• Sobota, 27 kwietnia 2024
X

Operacja Alka w Ardenach – łabędzi śpiew niemieckich strzelców spadochronowych

W drugiej połowie 1944 r. położenie III Rzeszy stało się dramatyczne. Wehrmacht cofał się na wszystkich frontach pod naporem sojuszników, jesienią wojska radzieckie wkroczyły na tereny Prus Wschodnich, a Amerykanie zdobyli Akwizgran. Dla Hitlera oznaczało to konieczność podjęcia nadzwyczajnych kroków, które miały odwrócić nieuchronną katastrofę militarną. Po przejściowym ustabilizowaniu sytuacji na froncie wschodnim Führer doszedł do wniosku, że możliwa jest jeszcze poprawa sytuacji militarnej Niemiec na Zachodzie pod warunkiem rozbicia sił alianckich stojących u wrót kraju. Założył przy tym, że jeśli operacja mająca takie cele zostanie przeprowadzona w sposób zaskakujący, w okresie złej pogody, niwelującej alianckie panowanie w powietrzu, i w trudno dostępnym terenie, to może ona odnieść sukces.

Z tych względów wybór padł na leżące na pograniczu belgijsko-niemieckim Ardeny oraz miesiące listopad i grudzień, kiedy to cały region spowijają gęste chmury. Zamiar taki powstał jeszcze w samym końcu lata, a ostateczną decyzję o przeprowadzeniu wielkiej kontrofensywy poprzez Ardeny w celu zdobycia Antwerpii Hitler podjął 16 września, wskazując jednocześnie, że jej celem bliższym jest uchwycenie przyczółków na Mozie, a rozpoczęcie działań powinno nastąpić pomiędzy 20 a 30 listopada.

Wstępny plan, przygotowany głównie przez gen. płk. Alfreda Jodla, był gotowy do 25 września i wówczas omówiono go podczas tajnej odprawy w Oberkommando der Wehrmacht (OKW). Na zapoznanie się z nim przyszłym wykonawcom, to jest dowódcom tworzonej właśnie 6. Armii Pancernej SS-Oberstgruppenführera Josefa „Sepp” Dietricha, 5. Armii Pancernej generała wojsk pancernych Hasso von Manteuffla i 7. Armii (ogólnowojskowej) generała wojsk pancernych Ericha Brandenbergera, przyszło jeszcze poczekać co najmniej do końca następnego miesiąca. 22 października na specjalnej odprawie w Wolfschanze (Gierłoż koło Kętrzyna) oficjalnie powiadomiono o tym gen. por. Siegfrieda Westphala, szefa sztabu Naczelnego Dowódcy Wojsk Lądowych „Zachód” i gen. piech. Hansa Krebsa, szefa sztabu Grupy Armii „B”. Obaj sztabowcy uzyskali zapewnienie Hitlera i Keitla, że mogą liczyć na 18 dywizji piechoty, 12 dywizji pancernych oraz 17 000 m3 paliwa. Feldmarszałek Gerd von Rundstedt zwołał na 27 października odprawę dowódców armii przewidzianych do natarcia, w wyniku czego zaproponowano ograniczenie celów ofensywy do odzyskania Akwizgranu. Jedynym efektem tych zabiegów była zgoda Hitlera na opóźnienie terminu rozpoczęcia działań – przełożono go z 25 listopada na 10 grudnia 1944 r. (choć później termin ofensywy musiano przesunąć jeszcze o sześć dni).

Warunkiem powodzenia, jak uznał ogarnięty manią tajemnicy Hitler, było maksymalne ukrycie rzeczywistych zamiarów niemieckich i wprowadzenie w błąd przeciwnika. Z tych względów każdy oficer zaznajomiony z planem operacji „Wacht am Rhein” („Straż nad Renem”) podpisywał oświadczenie o zachowaniu tajemnicy pod karą śmierci, a z zamiarem zapoznawano możliwie najmniejszy krąg osób, i to jeszcze podając zupełnie inne cele niż w rzeczywistości. Wydano też rozkazy ograniczające wszelką aktywność na ardeńskim odcinku frontu – ten manewr maskujący okazał się nadzwyczaj skuteczny. Amerykanie, uspokojeni trudnościami terenowymi i panującym tu spokojem, wykorzystywali ten region do zapoznawania nowo przybyłych jednostek z warunkami frontowymi bądź kierowali tu na odpoczynek jednostki wykrwawione na innych odcinkach.

W miarę upływu czasu plan „Wacht am Rhein” uzupełniono o kolejne elementy. Jednym z nich była operacja specjalna „Greif” („Gryf”), którą przeprowadzono w końcu listopada. Polegała ona na przedarciu się na tyły Amerykanów sił 150. Brygady Pancernej, specjalnej jednostki utworzonej jesienią 1944 r. przez SS-Obersturmbannführera Otto Skorzenego. Jej celem było wywołanie zamieszania na tyłach przeciwnika przez żołnierzy ubranych w amerykańskie mundury, dysponujących zdobycznym sprzętem i uzbrojeniem. Ten pomysł nie wzbudził szczególnego zachwytu Seppa Dietricha, na którego korzyść miały być prowadzone wspomniane działania.

Na początku grudnia Hitler nieoczekiwanie wpadł dodatkowo na pomysł wysadzenia desantu spadochronowego w sile około tysiąca ludzi, którego zadaniem byłoby uchwycenie ważnych węzłów komunikacyjnych i zatrzymanie ściąganych nimi przez Amerykanów posiłków – w niektórych opracowaniach podaje się, że nastąpiło to 8 grudnia, co jest raczej niemożliwe, bo w tym właśnie dniu wskazano już kandydaturę ppłk. Friedricha Augusta von der Heydte na dowódcę grupy bojowej. Ten weteran walk na Krecie był wówczas komendantem szkoły spadochronowej w Asten w Holandii, właściwie była to tak zwana Falschirmkampfschule, to jest ośrodek szkolenia taktycznego piechoty, którego brakowało żołnierzom różnych jednostek Luftwaffe, w tym okresie kierowanym masowo do służby w jednostkach spadochronowych. Von der Heydte, wezwany do dowództwa Armii Spadochronowej, spotkał się tam 9 grudnia rano z gen. płk. Kurtem Studentem, który osobiście poinformował go, że ma utworzyć spadochronową grupę bojową. Miała ona rzekomo wykonać desant 13 grudnia w rejonie przyczółków wiślanych, na tyłach oddziałów sowieckich. Tego samego dnia w sztabie Heeresgruppe B pośpiesznie opracowano plan działania dla operacji desantowej w Ardenach, która otrzymała kryptonim „Stößer” („Alka” – gatunek morskiego ptaka drapieżnego).

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X