25 maja śmigłowiec przewożący premiera Armenii Nikola Paszyniana wykonał nieplanowane lądowanie z powodu złej pogody. Premier miał zamiar złożyć wizytę w gminach w pobliżu granicy z Azerbejdżanem.
Jak napisał na Facebooku sam Paszynian: Kochani, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Z powodu złych warunków atmosferycznych nasz śmigłowiec nieplanowo wylądował w Wanadzorze. Teraz kontynuujemy podróż samochodem. Życzę wszystkim miłego dnia.”
Wandazor leży około 120 kilometrów na północ od Erewania, stolicy Armenii. Załoga śmigłowca Mi-17 wykazała się dużą dozą rozsądku wykonując prewencyjne lądowanie, aby bezpiecznie przeczekać na ziemi okres niesprzyjających warunków atmosferycznych, które w trakcie pogorszyły się poniżej dozwolonego minimum. Zapewne piloci mieli w pamięci niedawną katastrofę rządowego śmigłowca w Iranie, w której zginął prezydent tego kraju. Jak się przypuszcza główną rolę w tamtym zdarzeniu również miała odgrywać fatalna pogoda podczas przelotu nad górami.
Później tego samego dnia samochodowa kolumna z Paszynianem dojechała do regionu Tawusz, gdzie premier miał odbyć spotkania z mieszkańcami gmin przygranicznych po niedawnym, pierwszym w historii wytyczeniu granicy z Azerbejdżanem. Na początku maja władze z Baku i Erewaniu zakończyły proces wytyczania granicy, w wyniku czego rząd w Baku odzyskał kontrolę nad czterema wioskami – Baganis Ayrim, Asagi Askipara, Xeyrimli i Qizilhacili – które znajdowały się pod wojskową kontrolą Erewania od początku lat 90.