• Niedziela, 28 kwietnia 2024
X

Liniowce, korsarze i kanonierki. Bałtyk zachodni, Kattegat i Skagerrak 1807–1813. Część 2

Kontynuujemy opowieść o toczonej w latach 1807–1813 małej wojnie morskiej regularnej duńskiej marynarki i korsarzy przeciwko Royal Navy i brytyjskiej żegludze handlowej.

Siły duńsko-norweskie odgryzały się Brytyjczykom również w Skagerraku, gdzie – zwłaszcza wobec nadmiernej pewności siebie młodych dowódców – były zdolne zadawać straty. Royal Navy przekonała się o tym 19 czerwca 1808 r. pod Flekkerøy na południu Norwegii. Żeglugę przybrzeżną nękał wówczas 16-działowy bryg Seagull (14 karonad 24-funtowych, 2 „długie” armaty 6-funtowe). Okręt odnosił przy tym znaczne sukcesy. W sezonie nawigacyjnym 1807 samodzielnie i wspólnie z innymi jednostkami brytyjskimi przechwycił dziewięć statków transportowych. Odzyskał także dwa pryzy zajęte przez korsarzy, w tym wartościowy bryg Elizabeth (utracony 15 października).

Starcie pod Flekkerøy

Działania te kontynuowano w roku następnym. Być może sukcesy zmniejszyły czujność dowodzącego okrętem Roberta Cathcarta. Feralnego dnia Seagull natknął się na Lougen, który od miesięcy zajmował przeciwnika śmiertelnie niebezpieczną „grą w chowanego”. Duński dowódca (znany nam już Peter Frederick Wulff) nie zamierzał tym razem poprzestać na nierozstrzygniętym starciu i starannie przemyślał plan boju. Mimo że posiadał (nieznaczną) przewagę ciężaru salwy burtowej (174 funty wobec 158 na Seagullu) oraz istotną taktycznie przewagę zasięgu (armaty vs karonady), wykonał zwrot i rozpoczął odwrót w kierunku Kristiansand. Była godzina 11.00. Commander Cathcart błędnie rozpoznał przeciwnika – uznał, że ma do czynienia ze statkiem handlowym – i rzucił się w pościg. Zmierzał wprost w zasadzkę. Około 15.00 Duńczyk wykonał zwrot i rozpoczął ostrzał. Brytyjski dowódca, kierując się parametrami swego uzbrojenia głównego, dążył wówczas do zwarcia. Wulff, manewrując nie do końca udolnie, umiarkowanie wykorzystał przewagę zasięgu i ostatecznie okręty ustawiły się w zasięgu ognia muszkietowego. Armaty utraciły swoją zasadniczą przewagę. Rozpoczęła się bitwa na wyniszczenie. Wraz z zachodem słońca przestał jednak wiać wiatr, a na miejsce starcia dotarły z Kristiansand dwie duże i dwie małe duńskie kanonierki dowodzone przez por. Fønnsa. Okręciki otoczyły Seagulla półokręgiem i rozpoczęły metodyczny, niszczycielski ogień. To rozstrzygnęło o wyniku potyczki. O 19.30 brytyjski okręt opuścił banderę. Zdobycz odholowano do Kristansand. Poległo 8 brytyjskich marynarzy, a 20 zostało rannych. Po stronie duńsko-norweskiej był jeden zabity oraz 13 rannych (wśród rannych znajdowali się zarówno brytyjski dowódca, jak i jego zastępca, więc okręt poddał nawigator; rannego Wulffa zastąpił por. Wigelsen).

Brytyjska operacja specjalna

Tymczasem załamały się francusko-szwedzkie plany ataku na Skanię. Brytyjczycy udaremnili je w toku przemyślnej i złożonej intrygi, godnej powieści sensacyjnej (niektóre motywy wykorzystał C.S. Forester w powieści Komodor, jednym z tomów cyklu hornblowerowskiego), a i filmowego scenariusza lub gry strategicznej. Emisariusze Albionu nawiązali mianowicie kontakty z oficerami hiszpańskiej Dywizji Północnej. Iberyjska monarchia była wówczas sojuszniczką Francji, a dywizja, licząca ok. 15 tys. dobrego żołnierza, podlegała marszałkowi Jeanowi Baptiste’owi Bernadotte’owi (nosił tytuł Gubernatora Miast Hanzeatyckich), który pojawi się jeszcze w naszej opowieści. To właśnie Hiszpanów Bernadotte chciał w pierwszej kolejności użyć przeciwko szwedzkiej Skanii. Sojusz z Francją okazał się dla królestwa Hiszpanii „pocałunkiem śmierci”. Król Ferdynand VII i jego ojciec Karol IV (abdykował wcześniej na rzecz syna) zostali wywiezieni do Bajonny, gdzie 5 maja obaj pod przymusem zrzekli się tronu. Na króla Hiszpanii koronowano Józefa, brata Napoleona. W kraju wybuchło antyfrancuskie powstanie, dając początek długiej i krwawej wojnie. Hiszpanie stacjonujący na Jutlandii oraz wyspach Fionia i Langeland odcięci byli od wieści z domu. Dowódcę dywizji gen. Petro Caro, markiza Romany, o sytuacji powiadomili Brytyjczycy. Zawiązało się wówczas antyfrancuskie, patriotyczne sprzysiężenie. Londyn, za pośrednictwem dowodzącego siłami w Bełcie i Sundzie komodora Richarda Godwina Kaetsa, zaoferował Hiszpanom przerzut morzem do ojczyzny, co z wdzięcznością przyjęto. Wymagało to jednak zebrania przez Keatsa kilkudziesięciu statków handlowych, a to musiało potrwać.

La Romana pod różnymi pozorami usiłował skoncentrować swoje oddziały, nie informując o zamiarach dowodzącego siłami stacjonującymi na Jutlandii profrancuskiego gen. Jeana de Kindelana. W międzyczasie Bernadotte zażądał od Hiszpanów złożenia przysięgi na wierność Józefowi Bonaparte. Na Jutlandii i Fionii odbyło się to bez incydentów, choć ceremonię przeprowadzono tak, że nie było jasne, komu właściwie żołnierze przysięgają. Jednak na Zelandii 31 lipca doszło do buntu. Następnego dnia pułki Asturia i Guadalajara otoczyli Duńczycy i zmusili je do złożenia broni. 7 sierpnia oddziały stacjonujące na Fionii opanowały Nyborg. Współdziałający z nimi marynarze z 74-działowego okrętu liniowego Edgar obsadzili przy użyciu łodzi bryg Fama, kuter Søormen oraz około sześciu dziesiątków różnej wielkości łodzi. 8 sierpnia hiszpańskie oddziały zajęły jutlandzkie porty Fredericia i Aarhus. Żołnierze z Fredericii rozpoczęli przeprawę na Fionię. Pułki Infante Rey oraz Zamora ewakuowały się bez strat, ale pułku Algarve, głównie za sprawą wahań dowódcy, dopadli holenderscy huzarzy. Aarhus pozostawało przez kilka dni pod kontrolą Iberów. Ostatecznie La Romana ześrodkował na Fionii ok. 9 tys. żołnierzy. Poprowadził ich na wyspę Langeland. Doszło tam do starcia pułku Katalonia z żołnierzami duńskimi, ale obrońców szybko pokonano. Następnie przez 10 długich dni oczekiwano na brytyjski zespół transportowy. Ten jednak nie nadchodził. Wobec podciągania sił francuskich 21 sierpnia Keats rozpoczął okrętowanie Hiszpanów na własne okręty i statki przejęte z brytyjskich konwojów. Było ich jednak zbyt mało, by myśleć o bezpośrednim przewozie oddziałów Romany do Hiszpanii. Przy wsparciu łodzi okrętowych i jednostek zajętych w Nyborgu ruszono więc w kierunki Göteborga w Szwecji. Gdy zespół odchodził na zachód, dołączyły do niego łodzie z żołnierzami zaokrętowanymi w Aarhus, które eskortował bryg Snipe. Kierunek żeglugi wywołał wielki niepokój wśród ewakuowanych. Żołnierze obawiali się, że Brytyjczycy nie dotrzymają obietnicy i spróbują wmanewrować korpus hiszpański w którąś ze swoich kampanii. O zmierzaniu do Göteborga kilku tysięcy obcego wojska nie wiedzieli również Szwedzi. Napięcie sięgało zenitu, i to na wszystkich poziomach. Szczęśliwe 23 sierpnia napotkano pierwszą grupę frachtowców wysłanych z Anglii. Do 9 września na redzie szwedzkiego portu Hiszpanów zaokrętowano na jednostki transportowe, a 11 października zaczęli oni schodzić na ląd w Santander. Piechurzy natychmiast przygotowywali się do walki, podczas gdy kawalerzyści na własnych nogach pomaszerowali do Estremadury, gdzie mieli zbierać konie.

HMS Africa przeciw kanonierkom

Zagrożenie dla handlu, a właściwie reperkusje działań duńskich w londyńskim city były na tyle poważne, że rząd nie mógł ich lekceważyć. Do ochrony kolejnego, organizowanego w Karlskronie konwoju liczącego 137 jednostek wydzielono już okręt liniowy trzeciej rangi Africa (kmdr John Barrett). Towarzyszyły mu dwa brygi i jednostka moździerzowa Thunder. Konwój wyszedł ze szwedzkiego portu 15 października 1808 r., minął o świcie 20 października Malmö, ale później wszedł w strefę bardzo słabego wiatru, co zmusiło go do zakotwiczenia na wysokości Kopenhagi (Flinterenden). Duńczycy unikali walki z ciężkimi okrętami brytyjskimi, ale tym razem dowodzący stołeczną grupą kanonierek komodor Johan Cornelius Krieger postanowił rzucić wyzwanie losowi. Sposobność była zbyt kusząca. Na wody Sundu wyszło łącznie 19 kanonierek i 6 łodzi moździerzowych, obsadzonych przez ok. 1600 ludzi. Wydaje się, że w tym konkretnym przypadku Duńczycy nie tyle chcieli zagarnąć frachtowce, co zdobyć okręt liniowy. Byłoby to swoiste zmycie hańby bitew pod Kopenhagą. Krieger dowodził zaś regularnymi żołnierzami i marynarzami, a nie korsarzami bijącymi się tyleż z patriotyzmu, co dla łupu. Africa zajmowała pozycję na końcu szyku. Dowódca okrętu postawił żagle, usiłując łapać nieliczne, słabe podmuchy, ale płótniska smętnie zwisały z rej. O godz. 13.30 wiatr ustał całkowicie. Kanonierki zajęły stanowiska za rufą liniowca, poza sektorami ognia baterii burtowych, i o 14.50 rozpoczęły powolne, metodyczne dzieło zniszczenia. Africa nie była jednak łatwym łupem. Z załogą liczącą ok. 700 ludzi i obsadzonymi łodziami nadal stanowiła wyzwanie. Duński dowódca nie kwapił się więc do abordażu. Najpierw chciał strzaskać kadłub, a przede wszystkim zwalić co najmniej jeden z masztów przeciwnika. Fortuna jednak sprzyjała Royal Navy. Choć dwukrotnie odstrzelono flaglinkę z banderą, to jednak kolumny masztów i stengi pozostały nienaruszone. Tymczasem nadciągał wczesny jesienny zmierzch. Gdy ok. 18.30 zapadł zmrok, Duńczycy utracili możliwość koordynowania działań i Krieger postanowił się wycofać. Zarzucano mu później, że przedwcześnie. Na pokładzie Africa zginęło 9 marynarzy, a 51 zostało wyłączonych z walki przez rany i kontuzje. Wraz z zachodem słońca nadeszła bryza, a pokiereszowany liniowiec powlókł się do szwedzkiej Karlskrony, by przeprowadzić najpilniejsze remonty. Komandor Battet świadom był zagrożenia, jakiemu uszedł jego okręt. Napisał później: Tamtego dnia wszyscy [na pokładzie – KK] zaciągnęli wielki dług u Opatrzności. Dzięki związaniu kanonierek walką ważny konwój (ostatni w sezonie nawigacyjnym 1808) przeszedł Sund niemal bez strat.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X