W nocy z 10 na 11 września na lotnisku w Nojabrsku w Okręgu Autonomicznym Jamalsko-Nienieckim doszło do zniszczenia zaparkowanego śmigłowca transportowego Mi-8 należącego do rosyjskich linii lotniczych UTair Helicopter Services. Według rosyjskich źródeł zdarzenie było następstwem celowego podpalenia przez dwójkę nastolatków.
Dwaj chłopcy Timur (w wieku 13 lat) i Sasza (14 lat) przedostali się na lotnisko przez dziurę w ogrodzeniu, a następnie oblali śmigłowiec paliwem. Potem postanowili zapalić papierosy, a następnie rzucić je w stronę kałuży rozlanego paliwa. Jednak po pierwszej próbie nie udało się dokonać podpalenia. Kiedy próbowali podpalić śmigłowiec kolejnym papierosem, wybuchł gwałtowny pożar.
W wyniku działania ognia obaj podpalacze odnieśli poparzenia twarzy. Co prawda dwójka chłopców zdołała oddalić się z lotniska o własnych silach, ale wkrótce potem musieli wezwać karetkę pogotowia ze względu na dotkliwe obrażenia. Obaj zostali zabrani przez służby medyczne, a gdy dotarli do szpitala zostali zatrzymani przez organy ścigania.
W rozmowie ze śledczymi chłopcy przyznali się do popełnienia czynu. Zeznali, że stało się to za namową nieustalonej osoby, która kontaktowała się z nimi przez komunikator Telegram i obiecała im za tę akcję wynagrodzenie w wysokości 5 milionów rubli. Obaj przyznali się także do wcześniejszego podpalenia okolicznej wieży telefonii komórkowej, za co otrzymali 30 tys. rubli. Tymczasem ojciec jednego z nastolatków służy w rosyjskiej armii i bierze czynny udział w walkach na Ukrainie.