W stoczniach francuskich i greckich powstają wielozadaniowe fregaty rakietowe należące nie tylko do nowego typu, ale i klasy. Jednostki znane obecnie powszechnie jako FDI (Frégate de Défense et d’Intervention), a budowane w ramach programu FTI (Frégate de Taille Intermédiaire), będą w istocie fregatami lekkimi, o wyporności bojowej niespełna 5000 ts, przy czym bardziej awangardową, tj. lepiej uzbrojoną i wyposażoną wersją z początku będzie dysponować Marynarka Wojenna Grecji.
Docelowo powstać ma osiem okrętów FDI, przy czym we Francji i Grecji na poważnie rozpatrywana jest opcja pozyskania kolejnych jednostek (na dziś – po jednej dla obu krajów). W tym pierwszym przypadku znane są już oficjalnie jako typ Amiral Ronarc’h, natomiast ich helleński odpowiednik sklasyfikowano jako typ Kimon. Francuski prototyp wejdzie do służby już na początku przyszłego roku (obecnie jest w końcowej fazie prac wyposażeniowych), natomiast greckie fregaty zaczną zasilać flotę w latach 2025–2026. Z całą pewnością nie zaspokoją one (nawet częściowo) ogromnych obecnie potrzeb Polemiko Naftiko, ale będą stanowiły przysłowiowy kamień milowy w modernizacji sił morskich Grecji i zarazem zagwarantują – jakże potrzebną – kompleksową obronę powietrzną.
U progu modernizacji
Grecja, a szczególnie jej marynarka wojenna Polemiko Naftiko (gr. Πολεμικό Ναυτικό) ma silnie zakorzenione tradycje morskie sięgające jeszcze czasów antyku. W czasach królestwa (1832–1924 oraz 1935–1973) funkcjonowała pod nazwą Królewskiej Marynarki Wojennej (gr. Βασιλικόν Ναυτικόν). Tym niemniej dziesięciolecia konfliktów zewnętrznych i wewnętrznych, wynikających głównie ze sprzecznych ze sobą interesów poszczególnych polis, a w historii nowożytnej – różnego rodzaju perturbacji politycznych, spowodowały znaczne osłabienie potencjału militarnego i gospodarczego tego dawnego hegemona Morza Śródziemnego. Obecnie przed greckimi siłami morskimi stoją dwa zasadnicze zadania: tworzenie części południowego obszaru NATO oraz budowanie równowagi strategicznej i operacyjnej wobec… sojuszniczej Turcji, co samo z siebie jest osobliwym kuriozum. Tak się jednak składa, że praktycznie spór między tymi krajami trwa od dziesięcioleci.
Regionem największego zainteresowania jest przy tym wschodnia część Morza Śródziemnego i Morze Egejskie, co obejmuje Cypr i greckie wyspy leżące bezpośrednio u wybrzeży tureckich. W tym kontekście nie dziwi fakt, że mimo różnych problemów grecka MW jest całkiem spora i liczy obecnie już 30 000 osób aktywnego personelu. Główne bazy znajdują się w Salaminie, Petrze i w zatoce Suda na Krecie. Istnieją przy tym trzy okręgi morskie: Egejski, Joński i Grecji Północnej.
Mimo trudności ekonomicznych, Polemiko Naftiko nadal stara się zachować względnie wysokie zdolności operacyjne. W skład zasadniczych sił morskich wchodzi blisko 120 okrętów i jednostek pomocniczych, w tym przede wszystkim 13 fregat rakietowych, 10 okrętów podwodnych i ok. 19 mniejszych jednostek rakietowych. W lwiej większości są one jednak już mniej lub bardziej przestarzałe, co w szczególności dotyczy sił nawodnych, a konkretnie fregat rakietowych, z których aż dziewięć należy jeszcze do holenderskiego, w większości przejętego w formie używanego typu Kortenaer (w Grecji znanego jako typ Elli). Jedynie cztery okręty typu Hydra, należące do nieśmiertelnej niemieckiej serii MEKO A-200HN (swoją drogą czeka je gruntowna modernizacja) są względnie nowoczesne, choć w sumie niewielkie (wyporność normalna ok. 3500 ts) i nastawione głównie na działania z zakresu ASW (Anti-Submarine Warfare), a więc zwalczania okrętów podwodnych. Paradoksalnie, nieco lepiej przedstawia się sprawa właśnie w siłach podwodnych (cztery jednostki niemieckiego typu 214, siedem typu 209/1200 i 209/1100, aczkolwiek te drugie są już kompletnie przestarzałe i wyeksploatowane).
Greckiej flocie bardziej brakuje wyspecjalizowanych okrętów nawodnych obrony powietrznej (AAW). W dodatku lwia część fregat ASW już od lat wymaga wymiany pokoleniowej. Kryzys finansowy Grecji (będący częścią globalnego kryzysu finansowego) połączony z trwającą wówczas w najlepsze erą wiecznej szczęśliwości (tudzież „wiecznego pokoju”) nie dał jednak szansy na wyasygnowanie funduszy na tak ambitne przedsięwzięcia, jak budowa wielozadaniowych fregat obrony powietrznej (a najlepiej jeszcze przeciwbalistycznej AAW/BMD), przy jednoczesnej wymianie pokoleniowej praktycznie 2/3 nawodnych sił uderzeniowych. Mało tego, raporty dotyczące katastrofalnego stanu głównych sił nawodnych Polemiko Naftiko były zbywane przez ówczesnych polityków. By tylko „na szybko” zamknąć usta dowództwu greckiej MW, obiecano przetarg na wielozadaniowe korwety rakietowe, tak by przynajmniej zastąpić starzejące się w geometrycznym tempie fregaty ASW typu Elli. Brak woli politycznej w połączeniu z coraz bardziej ograniczonymi funduszami (oraz rosnącymi kosztami eksploatacyjnymi wysłużonych jednostek, wymagających częstszych napraw) spowodował, że sprawa utknęła w martwym punkcie i ostatecznie z pozyskania korwet zrezygnowano.
Tymczasem potrzeba posiadania okrętów wyspecjalizowanych w obronie powietrznej stawała się coraz bardziej nagląca. Nie mogąc dokonać wymiany pokoleniowej w siłach ASW, zdecydowano się poszukać kompromisu i spróbować pozyskać znacznie mniejszą liczbę, ale droższych jednostkowo wielozadaniowych okrętów AAW. Jako pierwsza z propozycją rozwiązania problemu wyszła Francja. Ówczesne DCNS (obecnie Naval Group) dało możliwość wydzierżawienia Grekom pojedynczej fregaty rakietowej typu Aquitaine (FREMM FR-ASW) – Normandie D651 lub Provence D651. Temu pomysłowi sprzeciwiło się jednak nawet samo dowództwo greckiej MW, słusznie twierdząc, że nie potrzeba na ten moment kolejnej drogiej jednostki służącej głównie do ASW. W odpowiedzi DCNS zaproponował kompromis, w postaci zupełnie nowych, eksperymentalnych wielozadaniowych fregat lekkich, skonfigurowanych na potrzeby odbiorcy pod obronę powietrzną. Borykająca się z dalszymi problemami finansowymi i politycznymi przepychankami Grecja praktycznie dopiero w 2019 roku (po zmianie rządu) była w stanie realnie zrewidować francuską ofertę, którą z miejsca uznano za niekorzystną w korelacji koszt–efekt i w konsekwencji odrzucono. Pozostano więc z niczym, co oznaczało konieczność rozpisania klasycznego przetargu, przy czym z uwagi na ograniczone fundusze, pozostano przy koncepcji wielozadaniowej fregaty lekkiej, jednak zoptymalizowanej pod kątem AAW.