

W ostatnich dniach niemiecki rząd przestał wetować potencjalną sprzedaż do Turcji samolotów wielozadaniowych Typhoon. Niemcy były jedynym krajem uczestniczącym w czteronarodowym konsorcjum Eurofighter, które sprzeciwiało się zawarciu transakcji z sojusznikiem z NATO.
19 października 2024 r. kanclerz Niemiec Olaf Scholz ma złożyć wizytę w Turcji, aby zainaugurować rozmowy dotyczące ewentualnej sprzedaży wielozadaniowego myśliwca Eurofighter Typhoon. Decyzja ta została podjęta po tajnym posiedzeniu niemieckiej Federalnej Rady Bezpieczeństwa, na którym uchwalono zmianę dotychczasowego stanowiska Berlina w sprawie eksportu materiałów wojskowych do Turcji. Niemcy blokowały wcześniej sprzedaż Typhoonów do tego kraju ze względu na uzasadnione obawy, że samoloty mogą zostać użyte przeciwko kurdyjskim grupom zbrojnym w Syrii i Iraku.
Chociaż w każdym z krajów składających się na konsorcjum Eurofighter (Niemcy, Hiszpania, Włochy i Wielka Brytania) istnieje linia produkcyjna myśliwców Typhoon, to nie są ona całkowicie samowystarczalne. Zakłady położone na terenie krajów partnerskich są odpowiedzialne za wytwarzanie u siebie szeregu unikatowych komponentów, które są potem przesyłane do wybranego kraju na montaż końcowy. W przypadku sprzeciwu tylko jednego kraju, którego rząd kontroluje wydawanie licencji na eksport uzbrojenia, pozostałym uczestnikom nie uda się skompletować żadnego nowego Typhoona. Przykładowo w niemiecka firma Premium AEROTEC z Augsburga jako jedyna na świecie buduje środkową część kadłuba samolotu, ale bez zgody swoich władz nie może jej wywieźć za granicę. Na tej samej zasadzie niemiecki zakład montażu końcowego Airbus Defence and Space w Manching nie może bez pozwolenia własnego oraz trzech pozostałych rządów zmontować i dostarczyć kompletnych myśliwców klientowi zagranicznemu.

Krytycznie ważna w procesie produkcji każdego myśliwca Typhoon środkowa część kadłuba, która jest wytwarzana jedynie w Niemczech.
Turcja wyraziła zainteresowania zakupem 40 egz. Typhoonów, których wartość jest szacowana na 5,6 mld USD. W pierwszej fazie negocjuje się nabycie 24 samolotów. Rozmowy techniczne, które mają trwać około trzech tygodni, obejmą ustalenia w zakresie konfiguracji samolotów, harmonogramu dostaw, szkolenia personelu, a także możliwego transferu technologii dotyczącego przemysłowej kooperacji przy produkcji i serwisowaniu maszyn na terenie kraju.
Typhoony mają częściowo wypełnić lukę po F-35, których dostawy zostały wstrzymane w lipcu 2019 roku decyzją rządu Stanów Zjednoczonych. Zamówienie na 100 samolotów zostało anulowane, a cztery już wyprodukowane egzemplarze wciąż przebywają na terenie USA. Odmowa dostawy F-35 powiązana była z faktem nabycia przez Turków rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400. Fakt zakupu broni w Rosji spowodował uruchomienie sankcji z tytułu amerykańskiej ustawy CAATSA (Countering America’s Adversaries Throught Sanctions Act – Przeciwdziałanie wobec Przeciwników Ameryki Poprzez Sankcje).

Wysiłki zmierzające do nabycia Typhoonów przez Turcję są bezpośrednim skutkiem amerykańskiej odmowy dostawy samolotów F-35.
Obecnie stanowisko USA zostało nieco złagodzone. 26 stycznia br. Turcja uzyskała zgodę amerykańskiego Departament Stanu na zakup 40 samolotów F-16 w najnowszym wariancie Block 70. Mowa jednak o maszynach nadal plasujących się generację niżej niż F-35 i z pewnością gorszych w wielu aspektach niż dwusilnikowe Typhoony. Ponadto sprawa ewentualnego zakupu F-16 wymaga wyjaśnienia z rządem USA kilku skomplikowanych kwestii finansowych. Turcja chce, aby w rozliczeniu za nowe samoloty ująć kwoty, które zostały wcześniej przekazane Amerykanom w ramach zapłaty za niedostarczone F-35.

Turcja pilnie potrzebuje nowych samolotów bojowych do zastąpienia 29 bardzo wiekowych myśliwców F-4E Phantom II, które wciąż służą, chociaż miały być wycofane w 2020 roku. Maszyny te nie doczekały się następców w postaci F-35.
Inne straty po stronie Turcji dotyczą konsekwencji zerwania więzi z tureckimi partnerami przemysłowymi programu F-35, którzy przed sankcjami dostarczali elementy dla tych samolotów amerykańskiemu koncernowi Lockheed Martin. Przy czym Lockheed Martin nigdy nie polegał na zagranicznych zakładach jako jedynym źródle komponentów i posiada jeszcze krajowe zdolności w tym zakresie. Zagraniczni dostawcy wspomagają jedynie amerykańskie wysiłki w celu zwiększenia wolumenu produkcji i obniżenia kosztów. Podczas gdy Turcy wciąż liczą utracone zyski ze sprzedaży swoich części, realizowane przez nich prace zostały rozdysponowane wśród nowych członków programu, którzy ostatnio zdecydowali się nabyć F-35 (Finlandia, Niemcy, Belgia, Szwajcaria). Polska natomiast świadomie zrezygnowała z wymogu zawarcia umów offsetowych na tak wysokim poziomie współpracy, ponieważ uznała zakup praw do licencyjnej produkcji części we własnym przemyśle za zbyt drogi.