Odwołując się do klasycznej teorii geopolitycznej Nicolasa Spykmana mocarstwo morskie, by kontrolować świat musi utrzymywać obszar tak zwanego „rimlandu”. Są to tereny okalające lądowy masyw euroazjatycki, czyli „wyspę świata”. W definicję tę doskonale wpisują się archipelagi Azji Wschodniej i Południowej, w tym Filipiny. Jest więc owo wyspiarskie państwo przedmiotem gry sił globalnych. Równie istotny jest jednak fakt, że Filipiny targane są niezwykle trudnymi do rozwiązania konfliktami społecznymi, etnicznymi i religijnymi, które nawarstwiały się przez pokolenia. W takiej sytuacji jednym z zasadniczych czynników utrzymania suwerenności, ale także wewnętrznej spoistości jest armia. W wielu regionach jest ona jedyną instytucją państwa, z którą mieszkańcy mają codzienny kontakt.
Filipiny pod względem powierzchni to jak na warunki azjatyckie średnie państwo. Ich powierzchnia to około 300 tys. km2. Niepospolita jest natomiast rozległość południkowa kraju. Wyspy Calayan u wybrzeży północnego Luzonu dzieli (w linii powietrznej) niemal 1700 km od wysepek Bayan ng Sarangani leżących na południe od Mindanao. Szerokość masywu archipelagowego to maksymalnie około 500 km. Ludność przekracza 100 milionów. By uzmysłowić skalę filipińskich wyzwań związanych choćby ze sprawnym administrowaniem możemy sobie wyobrazić trzykrotnie ludniejszą Polskę, rozczłonkowaną na 7500 wysp, ciągnącą się od Gdańska po greckie Saloniki, ale wciśniętą w pas wyznaczany przez południki, na których leżą Berlin i Warszawa.
Populacja nie jest jednolita, a żadna z grup etnicznych nie jest w stanie przejąć bezwzględnej dominacji na całym archipelagu. Najliczniejsza grupa – Visayan (około 32% populacji) zamieszkuje centralne i południowe wyspy, grupa Tagalog (28,1%) zdominowała południowy Luzon, a Ilocano (około 9%) zasiedliła zachodnią i środkową część tej wyspy. Oczywiście nie wyczerpuje to złożoności problemu. Według oficjalnych danych na Filipinach występują 182 grupy etniczno-językowe. Jest to zarówno ludność rdzenna, jak i osiadłe na wyspach fale migracji z różnych kierunków. Funkcjonują dwa ogólnokrajowe języki oficjalne: indonezyjski (czyli standaryzowany język Tagalog z grupy austronezyjskiej, używany w rejonie Manili) oraz angielski. W praktyce ten ostatni częściej pełni rolę lingua franca. Status lokalny ma 19 rozmaitych języków grupy austronezyjskiej, a ponadto hiszpański i arabski. Znakomita większość ludności to chrześcijanie (88,7%, w tym 79,5% to katolicy). Około 6% ludności, z grup plemiennych zbiorczo określanych jako Moro, zamieszkujących środkowy zachód wyspy Mindanao oraz wyspy Basilan, Jolo, Siasi i Tawi-Tawi, wyznaje islam. Tam też powszechnie używany jest arabski. Wydaje się przy tym, że ludność Filipin osiągnęła już swoje apogeum. Od kilku lat notuje się przyrost naturalny na poziomie 1,63%, co przekłada się na średnią dzietność 1,9 (czyli poniżej poziomu zapewniającego pełną reprodukcję ludności).
Wyboisty szlak do niepodległości
Filipiny od XVI wieku znajdowały się w sferze dominacji Hiszpanii. Co interesujące, niedługo później po Hiszpanach na południowym zachodzie zaczęli osiedlać się muzułmańscy kupcy z Indii. Iberowie mieli jednak, w odróżnieniu od merkantylnie (co nie znaczy pokojowo) nastawionych wyznawców Proroka duże ambicje terytorialne. Kolonizacja hiszpańska odbywała się przy tym ze wschodu, z Meksyku, gdyż trasa wokół Afryki znajdowała się pod kontrolą Portugalczyków. Rodacy Cervantesa okazali się na tyle skuteczni, że archipelag utrzymał nazwę nadaną przez Hiszpanów (dla uczczenia króla Filipa II, miano Felipinas nosiły początkowo Samar i Leyte) i pozostał pod ich zwierzchnością do roku 1898. Sporym osiągnięciem Madrytu było utrzymanie władztwa nad archipelagiem w latach rozpadu imperium w Ameryce Południowej. Po wojnie między Hiszpanią a Stanami Zjednoczonymi wyspy, wraz z Guam i Portoryko, zajęli Amerykanie. Na Filipinach tlił się już ruch niepodległościowy, więc o ile wycofanie administracji hiszpańskiej przebiegło bez poważniejszych komplikacji, to później Jankesi stanęli w obliczu proklamowania Republiki Filipin (zwanej „pierwszą republiką”). Byt ten przetrwał formalnie do 1901 roku, ale szarpana wojna z oddziałami amerykańskimi tliła się jeszcze długo. Dopiero w 1913 roku spacyfikowano guerrilę Moro na Mindanao. Jeżeli po Hiszpanach pozostał katolicyzm i liczne, bardzo rozległe wpływy w kulturze, to po 1898 roku angielski zaczął przejmować rolę języka komunikacji międzyregionalnej i wykształconej manilskiej elity.
Stany Zjednoczone zaczęły w latach 30. XX wieku przygotowywać się do przekazania władzy miejscowym. W 1935 roku powołano Wspólnotę Filipin (Commonwealth of the Philippines), czyli byt parapaństwowy o ograniczonej suwerenności. Rozpoczęto tworzenie organów przedstawicielskich, administracji i filipińskiej armii. Wysiłki te przerwała inwazja japońska. Co charakterystyczne, Tokio również rozgrywało kartę niepodległości. Pod jego protektoratem powołano „drugą republikę” z Jose. P. Laurelem jako prezydentem. W praktyce Japończycy traktowali Filipiny jak kraj podbity, bezwzględnie wyzyskując zasoby rolne, mineralne i siłę roboczą. Na skutek represji, ale przede wszystkim wywołanego przez rabunkową gospodarkę głodu życie straciło około 1,1 miliona mieszkańców. Po II wojnie światowej Amerykanie nie zamierzali dłużej niż to konieczne obciążać się administrowaniem Filipinami. 4 lipca 1946 roku Stany Zjednoczone uznały Republikę Filipin, z Manuelem Roxasem jako prezydentem. Traktat z Manili zapewniał jednak utrzymanie baz na terytorium nowego partnera, w tym kluczowych instalacji w Subic Bay. Początkowo były to zapisy w dużej mierze ewentualnościowe, lecz wraz z wybuchem wojny koreańskiej bazy na Filipinach zyskały na znaczeniu. Amerykanie pozostali na wyspach do 1991 roku, gdy filipiński senat odmówił przedłużenia umowy dzierżawnej.
Partyzantka permanentna
Rozpatrując najnowsze dzieje Filipin przez pryzmat organizacji państwowego systemu obronnego zauważyć trzeba, że kształtował się on przede wszystkim pod wpływem zagrożeń wewnętrznych. Przez dekady odpowiedzialność za bezpieczeństwo zewnętrzne ponosiły bowiem Stany Zjednoczone. Dzieje państwa naznaczył ciąg rebelii przeciw władzy centralnej (utożsamianej często z „klanami z Manili”), wynikających z rozpiętości dochodów między regionami, różnic etniczno-językowych i religijnych. Upraszczając wyróżnić można dwa nurty zbrojnej opozycji: maoistowski oraz islamski. W literaturze wiele miejsca poświęca się kwestii relacji filipińsko-chińskich w aspekcie artykułowanych przez Państwo Środka ambicji do przejęcia kontroli nad Morzem Południowochińskim. Uderza to oczywiście w interesy Filipin. Co zaś Filipiny z tym robią? W wymiarze militarnym w zasadzie nic, bo w istocie niewiele mogą. W płaszczyźnie politycznej odbudowują relacje ze Stanami Zjednoczonymi. W lutym bieżącego roku upubliczniono informacje, że prezydent Filipin Ferdinand „Bongbong” Marcos Jr (syn wieloletniego dyktatora) i amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin podpisali umowę dającą Amerykanom dostęp do czterech filipińskich baz: Cagayan, Isabela, Zambales i Palawan.
Powracając do kwestii rebelii – ich pierwszy nurt nawiązuje do tradycji buntów chłopów żądających reformy rolnej. W tym kontekście zauważyć trzeba, że proces parcelacji wielkiej własności i emancypacji drobnych rolników nadal nie został uwieńczony rezultatem w pełni rozbrajającym społeczne napięcia. Wraz z migracjami maoiści zaczęli ukorzeniać się na obszarach zurbanizowanych, rozpoczynając partyzantkę miejską. Kolejna fala działań o znacznej intensywności rozpoczęła się w 1968 roku. Państwo filipińskie nie zdołało spacyfikować maoistów (obecnie działających jako Nowa Armia Ludowa, będąca ramieniem zbrojnym Komunistycznej Partii Filipin) przez ponad pięć dekad. Rebelianci nie osiągnęli sukcesów pozwalających na stworzenie perspektywy przejęcia władzy, ale konflikt wewnętrzny o niskiej intensywności rozgrywający się na całym niemal terytorium kraju skutecznie absorbuje siły zbrojne. W ostatnich latach Manila poszukuje intensywnie rozwiązania politycznego. Zainicjowano rozmowy z Frontem Ludowo-Demokratycznym, czyli z działającą legalnie polityczną emanacją maoistów. W Oslo odbyło się już ponad 40 tur negocjacji, które nabierają coraz bardziej „rytualnego” charakteru. Póki co Nowa Armia Ludowa broni nie złożyła.
Rebelia islamska również tkwi głęboko w historii wysp. W 1987 roku liderzy najważniejszych grup muzułmańskich przyjęli rządową propozycję wyodrębniania autonomicznego regionu islamskiego na południowym zachodzie kraju. Nie rozwiązało to jednak sytuacji. Islamskie grupy zbrojne uaktywniły się po 11 września 2001 roku. Rząd „wpisał” wówczas konflikt w amerykańską globalną wojnę z terroryzmem. Na Filipiny popłynęła ze Stanów Zjednoczonych broń i instruktorzy. Rezultaty były jednak dalekie od planowanych.
W 2012 roku prezydent Benigno Aquino zaproponował rebeliantom z Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro (Moro Islamic Liberation Front, MILF) oraz Narodowego Frontu Wyzwolenia Moro (MNLF) bardzo rozległą autonomię, łącznie z implementacją części prawa koranicznego. W 2014 porozumienie podpisano, a w 2015 roku rozpoczęła się jego implementacja. Obecność sił zbrojnych na południu stopniowo ograniczano, zaś bezpieczeństwo zapewnić miała policja autonomii. Rezultaty nie kazały na siebie długo czekać. Obszary autonomii stały się matecznikiem grup Abu Sayyaf uznających zwierzchnictwo Państwa Islamskiego (a w związku z tym występujących jako Państwo Islamskie – Prowincja Azji Wschodniej).
Bitwy o Bitung i Marawi
Islamiści związani z ISIS zdobywali wpływy na południowym zachodzie Filipin (czy też szerzej w południowej i wschodniej Azji, bo proces ten dotyczył również Malezji oraz Indonezji) przez prawie dwie dekady. Uprawiali przy tym „propagandę przez czyn”, przeprowadzając szereg zamachów, by wspomnieć wywołanie pożaru na promie Superferry 14 w 2004 roku (116 ofiar), atak na kurort Samal w 2015 roku (uprowadzono wówczas Kanadyjczyka Johna Ridsdela, który został ścięty w kwietniu 2016 roku) czy zamach na sklep w Davao w 2016 roku (14 ofiar). Ugrupowania fundamentalistyczne przejmowały część wpływów MILF. Ich znaczenie zaczęło rosnąć z jednej strony na skutek wsparcia dżihadystycznej międzynarodówki, z drugiej zaś w wyniku rozczarowania młodych radykałów porozumieniem zawartym z rządem w 2014 roku. Wojsko musiało wrócić i to tym razem przy aprobacie tej części starszyzny muzułmańskiej, które wspierało ugodę.
Do starć o małej intensywności dochodziło od początku 2016 roku. 20 lutego patrol ze składu 51. batalionu piechoty wpadł w zasadzkę w rejonie miasta Butig w prowincji Lanao del Sur (około 25 tys. mieszkańców). 26 listopada islamiści w sile około 300 bojowników wkroczyli do tego miasta. Armia zareagowała, kierując do działań łącznie cztery bataliony piechoty wsparte przez lekkie samoloty szturmowe SF-260. Walki trwały do 30 listopada. Islamiści stracili około 60 bojowników, ale z Butig uciekło około 17 tys. cywilów. Lokalne siły bezpieczeństwa rekrutujące się z członków MILF oraz MNLF zabezpieczały transport uchodźców do innych rejonów, w tym do stolicy regionu Marawi. Wojsko uznało akcję w rejonie Buting za umiarkowany sukces, a przynajmniej utwierdziło się w przekonaniu, że jest w stanie utrzymać sytuację pod kontrolą. Tym niemniej zwiększono intensywność patrolowania terenu, prowadzonego wspólnie z policją państwową i lokalnymi siłami bezpieczeństwa. Można założyć, że owa wzmożona aktywność stała się akceleratorem dalszych wydarzeń, popychając islamistów do działań wyprzedzających.