Radziecka marynarka wojenna od końca lat 50. XX w. miała coraz większe aspiracje do bycia rodzajem sił zbrojnych o znaczeniu strategicznym, a co za tym idzie – o oceanicznym zasięgu. I rzeczywiście, za sprawą nosicieli broni atomowej, głównie okrętów podwodnych, status taki częściowo osiągnęła, jednak większość jej floty nawodnej stanowiły jednostki predestynowane do działań na morzach zamkniętych i wodach przybrzeżnych.
Doskonałym przykładem ograniczonych możliwości ówczesnej radzieckiej floty nawodnej były siły przeznaczone do poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych. W połowie lat 50. XX w. do okrętów zdolnych do patrolowania wód oceanicznych można zaliczyć w zasadzie tylko niszczyciele projektu 30bis i w mniejszym stopniu fregaty projektu 42, jednak ich specjalistyczne uzbrojenie i wyposażenie elektroniczne tkwiło korzeniami jeszcze w okresie światowego konfliktu. Małych, drewnianych ścigaczy posiadano bardzo dużo, lecz ich wartość bojowa, zwłaszcza w oddaleniu od linii brzegowej, była iluzoryczna. Sytuację nieco poprawiła budowa serii niszczycieli projektu 56, jednak dopiero w następnej dekadzie pojawiły się jednostki mające faktyczny potencjał do zwalczania sił podwodnych nieprzyjaciela z dala od własnych wybrzeży.
W pierwszym dziesięcioleciu po zakończeniu II wojny światowej w stoczniach radzieckich budowano dużo okrętów, jednak dbano głównie o liczbę wprowadzanych do służby jednostek. Opierano się na projektach tworzonych w czasie wojny, a czasem nawet i jeszcze wcześniej. Ich zestawy uzbrojenia stanowiły mieszankę wzorów stricte radzieckich oraz kopii systemów amerykańskich i brytyjskich, otrzymywanych w ramach pomocy wojskowej Lend And Lease Act. Wśród masowo budowanych jednostek znajdowały się m.in. klasyfikowane jako dozorowce okręty projektu 42 i 50 oraz duże ścigacze projektu 122bis – jednostki przeznaczone przede wszystkim do zadań eskortowych oraz poszukiwania i zwalczania okrętów podwodnych.
Okręty zwalczania okrętów podwodnych
W 1956 r. we wszystkich radzieckich flotach zaczął obowiązywać nowy system oznaczeń i nazw dla okrętów niektórych klas. Dla sił przeciwpodwodnych stworzono odrębną kategorię – okręty zwalczania okrętów podwodnych. Bezpośrednie tłumaczenie z języka rosyjskiego jest krótsze i brzmi po prostu „okręt przeciwpodwodny” („protiwołodocznoj korabl”). Do tej kategorii przypisano jednostki różnych typów, a w zależności od ich wielkości dodawano dwa wyróżniające przymiotniki – duży i mały. I tak dotychczasowe ścigacze stały się małymi okrętami przeciwpodwodnymi – MPK (skrótowiec od rosyjskiej nazwy „małyj protiwołodocznoj korabl”), natomiast dopiero w latach 60. XX w. pojawiły się duże okręty przeciwpodwodne – BPK („bolszoj protiwolodocznoj korabl”). Jednak aby opis klasyfikacji nie był zbyt prosty, dotychczasowe dozorowce zaczęły otrzymywać oznaczenia SKR, będące skrótowcem od nazwy rosyjskiej „storożewoj korabl”. Podział ten utrzymano przez następne dekady i kolejne typy MPK, BPK i SKR wyparły z nazewnictwa przyjęte powszechnie ścigacze, korwety, fregaty, niszczyciele, a nawet krążowniki. Zwalczanie okrętów podwodnych wraz niszczeniem lotniskowców stało się de facto priorytetem radzieckiej marynarki wojennej. O poważnym podejściu do zagadnienia świadczy przede wszystkim liczba zbudowanych okrętów i mnogość ich typów. W tym artykule pominiemy wszystkie większe jednostki, skupiając się na ścigaczach i korwetach, w radzieckiej nomenklaturze określanych jako MPK i SKR.
We wstępie historycznym uwzględnić trzeba oczywiście punkt wyjścia; w tym przypadku za datę początkową należy przyjąć lata 1955-1956. Stanowią one pewną cezurę, która pozwoliła radzieckim stoczniom przejść od konstrukcji wojennych lub nawet powojennych do jednostek, w których od etapów założeń i projektowania uwzględniono już nowe założenia operacyjne oraz najnowsze elementy uzbrojenia, wyposażenia elektronicznego i ogólnookrętowego. Wdrożenie ich do produkcji seryjnej miało dać możliwość zastąpienia w pierwszej kolejności jednostek wojennej produkcji, a następnie również części już powojennych, ale technologicznie tkwiących w latach 40. XX w.
Wymiany wymagały przede wszystkim jednostki w klasie ścigaczy okrętów podwodnych. Tu prym wiodły jednostki projektu 122bis (popularnie nazywane od nazwy nadanej im w NATO Kronsztadami), będące tylko nieznacznie ulepszonym wariantem przedwojennego projektu 122a. W sumie w latach 1946-1955 zbudowano ponad 300 „bisów”. Były to niewielkie przybrzeżne eskortowce o długości nieco ponad 50 m i wyporności pełnej ok. 320 t. Ich wadę stanowiła słaba dzielność morska, niewielka prędkość (ok. 20 w.) i w większości przestarzałe uzbrojenie. Miały co prawda dziobowe miotacze rakietowych bomb głębinowych, jednak o niewielkim zasięgu rażenia, co wraz ze stacją hydrolokacyjną o słabych możliwościach wykrycia okrętu podwodnego ograniczało skuteczność użycia tych „deesów” w realnym starciu. Przestarzałe było także uzbrojenie artyleryjskie jednostki, w praktyce bezsilne w walce z samolotami odrzutowymi. Mniejszych jednostek przeciwpodwodnych, takich jak ścigacze projektu BMO, nie ma nawet co wymieniać ze względu na ich niskie parametry taktyczno-techniczne.
Niewiele lepiej pod względem możliwości bojowych prezentowały się znacznie większe dozorowce projektu 42 (nazwa kodowa w NATO Kola) i nieco pomniejszonego projektu 50 (Riga). Odpowiadały one wielkością i uzbrojeniem zachodnim korwetom. Ich mankamentami były niewielki zasięg (przede wszystkim okrętów projektu 50) i co prawda silne, ale w drugiej połowie lat 50. XX w. raczej już przestarzałe uzbrojenie i wyposażenie elektroniczne. W latach 1952-1953 do służby wcielono 8 większych, a w latach 1951-1959 – aż 68 mniejszych dozorowców obu projektów. Te drugie modernizowano, montując nowsze wyrzutnie rakietowych bomb głębinowych, sonary i stacje radiolokacyjne, co pozwoliło sporą ich liczbę utrzymać w służbie aż do końca lat 80. XX w.
Masowa produkcja okrętów o nie najnowszych parametrach taktyczno-technicznych stanowiła część zaakceptowanego pod koniec lat 40. XX w. przez Stalina planu rozbudowy potencjału marynarki wojennej. Część badaczy tego okresu skłania się ku tezie, że był to element przygotowań do III wojny światowej, którą radziecki dyktator chciał rozpętać w połowie lat 50. XX w. Po jego śmierci nastąpiło chwilowe odprężenie, ale w dziedzinie zbrojeń morskich oznaczało to raczej pilne poszukiwanie nowych technologii, pozwalających na uzyskanie przewagi strategicznej. Dwie z nich, czyli napęd atomowy i rakietyzacja, sprawiły, że do roli sił o znaczeniu globalnym urosły okręty podwodne napędzane przez reaktory atomowe i przenoszące w swoich wyrzutniach rakiety balistyczne z głowicami atomowymi. Rozpoczęcie w 1957 r. budowy amerykańskiej jednostki klasy SSBN USS George Washington (w służbie od 1959 r.) oraz prace projektowe przy własnym okręcie tego rodzaju – K-19 (w służbie od 1960 r.) – nadały nowego znaczenia rywalizacji mocarstw w dziedzinie broni podwodnej. Z jednej strony wymagały bowiem rozbudowy sił przeciwpodwodnych do poszukiwania wrogich okrętów, do czego potrzebowano sił o zasięgu oceanicznym. Z drugiej – spowodowały konieczność uzyskania zdolności do osłony własnych sił podwodnych, rozwijanych na wodach przybrzeżnych przed myśliwskimi okrętami podwodnymi przeciwnika. To tłumaczy uruchomienie prac projektowych nad całą gamą nowoczesnych jednostek przeciwpodwodnych – od dużych przez średnie po małe dozorowce – do działań na wodach zamkniętych.