Po wrześniowych i październikowych atakach na port w Sewastopolu, podczas których Ukraińcy za pomocą pocisków manewrujących porazili znajdujące się w dokach okręty oraz dowództwo Floty Czarnomorskiej FR, Rosjanie zostali zmuszeni przebazować swoje podstawowe okręty bojowe z okupowanego Krymu do Noworosyjska. Pośpiech, z jakim to uczyniono, spowodował jednak czasowy paraliż w zakresie możliwości prowadzenia zmasowanych ataków na Ukrainę za pomocą morskich pocisków manewrujących „Kalibr”.
Noworosyjsk to miasto portowe znajdujące się po drugiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, co oznacza, że jest położone znacznie dalej od obszaru walk i może być lepiej chronione przez wojska rosyjskie. Równocześnie sam fakt, że Noworosyjsk leży w granicach międzynarodowo uznanego terytorium Federacji Rosyjskiej, bardzo utrudnia zorganizowanie ataku na znajdującą się tam bazę morską. Ukraina zobowiązała się bowiem nie wykorzystywać zachodniej broni przeciwko celom położonym na terytorium Rosji, a dotychczas najskuteczniejsze w tym zakresie okazały się brytyjsko-francuskie lotnicze pociski manewrujące Storm Shadow/SCALP-EG, o zasięgu ograniczonym do około 250 km.
Niemniej wykorzystanie Noworosyjka przez przebazowaną tam w pośpiechu Flotę Czarnomorską FR rodzi również dla Rosjan określone komplikacje natury operacyjnej w skutecznym użyciu tych sił. Jak wyjaśnił rzecznik Sił Morskich Sił Zbrojnych Ukrainy Dmitrij Pletenczuk: „Wróg został zmuszony do przeniesienia swoich nosicieli rakiet do Noworosyjska, ale logistyka obsługująca te nosiciele pozostała w Sewastopolu. Dlatego widać tak dużą przerwę w użyciu rakiet, spowodowaną tym, że wróg stoi przed problemem braku logistyki”.
Chodzi o kwestię pozostawienia na Krymie zapasów uzbrojenia, w tym niezwykle istotnych dla prowadzenia strategicznych uderzeń rakietowych na Ukrainę pocisków „Kalibr”. Zasięg tej broni wynosi 1500 km, więc wystrzeliwując pociski z obszaru Morza Czarnego, można razić nimi całe terytorium Ukrainy. Zapas tej cennej broni zgromadzono z wielkim trudem, organizując transporty przez częściowo niesprawny Most Krymski oraz regularnie ostrzeliwaną sieć kolejową okupowanego półwyspu. Przykładowo wywiad Ukrainy stwierdził, że w marcowym ataku na stację kolejową w krymskim mieście Dżankoj zniszczono wiele rosyjskich rakiet manewrujących „Kalibr”. Jest więc to dla Rosjan niezwykle cenny zapas – szczególnie że bieżąca produkcja „Kalibrów” jest nieduża i nie pokrywa wojennych potrzeb.
Według ostatnich informacji ukraińskiego wywiadu wojskowego na początku listopada bieżącego roku Rosja miała na stanie około 165 egzemplarzy „Kalibrów”, które gromadziła do zimowej kampanii przeciwko ukraińskiej energetyce. Miesięczną produkcję tej broni za październik oszacowano natomiast na 20 sztuk. Na początku wojny Rosja miała zaś mieć zapas 500 takich pocisków, który został już w całości zużyty. Zatem obecnie nawet kilkadziesiąt „Kalibrów” znajdujących się w sewastopolskich magazynach, ma dla rosyjskich planów ogromne znaczenie. Ponadto w Sewastopolu były bardzo dogodne warunki do załadunku tych rakiet na pokłady okrętów – istniała wystarczająca liczba wolnych nabrzeży i dźwigów. Znacznie mniejsza baza morska w Noworosyjsku nie zapewnia tak szerokiego dostępu do infrastruktury.
Istnieją dwie drogi, aby zaradzić tym problemom. Pierwsza to wyjście okrętów z Noworosyjska, szybki załadunek rakiet w Sewatopolu i wykonanie nimi uderzeń na wyznaczone cele. Wiąże się to jednak z koniecznością wielogodzinnego postoju w regularnie ostrzeliwanym porcie. Ryzyko dla okrętów jest duże, aczkolwiek na krótką metę będzie musiało być zaakceptowane, jeśli ataki na ukraińską infrastrukturę z użyciem broni morskiej mają być kontynuowane.
W dłuższej perspektywie trzeba będzie zmierzyć się z wyzwaniem sprowadzenia zapasów „Kalibrów” z Krymu ponownie do Rosji – bądź to niebezpieczną trasą kolejową, bądź na pokładach okrętów transportowych. Wśród tych ostatnich znaczącą rolę odgrywają intensywnie używane do przewozu ładunków jednostki desantowe, których potencjał bojowy nie może być obecnie wykorzystany do desantu na ukraińskie wybrzeże. Problem w tym, że zasób zdatnych do użycia okrętów desantowych stale się zmniejsza na skutek ukraińskich ataków.