Gdy zapytamy kogokolwiek o symbole Polskiego Państwa Podziemnego, czy o to, z czym kojarzy mu się walka z hitlerowskim okupantem, wśród odpowiedzi z pewnością znajdzie się znak Polski Walczącej albo biało-czerwona opaska z literami „AK”. Jeśli zapytamy o broń partyzantów – wśród odpowiedzi z pewnością na czoło wysunie się STEN.
A co, jeśli zapytamy o symbole Powstania Warszawskiego? „Kubuś”, „Pasta”, Godzina „W”, „Warszawskie Dzieci” i… Błyskawica. Kształt tego pistoletu maszynowego zna chyba każdy – nie każdy oczywiście wie, jak broń tę prawidłowo nazwać, ale ten specyficzny kształt znamy chyba wszyscy – choćby z rysunków, filmów czy archiwalnych zdjęć. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że broń ta stała się niekwestionowanym i jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Powstania Warszawskiego.
O „Błyskawicy” napisano już wiele. Znamy jej wymiary (długość: 730 mm z rozłożoną kolbą, 556 mm z kolbą złożoną, masa bez magazynka: 3,32 kg), szybkostrzelność (550 strzałów/min) i część historii. Wiemy, że jak większość peemów strzela z zamka otwartego. Wiemy, że nazwa „Błyskawica” pochodzi od charakterystycznych nacięć na stopce kolby, które miały zmniejszyć ślizganie się broni po ramieniu podczas strzelania, a sama forma znaku sugerowała dodatkowo, że jest to element elektrycznej kuchenki firmy Elektrit, co oczywiście maskowało prawdziwe przeznaczenie części przed okupantami.
W tym artykule postaramy się opowiedzieć resztę historii „Błyskawicy”. Jeśli nawet nie całą, to tę jej część, która jest najmniej znana, bo niekoniecznie dotyczy naszej jubilatki jako lepszej lub gorszej konstrukcji broni strzeleckiej, ale traktuje o grupie dzielnych, zaradnych ludzi, którzy z narażaniem własnego życia broń tę wytwarzali, albo używali jej w walce.
W czym tkwi wyjątkowość „Błyskawicy”? Jeśli ktoś szuka unikatowości tej broni uznając za punkt wyjścia swojej oceny właściwości użytkowe i strzeleckie – niestety nie znajdzie wiele. Ktokolwiek miał „Błyskawicę” w rękach, albo ktokolwiek z niej strzelał wie doskonale, że konstrukcyjnie i technologicznie nie przewyższa ona innych peemów tamtych czasów. Co gorsza nasza jubilatka ma nieludzko krótką, niewygodną kolbę – co podyktowane jest konstrukcją całej broni i zapewnieniem możliwości złożenia kolby – kolba dłuższa przy składaniu zwyczajnie zaparłaby się o magazynek. Nie jest to jednak kardynalna wada, bo w warunkach szybkich akcji konspiracyjnych i tak najczęściej strzelało się „z biodra”. Jeśli ktoś spróbuje z „Błyskawicy” celować, to o przyrządach celowniczych nie da się powiedzieć więcej dobrego niż to, że są. Oczywiście gwoli sprawiedliwości podkreślić trzeba, że konstruktorzy peemu uwzględnili wolę i zalecenia oddziałów partyzanckich – kolba jest składana, a magazynek „Błyskawicy” umieszczony został pionowo (jak w MP 40), nie zaś poziomo jak w STEN-ie. Skoro zasygnalizowaliśmy już odrzucenie mitomanii i nieuprawnionej gloryfikacji, bo zdecydowanie i kategorycznie nie jest nasza jubilatka najlepszym peemem swoich czasów, to co wyróżnia „Błyskawicę” na tle innych konstrukcji strzeleckich II Wojny Światowej?
Chyba wszystko. Cała historia tej broni. Broni, na którą należy spojrzeć przez całkowicie odwrócony pryzmat. Czy konstruktorzy „Błyskawicy” umieliby zaprojektować lepszy peem? Bez wątpienia. Czemu zatem inżynierowie Wacław Zawrotny (1903-1956, ps. „Błyskawica”, absolwent Politechniki Warszawskiej, oficer rezerwy Wojska Polskiego, związany z polskim przemysłem zbrojeniowym, autor wielu rozwiązań konstrukcyjnych i patentów) i Seweryn Wielanier (1903-1993, ps. „Sapieżyński”, który pod koniec życia powiedział, że „miał szczęśliwe życie, bo nigdy nie znalazł się w sytuacji, w której musiałby strzelać do drugiego człowieka”) zdecydowali się na taki właśnie projekt? Bo w istocie nie projektowali broni tylko proces logistyczny i produkcyjny dostosowany do posiadanych zdolności wytwórczych i dostępnej technologii. Zaprojektować musieli nie tylko działający peem, ale także cały proces i sposób jego konspiracyjnej i skrytej produkcji pod nosem okupanta. I to im się udało. Kiedy następnym razem spojrzycie na „Błyskawicę” spójrzcie na nią jak na całościowy koncept technologiczny, projekt dostosowany do warunków jego wytwarzania – wytwarzania masowego i seryjnego!, a nie jak na wyrwany z kontekstu egzemplarz broni strzeleckiej. Tu właśnie tkwi wyjątkowość „Błyskawicy” i w sumie naszego narodu – Polska była jedynym okupowanym krajem, który w warunkach konspiracji – w sposób zorganizowany, a nawet seryjny, w małych fabrykach i zakładach rzemieślniczych produkował broń własnej konstrukcji. Nasza „Błyskawica” to ewenement na skalę świata – to jedyny seryjny, w pełni funkcjonalny pistolet maszynowy, łączony za pomocą gwintów hydraulicznych i wkrętów, zaprojektowany tak, by dało się skutecznie produkować go w warunkach głębokiej konspiracji.