11 lutego Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD) oświadczyło, że wieczorem poprzedniego dnia nad Alaską wykryto już trzeci w ostatnich dniach obiekt latający, który unosił się na dużej wysokości i przemieszczał w stronę terytorium Jukonu, w północnej Kanadzie.
Na jego przechwycenie z bazy Elmendorf-Richardson na Alasce wystartowały amerykańskie myśliwce F-22A Raptor wspierane przez tankowce KC-135 Stratotanker. Piloci samolotów myśliwskich z bliska przyjrzeli się obiektowi, starając się określić jego charakterystykę. Obiekt miał cylindryczny kształt i był znacznie mniejszy niż ten zestrzelony 4 lutego nad terytorium USA. Ruch tajemniczego statku powietrznego był następnie monitorowany przez maszyny USAF, aż do momentu wlotu intruza w przestrzeń powietrzną Kanady. Po przekroczeniu granicy pieczę nad obiektem przejęły kanadyjskie myśliwce CF-18 Hornet z bazy Cold Lake oraz samolot patrolowy CP-140 Aurora.
Działając z ścisłej koordynacji z rządem amerykańskim premier Kanady, Justina Trudeau, podjął decyzję o zniszczeniu nowo wykrytego obiektu, który utrzymywał wówczas wysokość około 40 tys. stóp. Postanowiono przy tym użyć sił i środków będących w dyspozycji dowództwa NORAD, które zaplanowało akcję w szczegółach. Priorytetem było uzyskanie stuprocentowego sukcesu za pierwszym razem, zatem podobnie jak w dwóch niedawnych tego typu przypadkach do zestrzelenia wyznaczono samolot F-22A, który odpalił o godzinie 15.41 (czasu EST) pocisk rakietowy AIM-9X. Trafiony cel spadł na niezamieszkały teren, w odległości 100 mil od granicy. Obecnie kanadyjskie siły zbrojne poszukują szczątków zestrzelonego statku powietrznego, aby poddać je badaniom i ustalić jego pochodzenie oraz przeznaczenie.