• Środa, 24 kwietnia 2024
X

Pierwsze udane porwanie na Zachód radzieckiego samolotu pasażerskiego

15 października 1970 roku doszło do pierwszego udanego porwania na Zachód radzieckiego samolotu pasażerskiego. Dwaj pochodzący z Litewskiej SRR porywacze, 45 letni Pranas Brazinskas i jego 13-letni syn Algirdas, wykupili bilety na krajowy lot samolotem An-24 (СССР-46256) na trasie z Batumi do Suchumi. Warto wspomnieć, że przedtem Pranas był dwukrotnie skazywany przez władze radzieckie za przestępstwa finansowe w państwowych sklepach, w których pracował. Obaj wnieśli na pokład ukrytą broń (pistolet, granat i „obrzyn” strzelby myśliwskiej) i usiedli na przednich siedzeniach, blisko drzwi do kokpitu. Pięć minut po starcie ubrany w mundur radzieckiego oficera Pranas wezwał stewardessę Nadieżdę Kurczenko i wręczył jej kopertę z notatką i żądaniem przekazania koperty dowódcy załogi. Notatka była kartką papieru z napisaną na maszynie wiadomością:
Polecenie Nr 9
1. Polecam lot po wskazanej trasie.
2. Odciąć komunikację radiową.
3. Za niezastosowanie się do polecenia – śmierć.
(Wolna Europa) P.K.Z.C.
Generał (Kryłow)
Były to czasy gdy drzwi kabiny pilotów nie były zamykane na klucz. Stewardessa Nadieżda Kurczenko wbiegła do kokpitu i zdołała krzyknąć: „Atak!” Porywacze rzucili się za nią. „Nikt nie wstaje!” – krzyknął młodszy – „Inaczej wysadzimy samolot!”. Nadia próbowała zablokować własnym ciałem przejście do kokpitu: „Nie możesz wejść!”, a do kokpitu krzyknęła: “Oni są uzbrojeni!”. To były jej ostatnie słowa – została natychmiast zabita dwoma strzałami z bliska. Potem porywacze kontynuowali chaotyczny ogień do załogi w kokpicie. W sumie oddali 24 strzały, raniąc dowódcę załogi (trafienie w kręgosłup spowodowało paraliż nóg), nawigatora i mechanika pokładowego. Drugi pilot miał szczęście i dostał niegroźny dla życia postrzał w plecy bo rurka w oparciu fotela wyhamowała przeznaczoną dla niego kulę.
Po zajęciu kokpitu Pranas pozostał z pilotami i zażądał lotu do Turcji, a syn wyszedł do kabiny pasażerskiej kontrolując zachowanie pozostałych towarzyszy podróży. Zgodnie z poleceniem dowódca i drugi pilot doprowadzili porwanego An-24 na lotnisko tureckiego miasta Trabzon. Po wylądowaniu samolotu porywacze poddali się miejscowym władzom tureckim. Turcy udzielili pomocy medycznej poszkodowanym członkom załogi. Zarówno oni, jak i pasażerowie otrzymali propozycje azylu, ale nikt się nie zdecydował. 16 października wszyscy pasażerowie wraz z ciałem Nadieżdy Kurczenko zostali przewiezieni do Związku Radzieckiego. Jedynie ciężko ranny nawigator dłużej pozostał w szpitalu w Trabzonie, gdzie przeszedł operację. Później również on został również przetransportowany do ZSRR. Kilka dni później do kraju wrócił także uprowadzony An-24.
Turcja jednak odmówiła ekstradycji aresztowanych porywaczy, przekazując sprawę do rozpatrzenia miejscowemu sądowi. Ostatecznie ojciec został skazany na 8 lat więzienia, a syn na 2 lata. Po odsiedzeniu dwóch lat w tureckim więzieniu porywacze zostali zwolnieni na mocy amnestii, ale zostali umieszczeni w areszcie domowym. Po nieudanej próbie uzyskania statusu uchodźcy politycznego w ambasadzie USA w Ankarze, ojciec i syn w 1976 roku udali się do Wenezueli. Dwa miesiące później wsiedli do samolotu do Kanady, ale podczas przesiadki w Nowym Jorku nielegalnie pozostali w Stanach Zjednoczonych, gdzie zostali zatrzymani przez służby migracyjne. W wyniku petycji diaspory litewskiej obaj otrzymali prawo pobytu w Stanach Zjednoczonych.
Władze sowieckie potępiły Stany Zjednoczone za udzielenie azylu zabójcom i zażądały ich ekstradycji. Do rozpadu Związku Radzieckiego władze sowieckie wywierały presję na Stany Zjednoczone, oskarżając stronę amerykańską o udzielanie schronienia terrorystom. W 2002 roku Algirdas Brazinskas, który mieszkał w Stanach Zjednoczonych pod zmienionym nazwiskiem Albert Victor White, został skazany za zabójstwo swojego ojca, Pranasa Brazinkasa, znanego jako Frank White, podczas kłótni rodzinnej.
Wszyscy ranni podczas porwania członkowie załogi An-24 pozostali trwale niepełnosprawni i nie mogli już więcej zasiąść w kokpicie samolotu. Uprowadzony An-24 po powrocie do ZSRR musiał przejść naprawę kijowskim 410. Lotniczym Zakładzie Remontowym i ostatecznie wrócił do służby w Aerofłocie. Odtąd samolot latał z fotografią Nadieżdy Kurczenko umieszczoną w widocznym miejscu na pokładzie – stewardessa uśmiechała się ze zdjęcia do wszystkich pasażerów.
Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X