Współczesne siły desantowe czołowych potęg morskich składają się nie tylko z awangardowych jednostek o wyporności ponad 20 000 ts, ale głównie z większej liczby mniejszych okrętów, np. klasy LST (Landing Ship Transport) czy LSD (Landing Ship-Dock). Do tego dochodzą wyspecjalizowane okręty transportowe, jak choćby polskie transportowo-minowe typu Lublin czy chińskie typu Yuting tudzież cała plejada mniejszych lub większych barek desantowych i poduszkowców oraz łodzie sztywne i motorowe. Oczywiście nie ma możliwości wymienić, a co dopiero opisać indywidualnie każdy z nich (nie jest to zresztą założenie niniejszego artykułu), dlatego skupimy się wyłącznie na najważniejszych i/lub przełomowych konstrukcjach.
Najnowsze uniwersalne barki desantowe opuszczające okręty-doki mogą przemieszczać się ku lądowi z prędkością dochodzącą nawet do 30 węzłów. Z kolei poduszkowce desantowe, których jest coraz więcej, również wydatnie skracają czas przerzutu sił na brzeg. W dodatku mogą przedostać się w rejony niedostępne dla konwencjonalnych jednostek, np. poprzez płycizny czy bagna. W ocenie dowództwa US Marine Corps, w zasięgu poduszkowców jest ponad 70% światowego wybrzeża. To bardzo wiele w porównaniu do „zaledwie” 15% plaż dla działań klasycznych okrętów desantowych. Stąd nastąpił znaczący wzrost popularności uniwersalnych okrętów desantowych doków (LHD) i okrętów transportowych-doków (LPD). Oczywiście nie każdy liczący się kraj stać na budowę i eksploatację olbrzymów pokroju amerykańskiego typu Wasp czy włoskiego Trieste. Tym niemniej powstało sporo jednostek o mniejszych gabarytach, jednak o sporej wartości.
Waga lekkopółśrednia
Tę kategorię (z wyraźnymi aspiracjami na wyższą) otwierają kraje azjatyckie. Dysponują one bowiem największą (poza Stanami Zjednoczonymi i Włochami) liczbą sporych okrętów lotniczych, mogących z powodzeniem uczestniczyć w szeroko pojętych operacjach desantowych. Teoretycznie numerem jeden jest tutaj Japonia, mająca na stanie cztery okręty lotnicze – dwa typu Hyūga i dwa typu Izumo. W obu przypadkach to stosunkowo nowe okręty, bo wprowadzone do służby w Japońskich Morskich Siłach Samoobrony (Kaijō Jieitai) w latach 2009–2017. Oficjalnie klasyfikowane są jako wielozadaniowe niszczyciele, w rzeczywistości nie mając kompletnie nic wspólnego z tego rodzaju jednostkami, a bardziej okrętami lotniczymi klasy VTOL (Vertical Take-Off and Landing), z którego to powodu znalazły się zresztą w serii niedawnych artykułów poświęconych współczesnym lotniskowcom. Prawda jest jednak taka, że z uwagi na organizację ruchu statków powietrznych oraz przyjęte rozwiązania konstrukcyjne, takie jak m.in. brak katapult czy nawet rampy startowej w połączeniu z pojemnymi kadłubami (typ Hyūga w toku normalnej eksploatacji wypiera ponad 19 000 ts, a większy Izumo aż ok. 27 000 ts), stawiają te jednostki w gronie uniwersalnych okrętów desantowych (LHA). Dowodem na to może być choćby kierunek, w jakim są obecnie przebudowywane.
Pierwszy do doku trafił Izumo, a prace na nim rozpoczęto w 2020 roku. Dotyczyły one przede wszystkim wzmocnienia pokładu lotniczego, w tym pokrycia go specjalną powłoką odporną na działanie wysokich temperatur. Dokonano także rearanżacji stanowisk startowych. Podobną modernizację rozpoczęto w marcu 2022 roku również na bliźniaczym Kaga, jednak według poszerzonego harmonogramu, który objął także pewne modyfikacje wewnątrz kadłuba (pierwotnie planowano wykonać te prace dopiero w 2027 roku). Druga faza przebudowy prototypowego Izumo ma ruszyć w 2024 roku i to ona jest koronnym dowodem na to, że japońskie okręty lotnicze będą miały tak wiele wspólnego z klasą LHA. Z dostępnych informacji wynika bowiem, że jednostka nadal nie otrzyma ani skoczni ski-jump, ani – tym bardziej – katapult parowych systemu CATOBAR. Dziobowe sekcje pokładu lotniczego (mające obecnie kształt trapezu), zostaną zmodyfikowane na wzór amerykańskich LHA typu America, a więc de facto okrętów desantowych o poszerzonych zdolnościach prowadzenia operacji powietrznych. Taki układ pozwoli m.in. ograniczyć turbulencje powstające w trakcie startów F-35B. Z uwagi jednak na brak specjalistycznego wyposażenia, myśliwce będą ograniczone w swoim udźwigu do minimum (będą musiały startować z bardzo krótkiego rozbiegu, lub wręcz pionowo). Oczywiście wzrośnie także możliwość powietrznego transportu za pomocą śmigłowców oraz zmiennopłatów pokroju np. sojuszniczych VTOL Bell-Boeing V-22 Osprey. Warto przy tym zaznaczyć, że zarówno Hyūga, jak i Izumo są bardzo szybkie jak na swoją kategorię (ponad 30 węzłów), dzięki temu ich uniwersalność będzie przy tym większa od typowej klasy LHA, bowiem nadal będą mogły z wielkim powodzeniem działać w ramach zespołów zwalczania okrętów podwodnych (ASW), do czego zresztą je oryginalnie projektowano.
Realnym (a nie teoretycznym) hegemonem w kategorii lekkośredniej wśród krajów azjatyckich jest marynarka wojenna Korei Południowej (Republic of Korea Navy, ROKN). Problemy ekonomiczne kraju, nakładające się na długotrwały kryzys gospodarek azjatyckich w XXI wieku, przełożyły się co prawda na zaniechanie lub opóźnienie realizacji projektów w dziedzinie obronności, jednak to już przeszłość. Znaczny „poślizg”, który nastąpił w rozwoju sił desantowych, w tym przede wszystkim realizacji zamówienia budowy dwóch uniwersalnych okrętów desantowych doków typu Dokdo, ostatecznie objął jedynie siostrzaną jednostkę – Marado (LPH-6112), która to po latach opóźnień została pośpiesznie ukończona i wcielona do służby 28 czerwca 2021 roku, a już w maju 2022 roku wzięła udział w manewrach na Pacyfiku – RIMPAC 2022.
Idea powstania okrętów klasy LHD zrodziła się wraz ze zmianą koncepcji użycia południowokoreańskiej floty, w czym – paradoksalnie – dodatkowo pomogły agresywne posunięcia reżimu Korei Północnej (m.in. próby rakietowe). Pierwszą reakcją był plan budowy niszczycieli rakietowych z systemem AEGIS (program KDX-3) w oparciu o zmodyfikowaną konstrukcję amerykańskich jednostek tej klasy (typu Arleigh Burke Flight IIA). Kolejnym krokiem było zaprojektowanie dużych okrętów lotniczych o bardzo wszechstronnym przeznaczeniu, wkomponowanych w tworzony system działania floty na wodach otwartych. Pierwsze koncepcje zaprojektowania takich jednostek powstały już w 2000 roku. Osobiście wspierał je ówczesny prezydent Kim Dae Jung, który rok później ogłosił projekt rozwoju marynarki wojennej, zakładający powstanie do 2020 roku do trzech grup szybkiego reagowania, składających się z nowych koreańskich niszczycieli typu KDX-2 i KDX-3, fregat rakietowych FFX, a także wyspecjalizowanych okrętów lotniczych. W grę wchodziły tutaj albo konwencjonalne lotniskowce lekkie, lub – co ostatecznie bardziej spodobało się decydentom (choćby z uwagi na brak wówczas odpowiednich maszyn typu VTOL i/lub STOVL) – uniwersalne okręty desantowe-doki, przystosowane do wsparcia operacji ASW i SAR oraz transportu wojska. ROKN zgłosiła zapotrzebowanie na cztery takie jednostki, co pozwoliłoby na utworzenie – wraz z niszczycielami, fregatami, okrętami podwodnymi oraz okrętami wsparcia – trzech w pełni samowystarczalnych zespołów operacyjnych. Czwarty okręt desantowy-dok mógłby wówczas przebywać w bazie na remoncie/modernizacji lub szkolić załogi.
Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami władz Korei Południowej, jednostki nie miały być pierwotnie wykorzystywane jako lotniskowce. Na czas wojny, głównym ich zadaniem miało być przeprowadzanie operacji desantowych i wsparcie walczących oddziałów na lądzie. Z kolei w okresie pokoju możliwe jest ich wykorzystanie w misjach pokojowych ONZ i w trakcie udzielania pomocy ofiarom klęsk żywiołowych. Na co dzień miały one jednak pełnić funkcję okrętów flagowych związków taktycznych. Wstępny koszt każdego z okrętów oszacowano na ponad 266 milionów USD (bez wyposażenia i uzbrojenia). Kontrakt na prototypową jednostkę LPX (Landing Platform-eXperimental) zawarto we wrześniu 2002 roku. Już wówczas powstały pierwsze opóźnienia i w rezultacie zasadnicza budowa pierwszego okrętu serii, który otrzymał nazwę Dokdo (LPH-6111) – od koreańskich wysp na Morzu Japońskim (będących nomen omen przedmiotem sporu z Japonią) – rozpoczęła się w 2004 roku w stoczni Han-jin Heavy Industries & Constructions (HHI) w Busan. Wodowanie okrętu miało miejsce 12 lipca 2005 roku, ale wejście do służby nastąpiło dopiero 3 lipca 2007 roku. Tak długi okres wprowadzania do linii spowodowany był wspomnianymi problemami finansowymi wynikającymi z kryzysu gospodarczego. Z tych samych zresztą powodów odroczono na czas nieokreślony budowę dalszych jednostek. Dopiero w grudniu 2014 roku zamówiono za kwotę 380 mln USD kolejny okręt – Marado (LPH-6112). Cięcie blach rozpoczęło się w listopadzie 2016 roku, a położenie stępki miało miejsce 28 kwietnia 2017 roku. W stosunku do prototypu wprowadzono spore zmiany w wyposażeniu pokładowym oraz od podstaw przystosowano jednostkę do współpracy z samolotami transportowymi pionowego startu i lądowania Bell/Boeing V‑22 Osprey. Możliwe, że z czasem na pokładzie znajdą się również maszyny typowo bojowe, jak choćby F-35B Lightning II.
Okręty mają konstrukcję modułową, typową dla uniwersalnych okrętów desantowych-doków najnowszej generacji, z ciągłym pokładem lotniczym o prostokątnym obrysie na całej długości i szerokości. Długość całkowita wynosi 199 m, a szerokość maksymalna (na owrężu) 31 m. Wyporność lekka wynosi 14 300 ts, a bojowa ok. 19 500 ts. Przy dość ograniczonych rozmiarach, a jednocześnie bogatym wyposażeniu, poświęcono parametr prędkości, która wynosi maksymalnie 23 węzły przy wyporności bojowej i mocy nominalnej napędu wynoszącej 30,6 MW. Jednostki są za to bardzo dobrze uzbrojone defensywnie. Prototypowy Dokdo dysponuje pojedynczym, automatycznym zestawem rakietowym Raytheon Mk 49 Block I RAM oraz dwoma artyleryjskimi zestawami kal. 30 mm SGE-30 Signaal Goalkeeper. Jednostki dysponują czterema pokładami ciągłymi i kilkoma częściowymi (platformowymi). Na pokładzie górnym (lotniczym), na prawej burcie znajduje się kilkukondygnacyjna nadbudówka zwana „wyspą”. Sam pokład lotniczy dysponuje dwoma głównymi podnośnikami (plus dwoma mniejszymi, przeznaczonymi do transportu wyposażenia i uzbrojenia z magazynów) oraz pięcioma stałymi stanowiskami dla statków powietrznych, co oznacza możliwość jednoczesnej obsługi pięciu śmigłowców. Grupa powietrzna jest zróżnicowana (elastyczna) i generalnie uzależniona od rodzaju misji. Zasadniczo z okrętów desantowych-doków typu Dokdo mogą operować śmigłowce, w tym ciężkie, a także samoloty VTOL Bell/Boeing V‑22 Osprey.
Pokład dolny to przede wszystkim sporych rozmiarów dok, zdolny pomieścić dwa duże poduszkowce desantowe pokroju amerykańskich LCAC lub 3–4 barki desantowe typu LCM-8 tudzież sześć typu LCU Mk 10. Co ciekawe, Koreańczycy opracowali własny poduszkowiec LSF-2 o bojowej wyporności 150 ton i nośności 55 ton. Jednostka porusza się z prędkością do 40 węzłów. Dysponuje nawet własnym uzbrojeniem obronnym w postaci armaty kal. 20 mm. Na pokładzie dolnym, w sekcji dokowej, przestrzeni jest dość do swobodnego przemieszczania i parkowania różnego rodzaju wozów bojowych, pojazdów inżynieryjnych itp. Razem z dwoma LSF-2 i żołnierzami piechoty morskiej, jednostki typu Dokdo mogą zabrać np. 10 dodatkowych czołgów K1A1 lub 200 pojazdów innego rodzaju. Wnętrze sekcji dokowej jest w pełni zautomatyzowane i wyposażone w mechaniczne ciągi i systemy dźwigni do transportu wewnętrznego. Sam dok zwieńczony jest dwudzielną rampą w pawęży rufowej, która służy pojazdom w momencie, gdy zalany jest wodą.