W nocy z 12 na 13 stycznia miał miejsce czwarty zmasowany atak lotniczo-rakietowy w ramach zimowej kampanii rosyjskiego lotnictwa przeciwko Ukrainie.
W trwającym kilka godzin ataku wzięło udział 11 Tu-95MS z bazy Olenja i dwa takie same bombowce z bazy Engels, które odpaliły łącznie 12 pocisków manewrujących Ch-101 i Ch-555 z rejonu Morza Kaspijskiego.
Wspierało je sześć bombowców Tu-22M3 z podwieszonymi naddźwiękowymi pociskami Ch-22/Ch-32. Cztery takie samoloty wystartowały z Szajkowki i dwa z Olenja. Załogi tych maszyn wystrzeliły w sumie sześć pocisków znad graniczącego z Ukrainą od północnego wschodu obwodu briańskiego.
Z kolei z bazy Sawaslejka wzniosło się w powietrze sześć samolotów-nosicieli MiG-31K, z których każdy wystrzelił po jednym pocisku aerobalistycznym Kindżał.
W pobliżu południowego odcinka frontu, w okupowanej części obwodu chersońskiego, zaobserwowano aktywność rosyjskiego lotnictwa taktycznego. Para maszyny typu Su-35S usiłowała zapolować na ukraińskie radary obrony przeciwlotniczej wystrzeliwując po jednym pocisku przeciwradiolokacyjnymi Ch-31PM. Z kolei znad położonego w Rosji obwodu briańskiego dwa Su-34 odpaliły dodatkowo cztery pociski kierowane Ch-59.
Ponadto Rosjanie użyli do ostrzału miast na południu odpalonych z terenu okupowanego Krymu sześciu pocisków balistycznych Iskander-M. W podobny sposób z obwodu biełgorodzkiego uderzono na Charków za pomocą siedmiu rakiet przeciwlotniczych S-400 użytych w trybie ataku na cele naziemne . Zaobserwowano również wlot trzech bezzałogowców szturmowych typu Szachid.
W sumie zarejestrowano wystrzelenie 40 środków napadu powietrznego, z których ukraińskiej obronie powietrznej udało się przechwycić osiem. Było to siedem pocisków manewrujących Ch-101/Ch-555 oraz jeden pocisk Ch-59. Jak twierdzi dowództwo Sił Powietrznych SZU blisko 20 rosyjskich rakiet nie osiągnęło swoich celów spadając nieszkodliwie na otwarte przestrzenie, pokonane przez środki walki radioelektronicznej oraz awarie wynikające z niskiej jakości produkcji. Niemniej część rosyjskich pocisków musiała odnaleźć swoje cele lub upaść blisko nich, eksplozje odnotowano bowiem między innymi w Krzemieńczuku, Kropywnickim, Dnieprze i Charkowie. Zakres wyrządzonych szkód jest wciąż szacowany.
Przy okazji warto odnotować czujną postawę strony polskiej. Dowództwo Operacyjne poinformowało, że podjęto wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej. W południowo-wschodnim obszarze kraju aktywowano polskie i sojusznicze lotnictwo.
Podsumowując sytuację z ubiegłej nocy można stwierdzić, że nalot był znacznie słabszy niż trzy poprzednie. Zwraca uwagę szczególnie mała liczba najmniej zaawansowanych środków w postaci bezzałogowych Szahidów. Z drugiej strony odsetek zniszczonych przez Ukrainę celów powietrznych był znacznie niższy niż ostatnio. Przyczyny tego stanu rzeczy należy upatrywać w użyciu przez Rosję w przeważającej liczbie bardzo trudnych do zestrzelenia środków bojowych: pocisków balistycznych i aerobalistycznych oraz naddźwiękowych Ch-22.