Po bardzo bolesnej porażce aliantów, jaką było odbicie przez Niemców wysp Dodekanezu, jednostki nawodne Royal Navy pojawiły się na Morzu Egejskim dopiero niemal rok później. Przez ten czas statkom zaopatrującym garnizony okupacyjne zagrażały przede wszystkim okręty podwodne. Oprócz nich i bombowców RAF-u Brytyjczycy mieli jeszcze jeden atut – jednostkę specjalną piechoty morskiej, której żołnierze przeprowadzili w czerwcu 1944 roku udaną akcję w zatoce Portolago na wyspie Leros.
Oddział, noszący dla kamuflażu nazwę Royal Marines Boom Patrol Detachment (RMBPD), został oficjalnie sformowany 6 lipca 1942 roku. Powstał z inicjatywy Herberta Haslera, 28-letniego wówczas majora piechoty morskiej. Hasler, syn oficera medycznego w armii brytyjskiej, od dziecka wyróżniał się samotniczą naturą i aktywnością fizyczną. Korzystając z instrukcji w czasopiśmie dla młodzieży, zbudował kajak, którym potrafił godzinami pływać po morzu w okolicach Portsmouth, gdzie mieszkał od trzeciego roku życia. Krótko po ukończeniu szkoły średniej, gdy był już także doskonałym żeglarzem, rozpoczął służbę w piechocie morskiej. Wśród kolegów zasłynął z upodobania do dziwnych czasami wyzwań, którym potrafił sprostać dzięki niezwykłej tężyźnie fizycznej. Przełożeni cenili rozległość jego zainteresowań i pragmatyzm połączony ze smykałką techniczną.
Krótko przed wybuchem II wojny światowej Hasler awansował na kapitana. Wysłany do Narwiku w maju 1940 roku, jako oficer logistyczny zasłużył tam sobie na Order Imperium Brytyjskiego (OBE) i francuski Krzyż Wojenny. Potem dowodził kompanią w jednostce Royal Marines, zajmującej się głównie budową fortyfikacji. W maju 1941 roku, dwa miesiące po udanym rajdzie brytyjskich komandosów na Lofoty, zaproponował Dowództwu Operacji Połączonych (DOP) użycie kajaków do atakowania jednostek pływających w silnie strzeżonych portach wroga. Zgodnie z jego pomysłem wiosłujący tylko nocą żołnierze mieli podkładać pod nimi ładunki wybuchowe, a następnie wycofywać się tą samą drogą lub ewentualnie drogą lądową. Nie spotkało się to z akceptacją, głównie z powodu uznania, że z natury rzeczy masa ładunków nie będzie mogła być odpowiednio duża. Sporą rolę odegrał również fakt istnienia już No. 1 Special Boat Section (SBS), wykorzystującej składane kajaki w akcjach rozpoznawczych i sabotażowych na Morzu Śródziemnym.