
Patrząc na rynek broni palnej ogółem, można odnieść wrażenie, że ostatnimi czasy bardzo mocno wzrasta zainteresowanie „klasycznymi” konstrukcjami, zwłaszcza z rodziny karabinków AR. Demobilowe M16 znikają w tempie błyskawicznym, coraz więcej firm wprowadza serie nawiązujące do „classic” albo „retro’, a niektórzy producenci po prostu produkują cywilne wersje swojej broni dostarczanej do wojska, jak ma to miejsce w przypadku ostatnio opisywanego M4 od FN.
Dlaczego w ogóle wzrasta zainteresowanie tymi „wojskowymi klasykami”? W mojej ocenie dlatego, że następuje przesyt kolejnymi „sportowymi” czy „taktycznymi”AR-15. Oczywiście, jeśli ktoś jest strzelcem sportowym z ambicjami, to będzie szukał dla siebie karabinka, który ułatwi mu start w zawodach i pozwoli urwać dziesiąte części sekundy, być po prostu szybszym i skuteczniejszym. Tyle, że to już są konstrukcje wyjątkowe, tworzone z myślą o wynikach sportowych – coś jak bolidy F1 w motoryzacji. A my, posługując się paralelą motoryzacyjną, mówimy o wzroście zainteresowania HMMWV.
Wojskowe AR-15, czyli najczęściej M16A1, M16A2, M16A4, M4, M4A1, XM177E1 czy Colt 733 oraz podobne warianty są prostymi, wojskowymi karabinkami, pozbawionymi bajerów, a podporządkowanymi temu, co mają robić, czyli byciu wojskowym, trochę chamskim, karabinkiem stanowiącym narzędzie walki. I dlatego dla coraz większej liczby strzelców mają w sobie „to coś” – wojskową surowość, brak wodotrysków i ten sznyt, który widać na pierwszy rzut oka.
Wielu z Was na pewno zauważyło, że szybciej na strzelnicy wzbudzi zainteresowanie zwykły M16, niż karabinek cywilny topowej nawet marki, często także świetnie skonfigurowany z wykorzystaniem topowych dodatków. Myślę, że to wynika z pewnej ikoniczności broni wojskowej do tego o charakterystycznych kształtach, jak właśnie M16 czy M4. A do tego te karabinki najczęściej po prostu fantastycznie strzelają.
Dodatkowym czynnikiem jest trudna dostępność oryginałów, co pchnęło producentów broni do tworzenia serii kolekcjonerskich (np. My service rifle czy podobnych) oraz produkowania na rynek cywilny tego, co produkują dla wojska (jak np. wspomniany FN czy Colt).
Niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi i swoje M4 mają.
No i mają, co więcej, jest to – podobnie jak w przypadku FN – cywilny wariant stricte wojskowego karabinka, produkowanego na eksport dla formacji mundurowych. Mówimy o firmie SVRN z podpoznańskiej miejscowości Witaszyczki (rzut beretem od Jarocina), produkującej karabinki rodziny AK oraz karabinki AR z serii PAC 15, której trzecia generacja jest właśnie dostępna w sprzedaży.
PAC 15 generalnie jest serią broni przeznaczonej na rynek cywilny i będącej karabinkiem do zastosowań niewojskowych, choć tak naprawdę to poza brakiem możliwości strzelania ogniem ciągłym wiele się od wojskowych nie różnią. Po prostu są wykonywane w standardzie AR-15, w tzw. cywilnym MILSPEC, który od wojskowego odróżnia tylko zgodność wymiarowa, a nie zgodność, co do materiałów, sposobu wykończenia itd.