3 sierpnia Państwowe Biuro Śledcze (DBR) poinformowało o przyczynach katastrofy ukraińskiego śmigłowca EC225 (nr boczny „niebieski 54”) należącego do Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, który rozbił się 18 stycznia 2023 roku godzinie 8:20 w Browarach. Maszyna przewoziła wówczas na pokładzie delegację wysokich urzędników państwowych.
Wśród zabitych urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych znaleźli się: minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denis Monastyrski, pierwszy zastępca ministra Jewhen Jenin, sekretarz stanu MSW Jurij Lubkowicz, zastępca szefa Służby Patronatu MSW i asystentka ministra Tetiana Szutiak, szef Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Narodowej Policji Ukrainy i szef ochrony ministra podpułkownik policji Mychajło Pawłuszko oraz główny inspektor Departamentu Komunikacji MSW i fotograf ministra Mykoła Anataskij. Załogę śmigłowca stanowili lotnicy dywizjonu śmigłowców specjalnego przeznaczenia: dowódca instruktor Ołeksandr Wasylenko, pilot Kostiantyn Kowalenko oraz mechanik pokładowy chorąży służby cywilnej Iwan Kasjanow.
Generalną konkluzją śledczych było, że feralnego dnia nastąpiło rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa lotów śmigłowcem, na pokładzie którego znajdowało się kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy i osoby towarzyszące.
W toku dochodzenia ustalono, że w styczniu 2023 r. kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy zaplanowało wizytę w obwodach charkowskim i dniepropietrowskim. Pomimo faktu, że wewnętrzne instrukcje i przepisy prawne tego zabraniały, funkcjonariusze Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zaangażowali się w transport delegacji śmigłowcem, który miał reagować na potencjalne sytuacje kryzysowe w Kijowie i okolicach. Według przepisów maszyna nie mogła wykonywać innych rodzajów zadań jak loty ratownicze. Wykorzystanie śmigłowca ratowniczego do transportu VIP-ów stanowiło więc poważne nadużycie.
Podczas przygotowań do lotu dowódca załogi nie został poinformowany o danych meteorologicznych na całej trasie planowanego lotu, w szczególności o wyjątkowo niekorzystnych warunkach pogodowych nad miastem Browary. Sama załoga nie posiadała zaś odpowiednich zezwoleń na loty w trudnych warunkach atmosferycznych oraz niezbędnych certyfikatów. Żaden z urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo nie odwołał jednak lotu, ani nie przełożył go do nastania bardziej sprzyjających warunków pogodowych.
Ze względu na trudne warunki pogodowe śmigłowiec był zmuszony lecieć na bardzo małej wysokości, która miejscami była nawet niższa niż wysokość budynków na trasie. Świadkowie katastrofy wskazali, że z powodu nisko wiszącej porannej mgły załoga zbyt późno dostrzegła 25-piętrowy wieżowiec, który był nieoświetlony na skutek braku prądu (przerwy w zasilaniu zdarzały się wówczas bardzo często z powodu rosyjskich nalotów). Kiedy dowódca załogi nagle zauważył wreszcie przed sobą wieżowiec, zaczął wykonywać manewr górki, aby przelecieć nad przeszkodą. Kiedy jednak gwałtownie wznosił się na wysokość 2000 stóp, stracił kontrolę nad śmigłowcem i orientację w przestrzeni. Z powodu braku niezbędnych umiejętności opanowania spadającej maszyny, ta zderzyła się z ziemią, mając nos uniesiony pod kątem 10 stopni względem ziemi.
Gdy śmigłowiec spadł na ziemię, uszkodził przedszkole, pobliskie budynki i kilka zaparkowanych samochodów. Oprócz wysokich urzędników MSW oraz załogi EC225, w katastrofie zginęły cztery kobiety i małe dziecko, które przebywało w przedszkolu. Poza tym kolejne 31 osób, w tym 13 dzieci, odniosło różnego rodzaju obrażenia fizyczne.
Na podstawie rezultatów śledztwa postawiono zarzuty wybranym funkcjonariuszom Departamentu Lotnictwa Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, którzy są podejrzani o naruszenia zasad bezpieczeństwa ruchu lotniczego, co doprowadziło do śmierci ludzi i dużych strat materialnych. Szefowi służby bezpieczeństwa lotów tego samego departamentu został postawiony zarzut zaniedbania obowiązków urzędowych. Za tego typu przewinienia przewiduje się kary do 10 lat pozbawienia wolności.