Chińska Republika Ludowa budowę naziemnego komponentu rakietowej obrony przeciwlotniczej rozpoczęła w końcu lat 50. XX wieku za sprawą dostaw sprzętu radzieckiego. Przez dekady nie posiadano zdolności i kompetencji do opracowania własnych rozwiązań tej klasy. Zmieniło się to wraz z przełomem wieków, kiedy to pojawił się prawdziwy wysyp kompleksów rakietowych obrony przeciwlotniczej, zarówno na potrzeby krajowe, jak i zdobywania odbiorców eksportowych.
Niemal natychmiast po proklamowaniu Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku, pojawiły się powietrzne zagrożenia dla tego kraju. Dowodzone przez marszałka Czang Kaj-szeka wojska Kuomintangu, które ewakuowały się na nieodległą od kontynentu wyspę Tajwan, podjęły intensywne loty rozpoznawcze nad terytorium ChRL. Ponieważ Kuomintang był wspierany przez USA, na Tajwanie pojawiały się coraz nowsze samoloty rozpoznawcze, z supertajnymi U-2 włącznie. Nierzadko pilotowali je amerykańscy „ochotnicy” lub „pracownicy kontraktowi”. W 1950 roku rozpoczęła się wojna na Półwyspie Koreańskim, w której wkrótce udział wzięła także armia chińska, a lotnictwo amerykańskie niejednokrotnie naruszało przestrzeń powietrzną Chin. Zdarzały się nawet przypadki ataków powietrznych na cele w tym państwie. Także relacje z Indiami były bardzo napięte, szczególnie po zajęciu przez Chiny Tybetu, za którego nieformalnego protektora uznawały się Indie.
Wszystko to oznaczało pilną potrzebę budowy nowoczesnej obrony przeciwlotniczej, co najmniej wzdłuż granicy morskiej i wybranych odcinków granicy lądowej. Potrzeba ta jednak słabo wpisywała się w ideę masowej wojny partyzanckiej, lansowaną przez przywódcę Chin Mao Zedonga. Nawet baterie artyleryjskie o standardzie z ostatnich lat II wojny światowej były relatywnie skomplikowane, kosztowne i wymagały kwalifikowanej obsługi. Kompleksy rakietowe pierwszej generacji były nieporównanie bardziej złożone i wielokrotnie droższe.
Dlatego w Chinach rozwój obrony przeciwlotniczej przebiegał powoli i miał niespójny charakter. Niektóre obiekty, głównie wielkie miasta jak Pekin i Szanghaj, relatywnie wcześnie otrzymały rakietowy parasol przeciwlotniczy. W innych długo bazowano na artylerii średniego i małego kalibru, a na większości terytorium kraju obrony przeciwlotniczej nie było w ogóle. Nie przeszkodziło to w osiąganiu spektakularnych sukcesów. Przykładowo pierwsze na świecie potwierdzone zestrzelenie samolotu kierowaną rakietą przeciwlotniczą miało miejsce 7 października 1959 roku w pobliżu Szanghaju (obsługę tworzyli specjaliści z ZSRR). Później niszczono i najnowsze wówczas maszyny, w tym kilka U-2.
Uzbrojenie przeciwlotnicze ChRL pochodziło bez wyjątku z ZSRR, a kompleks SA-75 Dźwina trafił za Wielki Mur wcześniej, niż do jakiegokolwiek „zaprzyjaźnionego” kraju. Proces uzbrajania wielkiego sąsiada uległ jednak gwałtownemu zatrzymaniu na samym początku lat 60. XX wieku, gdy relacje między obu krajami gwałtownie się pogorszyły. Do tego momentu, oprócz gotowych do użycia zestawów rakietowych, do Chin trafiła także dokumentacja produkcyjna wszystkich komponentów Dźwiny. Jej wdrożenie było wielkim wyzwaniem dla raczkującego chińskiego przemysłu precyzyjnego i zajęło wiele lat (produkcja pierwszej całkowicie chińskiej wersji Dźwiny ruszyła dopiero w 1984 roku). Kompleks, nazwany w Chinach HQ-2 (Hong Qi, czyli czerwony sztandar), stopniowo doskonalono, wykorzystując rozwiązania… skopiowane z późniejszych radzieckich wersji S-75, pozyskanych z krajów trzeciego świata, które otrzymały je z ZSRR w latach 60. i 70. HQ-2 był jedynym rakietowym kompleksem przeciwlotniczym Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej przez kilkadziesiąt lat i pozostał podstawowym niemal do końca XX wieku, a liczebnie dominował także na początku obecnego stulecia.
Oprócz komponentów S-75M do Chin trafiły także kompleksy S-125 (po 1974 roku z Egiptu) oraz 9K8 Kub. Testowano je i zapewne próbowano skopiować, ale bez powodzenia.
Pierwszym oryginalnym kompleksem był KS-1, będący odpowiednikiem amerykańskiego MIM-23 Hawk i uzupełniającym HQ-2 przy zwalczaniu celów niskolecących. Najwyraźniej nie skopiowano jednak amerykańskiej aparatury naprowadzania, wykorzystującej metodę półaktywną. Niewykluczone zresztą, że Chińczycy pozyskali amerykańskie rakiety, ale nie mieli dostępu do aparatury kierowania. Mimo rozpoczęcia prac nad KS-1 jeszcze pod koniec lat 60. Jego produkcję zainicjowano prawdopodobnie dopiero na początku XXI wieku i prowadzono w bardzo wolnym tempie. Pracowano także nad dwustopniową wersją rakiety, która bardzo przypominała pociski od S-75. Nadano jej nawet oznaczenie HQ-4, ale produkcji nie uruchomiono.
Radykalne zmiany przyniosło wznowienie militarnej kooperacji z ZSRR w końcu lat 80. Jednym z pierwszych większych zakupów stały się przeciwlotnicze kompleksy S-300. Rosjanie sprzedawali je bez większych wahań, gdyż byli przekonani, że chiński przemysł będzie potrzebował dekad do skopiowania tak skomplikowanych urządzeń. Zakupy nie były na tyle duże, aby radykalnie wzmocnić obronę przeciwlotniczą tak wielkiego kraju, ale umożliwiły stworzenie nowoczesnego systemu obrony powietrznej Pekinu i Szanghaju. Ruszył również proces kopiowania S-300. Co ciekawe, w latach 90. Pomagali w tym byli radzieccy inżynierowie, którzy po rozpadzie ZSRR często byli bezrobotni w samej Rosji, a tym bardziej w byłych radzieckich republikach. Chińczycy kupowali także liczne podzespoły, niezbędne do budowy przeciwlotniczych kompleksów rakietowych w Rosji i innych krajach.
Powyższe działania oraz błyskawicznie rozwijający się chiński przemysł elektroniczny i precyzyjny doprowadziły do relatywnie szybkich sukcesów. Istotny był także wysoki priorytet, jaki władze centralne przyznały programowi gruntownej modernizacji obrony przeciwlotniczej, co przekładało się na niemal nieograniczone środki, asygnowane na prowadzone prace. Należy przy tym pamiętać, że chińscy inżynierowie mieli dostęp do rakiet przeciwlotniczych i ich dokumentacji od 1960 roku, co jednak zaowocowało opracowaniem w ciągu ponad 30 lat tylko jednego kompleksu przeciwlotniczego, a prawdziwa lawina nowych rozwiązań runęła na rynek dopiero w pierwszej dekadzie XXI wieku.