• Wtorek, 8 października 2024
X

Pułaski i Kościuszko – okręty, które wciąż nie mogą odejść

Gdy 7 stycznia 2023 roku fregata rakietowa ORP Gen. T. Kościuszko (FFG-273) dołączyła do Stałego Zespołu Sił Morskich NATO Grupa Pierwsza (SNMG-1) z części polskich mediów popłynął tradycyjny już strumień krytyki i tzw. hejtu. Ignorując oczywiste fakty oraz opinię najbardziej zainteresowanego (czyli w tym wypadku dowódcy SNMG-1 i jego przełożonych w MARCOM), „fotelowi specjaliści” zaczęli recytować klasyczną mantrę o „pływającym złomie”. Jako że polska Marynarka Wojenna jako organizacja nie ma w zwyczaju polemizować z tego typu retoryką, autorzy – nieco zirytowani brakiem zrozumienia podstawowych kwestii przez część komentatorów – postanowili przytoczyć kilka faktów. A jeśli o fakty chodzi, to najlepiej zacząć od początku.

Okręt, który trzeba było zbudować

Koniec II wojny światowej nie oznaczał, niestety, definitywnego zakończenia ery konfliktów, w tym tych morskich. Najdobitniej uświadomiły to wojny w Korei i Wietnamie. Rola US Navy w obu tych konfliktach koncentrowała się głównie na wspieraniu wojsk lądowych oraz prowadzeniu działań blokadowych. Wbrew pozorom nie umniejszyło to w żadnym stopniu strategicznego znaczenia sił morskich. W obu tych przypadkach siły nawodne zmuszone były bowiem do prowadzenia działań w strefie wzdłuż długiej linii wybrzeża. W połączeniu z niezdolnością sił przeciwnika do prowadzenia działań morskich w jakiejkolwiek skali mogącej zagrozić supremacji US Navy, doprowadziło to sztab amerykańskiej MW do konkluzji, że liczba jednostek zaangażowanych w działania przeważa nad ich siłą ognia.

Niejako równolegle generacja niszczycieli – koncepcyjnie i technologicznie tkwiących jeszcze w II wojnie światowej – osiągnęła kres swoich możliwości, a ich miejsce zaczęły zajmować nowoczesne niszczyciele ASW (Anti–Submarine Warfare, czyli zwalczania okrętów podwodnych – autorzy w tekście posługują się oficjalną nomenklaturą NATO) typu Spruance, a w późniejszym czasie także jednostki obrony powietrznej typu Arleigh Burke, wyposażone w system dowodzenia i zarządzania walką AEGIS. Okręty te, dysponujące (jak na swoją wielkość) imponującymi parametrami taktyczno-technicznymi, w żadnym stopniu nie wpasowywały się jednak w koncepcję quantity over quality (ilość kosztem jakości). Natomiast zadania wykonywane przez US Navy nieodmiennie wykazywały potrzebę posiadania większej liczby „małych, tanich i prostych w produkcji” jednostek do działań przybrzeżnych i eskortowych, czyli do załatwiania tzw. spraw bieżących. Słowem, należało zaprojektować wielozadaniową fregatę rakietową, która zastąpiłaby starzejące się i zbyt małe jednostki typu Knox. Tak też się stało, czego wynikiem okazał się dobrze znany obecnie typ Oliver Hazard Perry.

Ze względu na ograniczenia technologiczne końca lat 70. XX wieku (np. brak mediów społecznościowych), niemożliwym okazało się zasięgnięcie porady u „ekspertów od wszystkiego”. W związku z tym, kierując się wyższą koniecznością, zadanie wykonania analiz oraz projektu zlecono specjalistom m.in. z NAVSEA (dawnego Bureau of Ships), a prace wykonawcze – stoczni Bath Iron Works z Kennebec River w Bath, stan Maine (będącej notabene częścią koncernu General Dynamics). Inżynierowie z NAVSEA, kierując się zasadą „tanio i prosto”, opracowali projekt okrętu budżetowego. Oszczędzano przy tym prawie na wszystkim. Kadłub pospawano z cienkich blach, nadbudówce nadano charakterystyczny „kanciasty” kształt. Uproszczono także kwestie związane z napędem – zastosowano dwie turbiny gazowe LM-2500-30, napędzające poprzez przekładnię redukcyjną pojedynczy wał zwieńczony pędnikiem w postaci wielołopatowej śruby. Dodatkowo uproszczono wyposażenie i uzbrojenie: jedna kotwica, jeden kabestan, pojedyncza płetwa sterowa, jedna armata trzycalowa, jedna uniwersalna wyrzutnia rakiet. W celu redukcji kosztów, zrezygnowano nawet z wyposażenia jednostki w kabestan do wybierania liny łączącej z tankowcem w czasie operacji RAS (Refueling At Sea, czyli uzupełniania zapasów na morzu). Uznano po prostu, że załoga może zrobić to ręcznie we własnym zakresie. Generalnie podjęte działania pozwoliły znacznie zredukować koszty budowy pojedynczego okrętu. Tym samym w cenie jednego niszczyciela ASW typu Spruance można było wybudować dwie wielozadaniowe fregaty rakietowe, a w cenie niszczyciela obrony powietrznej typu Arleigh Burke – cztery. Przy czym należy zwrócić uwagę, że podobnie jak miało to miejsce wielokrotnie w przeszłości, starając się zbudować urządzenie tanie i proste niczym przysłowiowy cep, niejako przez przypadek opracowano konstrukcję, której użyteczność dalece przekroczyła początkowe założenia. Zwłaszcza, że w amerykańskim wydaniu słowo „oszczędnie” nie oznacza „byle jak”.

Pierwsze fregaty wielozadaniowe

ORP Gen. T. Kościuszko (FFG-273) wraz z bliźniaczym ORP Gen. K. Pułaski (FFG-272) należą do długiej serii amerykańskich fregat rakietowych typu Oliver Hazard Perry, które zaczęły wchodzić do linii od 1977 roku. Wówczas były to stosunkowo duże jednostki, jak na swoją klasę, ale obecnie należą już do jednych z najmniejszych (mimo iż są niemal dwa razy większe od np. historycznego niszczyciela ORP Błyskawica). Ich wyporność normalna sięga 3638 ts, a bojowa (po modernizacji) nawet ponad 4100 ts. Wszystkie okręty budowane poza USA miały wydłużony kadłub (138 m zamiast 135,6 m), natomiast fregaty US Navy zbudowano jako wersje krótkie. W późniejszym czasie, aż 28 z tych jednostek zmodernizowano do wersji z dłuższym lądowiskiem (amer. long hull). Umożliwiło to obsługę większych i nowocześniejszych śmigłowców ASW, takich jak SH-60B Seahawk. Jednostki te otrzymały ponadto dużo nowocześniejszy system kontroli i obsługi śmigłowców LAMPS III i RAST. Z uwagi na możliwości oraz zintegrowany CMS (Combat Management System), jednostki typu O. H. Perry uznaje się za pierwsze prawdziwie wielozadaniowe fregaty rakietowe. Okręty eksploatowane przez polską MW to jednostki z krótszym kadłubem (ang. short hull) i systemem LAMPS I. Na ich pokładach stacjonują więc śmigłowce lekkie Kaman SH-2G Super Seasprite. Ciekawostką jest, że gdy ORP Gen. T. Kościuszko pływał jeszcze pod banderą wojenną USA, na jego pokładzie kręcono zdjęcia do filmu pt. Polowanie na Czerwony Październik.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X