansowanych wielozadaniowych fregat rakietowych obrony powietrznej AAW (Anti-Aircraft Warfare) typu Sachsen (F 124). Na bazie kadłuba serii F 123 miały także powstać jednostki F 125, czyli bezpośredni następcy typu Bremen. Wydawało się, że mając w pełni gotowy, w dodatku działający wzorzec, kolejne fregaty rakietowe ASW Deutsche Marine będą już tylko coraz lepsze.
Prace nad projektem F 125 ruszyły na dobre w 1997 roku. Mimo rozpadu ZSRR, wciąż zakładano budowę normalnych uderzeniowych jednostek wielozadaniowych. Proponowana w projekcie koncepcyjnym jednostka prototypowa zdążyła już wówczas znacząco „przytyć”, a to z uwagi na chęć zastosowania jeszcze bardziej kompleksowej redukcji sygnatur (radarowych, termicznych, akustycznych i magnetycznych), a także nowego, bliżej jeszcze wówczas nieokreślonego, wielofunkcyjnego radaru opartego wyłącznie na zespołach anten ścianowych, do zasilenia którego potrzeba było więcej mocy elektrycznej. Na tym etapie prac projektowych, wyporność konstrukcyjna (czyli pustego okrętu) wynosiła już 5500 ts, co oznaczało, że w toku normalnej eksploatacji jednostki będą wypierały blisko 7000 ts, a więc o co najmniej 1000 ts więcej niż w przypadku awangardowych F 124 (Sachsen). Co więcej, wyglądało na to, że będą to największe wielozadaniowe fregaty rakietowe na świecie.
Tak duży kadłub dawał spore możliwości, zwłaszcza że moc nominalną napędu ograniczono do tego stopnia, że miała zapewniać prędkość maksymalną (chwilową) nie więcej niż 30 węzłów, a fundamentem uzbrojenia miał być „zaledwie” jeden moduł Mk 41 VLS Strike, składający się z czterech ośmiokomorowych bloków, co oznaczało łącznie 32 komory. Z góry jednak zakładano (co najmniej) podwojenie tej liczby. Miejsce postanowiono więc spożytkować na więcej broni ofensywnej (do czterech poczwórnych wyrzutni rakiet RGM-84 Harpoon) oraz obrony bezpośredniej (co najmniej dwa zestawy rakietowe RAM w wersji rozwojowej Block 1 HAS). Znaczna kubatura pozwoliła również zaprojektować bardziej wydajną elektrownię z nowoczesnym systemem dystrybucji energii elektrycznej. Oznaczało to m.in. bezproblemowe zasilenie nawet najnowocześniejszych systemów radioelektronicznych, serwerowni oraz układów chłodzenia. Jednostki miały przy tym otrzymać awangardowy, zintegrowany system walki podwodnej wraz z wielofunkcyjnym sonarem podkilowym oraz stacją holowaną. Do tego dochodziły wyrzutnie kal. 324 mm Mk 32 Mod. 9 do torped klasy LWT oraz możliwość swobodnego operowania nawet dwoma śmigłowcami średnimi ASW, wraz z ich pełną obsługą na pokładzie, a to zaś z uwagi na dwa obszerne hangary. W praktyce okręty serii F 125 miały być więc dalece ulepszoną odmianą F 123, mogącą na dodatek w razie wyższej konieczności – głównie dzięki rozbudowanym sensorom – przejąć część zadań od fregat rakietowych obrony powietrznej typu Sachsen (F 124). Stało się jednak inaczej.