• Piątek, 6 grudnia 2024
X

Ukraińska obrona przeciwpancerna – przykład do naśladowania

Rosyjska agresja na Ukrainę siłą rzeczy kieruje wzrok na siły zbrojnego naszego wschodniego sąsiada. Oprócz obszarów, w których w oczywisty sposób armia spod znaku tryzuba posiada pewne luki, znajdują się jednak i takie, w których po 2014 roku nastąpiła znacząca poprawa zdolności. Na dodatek, ostatnie dostawy uzbrojenia z krajów NATO, pozwoliły na stworzenie systemu, którego mogłyby pozazdrościć Siły Zbrojne RP. Mowa przede wszystkim o zdolnościach przeciwpancernych armii ukraińskiej. Zdolnościach, które w trakcie pierwszego tygodnia walk pokazały, na ile skuteczna jest nowoczesna i dobrze prowadzona obrona przeciwpancerna.

Na podstawie źródeł ukraińskich można szacować, że do początku lutego 2022 roku Siły Zbrojne Ukrainy otrzymały następujący sprzęt przeciwpancerny: 150–175 przyrządów obserwacyjno-celowniczych (wyrzutni) Javelin, ok. 1000–1200 pocisków Javelin w dwóch wariantach produkcyjnych, 2200 granatników przeciwpancernych NLAW. Uzupełnił on zasoby własne, które wynosiły w kategorii sprzętu zakupionego po 2012 roku nie mniej niż: 650 przyrządów obserwacyjno-celowniczych Stugna-P i Korsar oraz blisko 7000 ppk do obu tych systemów. Dodatkowo posiadano minimum 150 systemów wieżowych ze zdwojonymi ppk Barier. Licząc zapas pocisków w pojeździe jako dodatkowe 2–4 ppk, daje nam to około 600–900 rakiet. Należy też pamiętać, że Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły pozyskiwanie czołgowych ppk odpalanych z luf armatnich, tak więc stare sowieckie Kobry zostały wymienione na nowe rodzime Kombaty. Znając jednostkę ognia w pojeździe i zakładając, że nowe czołgowe ppk otrzymały tylko wozy modernizowane i Bułat, szacować można ich liczbę na 1200–1800 sztuk.

Sumarycznie oznacza to stworzenie stosunkowo nowoczesnego ukraińskiego systemu przeciwpancernego szacowanego sumarycznie na ponad 950 wyrzutni ppk (Javelin, Stugna-P, Korsar, Barier) oraz około 9100 pocisków kierowanych. Jeśli dodamy do tego granatniki NLAW i czołgowe Kombaty, widzimy siłę zbudowanego potencjału. Ponadto Ukraińcy użytkują ponad tysiąc wyrzutni ppk Fagot i Konkurs oraz kilka tysięcy pocisków do nich. Sprzęt posowiecki uznawany jest jednak za wyjątkowo zawodny z racji przekroczonych resursów. Doświadczenia z walk w 2014 i 2015 roku pokazują, że zaledwie kilka procent ppk prawidłowo kontynuuje lot do celu po odpaleniu, same zaś ppk z łatwością są zagłuszane przez rosyjskie zestawy aktywnej ochrony Sztora.

Po wybuchu walk, ukraińskie wojska otrzymały dodatkowo bezprecedensowe wsparcie z krajów NATO. O ile kluczowe było zapewnienie świadomości sytuacyjnej oraz łączności, tym niemniej ważne były także transporty materiałowe z różnych państw, nie tylko należących do Sojuszu. Do 5 marca br. dostarczono lub zadeklarowano dostawę: 5000 jednorazowych granatników AT4 ze Szwecji, 2700 granatników przeciwpancernych M72 z Danii, 2000 granatników M72 z Norwegii, 1500 nieujawnionych granatników przeciwpancernych z Finlandii (spekulacje o NLAW), 1000 granatników Panzerfaust-3 z Niemiec (spekulacje o przekazaniu również ok. 450 wyrzutni ppk Milan oraz około 4500 rakiet), 400 granatników Panzerfaust-3 z Holandii, 4500 granatników M72 z Kanady, 200 sztuk nieujawnionych granatników z Belgii, kilkanaście przyrządów celowniczych Javelin i kilkadziesiąt pocisków z Estonii. Wiadomo, że trwały kolejne dostawy ppk Javelin ze Stanów Zjednoczonych. Sumarycznie zatem do potencjału około 950–1000 wyrzutni oraz około 10 000 ppk, mogło dołączyć kilkaset wyrzutni Milan (i kilka razy więcej pocisków) oraz ponad 17 tysięcy granatników, w tym blisko 3000 stanowią nowoczesne NLAW i Panzerfaust-3. Podsumowując wszystkie zasoby, Ukraińcy posiadają prawie 20 tysięcy ręcznych środków przeciwpancernych.

Powyższy potencjał ukraiński, zestawmy z grubsza z polskim. Nie licząc muzealnych ppk Malutka, mowa o blisko 20 przyrządach celowniczych Javelin (z zamówionych 60 egz.)., zapewne kilkadziesiąt pocisków FGM-148F (ze 180 zamówionych) i przede wszystkim 264 przenośne wyrzutnie Spike-LR plus pierwotnie zamówionych 2675 rakiet do nich (z czego około 700 odpalono już na poligonach, a 300 dostarczono z nowych dostaw). Można zasadniczo powiedzieć, że polski potencjał w ręcznych środkach przeciwpancernych wręcz się kurczy, a nie rozbudowuje. Brak ciągle umowy na zakup wież ZSSW-30, zintegrowanych z ppk. Zdecydowanie słabsza ekonomicznie Ukraina, będąc poza sojuszem NATO i Unią Europejską (zatem i politycznie bardziej skomplikowaną sytuacje pod względem zakupu uzbrojenia), toczący od prawie dekady wojnę, posiada obecnie „system” wielokrotnie przekraczający zasoby polskiego wojska, w niektórych rozwiązaniach (NLAW, Kombat), nie ma u nas w ogóle zbliżonych rozwiązań.

„Perłą w koronie” ukraińskich ppk jest zestaw Stugna-P w eksportowej wersji znany jako Skif. Ten ciężki ppk został opracowany w KB Łucz i stanowi de facto ukraiński odpowiednik rosyjskiego Korneta. Trudno go jednak charakteryzować jako „przenośny”, ponieważ w swojej maksymalnej kompletacji waży aż 104 kg. Wyrzutnia cechuje się masą 38,2 kg, panel zdalnego sterowania to 14 kg, sam przyrząd obserwacyjno-celowniczy bez celownika termalnego waży 15 kg, a dokładany celownik termalny kolejne 4,1 kg. Pocisk w pojemniku transportowo-startowym (PTS) ma masę 30 lub 37 kg – zależnie od kalibru. Stugna posiada bowiem dwie rodziny ppk: kalibru 130 mm i 152 mm. Pierwsza z nich ma długość 1360 mm i średnicę PTS równą 140 mm, druga zaś odpowiednio 1435 mm i 162 mm.

Wersja mniejszego kalibru występuje w dwóch wariantach: RK-2S oraz RK-2OF. Obie mają zasięg ognia od 100 do 5000 m, przy czym ta pierwsza posiada głowicę kumulacyjną z prekursorem o zdolności pokonywania ponad 800 mm RHA (nie wliczając prekursora). Wersja RK-2OF posiada z kolei głowicę penetrująco-odłamkową wyposażoną w ładunek klasy EFP, o penetracji 60 mm stali oraz wytwarzającą ponad 600 odłamków. Zdecydowanie potężniejsze są RK-2M-K i RK-2M-OF o kalibrze 152 mm. Zasięg obu jest w zasadzie identyczny (5100 m), ale już zdolności przeciwpancerne przekraczają 1000 mm RHA, nie wliczając prekursora. To wartość odpowiadająca w pełni rosyjskim Kornetom produkowanym od 1994 do 2018 roku. Zbliżony jest także sposób naprowadzania. Pocisk Stugna naprowadzany jest w wiązce lasera (tzw. beam ridder), czyli w zasadzie identycznie jak w Kornecie. Są jednak pewne różnice. Po pierwsze, ppk z Ukrainy ma dość słaby parametrami celownik termalny o zasięgu nocnym zaledwie 3000 m. Po drugie, posiada wygodny pulpit zdalnego sterowania z długim na kilkadziesiąt metrów kablem. Mimo zwiększonej o 14 kg masy zestawu, to bardzo dobre rozwiązanie, zdecydowanie podnoszące przeżywalność operatorów na polu walki. Stugna posiada też tryb quasi top-attack. Ppk leci znacznie nad linią celowania i w wyliczonym momencie nurkuje na cel. Powoduje to, że rosną szanse porażenia górnych powierzchni czołgów (stropu wieży i kadłuba). Co prawda użycie lasera demaskuje fakt ataku na pojazd wyposażony w systemy osłony klasy soft kill (np. Sztora), niemniej tylko nieliczne pojazdy rosyjskie takowe posiadają (T-90, T-90A, T-90M). Można uznać, że skuteczność ppk Stugna jest zbliżona do rosyjskiego Korneta. Mocna głowica z prekursorem, dobry zasięg maksymalny, naprowadzanie w wiązce lasera – to są niewątpliwe plusy tego zestawu. Jego jedynym poważnym minusem jest moduł celownika termalnego o słabych parametrach. Niezależnie do tego można uznać, że Stugna stanowi najgroźniejszy oręż przeciwpancerny w rękach ukraińskich, choć jego mobilność jest rzeczą dyskusyjną. Ppk Barier z kolei stanowi wariant Stugny kal. 130 mm, ale dostosowany do modułów wieżowych.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X