W powszechnym mniemaniu utwierdziło się przekonanie, że największa bitwa pancerna w historii wojen została stoczona w lipcu 1943 roku pod Kurskiem. Bitwa ta miała się oczywiście zakończyć wielkim zwycięstwem Armii Czerwonej. Rozpoczęta przez III Rzeszę operacja „Cytadela” ostatecznie zakończyła się jednak sowieckim sukcesem, ale głównie za sprawą Hitlera, który za ważniejszy uznał front włoski i tam po lądowaniu aliantów na Sycylii wycofał część sił biorących udział w tej operacji. Zrobił to w chwili, kiedy tę bitwę wygrywał. W trakcie walk na łuku kurskim stoczono dwie duże bitwy pancerne pod Prochorowką. Obie Armia Czerwona zdecydowanie przegrała. Nie było to też największe starcie pancerne II wojny światowej. Już na początku operacji „Barbarossa” stoczono dwie bitwy, w których wzięło udział znacznie więcej czołgów. Obie zostały przegrane mimo znacznej przewagi liczebnej przez stronę sowiecką. Pierwsza z nich znana jako bitwa o Dubno stoczona w czerwcu i na początku lipca na zachodniej Ukrainie jest w miarę dobrze znana. Niejako w jej cieniu pozostaje stoczona na początku lipca bitwa o Sienno. Było to ostatnie starcie z udziałem korpusów zmechanizowanych występujących w pełnych składach. Celem poniższego opracowania jest przywołanie pamięci o tym wydarzeniu i poprzedzających go starciach. Pierwszy akt tej bitwy rozegrał się niemal w tym samym miejscu, gdzie prawie 129 lat wcześniej (26–29 listopada 1812 roku na północ od Borysowa) Napoleon Bonaparte stoczył ostatnia wielką bitwę kampanii rosyjskiej. Trzeba dodać, że tamta wojna też zaczęła się 22 czerwca. W trakcie wojny polsko-sowieckiej w 1920 roku w rejonie położonym znacznie bardziej na północ Wojsko Polskie stoczyło wielodniową (14 maja–16 czerwca) bitwę mającą powstrzymać marsz Armii Czerwonej w głąb Polski.
Sytuacja na froncie w pierwszych dniach lipca. Działania w rejonie Borysów–Łosznica–Krupki
Dla armii niemieckiej najważniejszy w pierwszych dniach operacji „Barbarossa” był kierunek moskiewski. Grupa Armii „Środek” podczas walk w strefie nadgranicznej rozbiła w ciągu kilku dni wojska Frontu Zachodniego tak, że w sowieckiej obronie powstała wyrwa o szerokości około 400 km (to jak odległość z Warszawy do Zakopanego) otwierająca drogę do wnętrza Związku Sowieckiego. Chcąc wypełnić tę gigantyczną lukę w obronie Stawka Naczelnego Dowództwa postanowiła 1 lipca przekazać Frontowi Zachodniemu cztery armie (19, 20, 21 i 22) będące się dotychczas w jej rezerwie. Te nowe związki operacyjne miały wypełnić tzw. wrota smoleńskie, czyli obszar między Orszą a Witebskiem. Obrona miała zostać zorganizowana w oparciu o dwie duże rzeki: Dniepr i Zachodnia Dźwina (ros. Zapadnaja Dwina, w 1939 roku była rzeką graniczną). Dostarczenie czterech armii na front wymagało jednak zarówno czasu, jak i środków transportu, a przeciwnik nie czekał. Doraźnie sytuację miały ratować te oddziały, które uniknęły okrążenia pod Mińskiem, oraz wszelkie wojska znalezione na zapleczu. Ważną role miał odegrać improwizowany garnizon Borysowa. Było to miasto nad Berezyną, przez które przechodziły najważniejsze drogowe i kolejowe połączenie Mińska z Moskwa. Siły mające bronić tego ośrodka przemysłowego były organizowane na bazie działającej w tym mieście przed czerwcem 1941 roku szkoły wojsk pancernych. Komendantem tego ośrodka szkoleniowego był komisarz korpusu Iwan Zacharowicz Susajkow. Szkoła ta, zorganizowana zaledwie w lutym 1940 roku, miała początkowo kształcić kawalerzystów, ale już po roku działalności przeznaczono ją do szkolenia kadr dla korpusów zmechanizowanych. W czerwcu 1941 roku w szkole znajdowało się łącznie 1400 kursantów i instruktorów. Przygotowywano dowódców czołgów oraz mechaników kierowców.
Dla tej szkoły czołgistów wojna zaczęła się 26 czerwca o 10.00, kiedy jej komendant otrzymał informację o pojawieniu się w rejonie Łogajska niemieckich czołgów i piechoty zmotoryzowanej. Ta wiadomość została przekazana przez cywilną sieć telefoniczną. Wkrótce po tym została zerwana wszelka łączność miedzy Borysowem a Orszą i Mińskiem. Susajkow zdecydował się na ogłoszenie alarmu i wyprowadzenie szkoły z obozu letniego Piecz do lasu na wschodnim brzegu Berezyny. Następnego dnia szkoła została przekształcona w pułk złożony z czterech batalionów liczących po cztery kompanie. Oprócz tego do pułku dołączono piąty batalion sformowany z wycofujących się żołnierzy i oficerów. Jednocześnie Susajkow rozpoczął organizowanie garnizonu przewidzianego do obrony miasta. Do tego celu wykorzystywał personel wojskowy z rozbitych oddziałów wycofujący się przez miasto. Jeszcze 26 czerwca do Borysowa zdołały dotrzeć pozostałości 5. Artyleryjskiego Pułku Haubic i 5. Dywizji Pancernej z oddziałów rozbitych pod Wilnem. Do 30 czerwca prowizoryczny garnizon Borysowa rozrósł się do około 7500 ludzi. Bezpośrednio Susajkowowi podlegało 6876 ludzi. Oprócz nich w mieście znalazły się resztki 108. Dywizji Strzeleckiej (głównie 585. Artyleryjski Pułk Haubic) liczące około 600 żołnierzy. Znaczna część tych sił nie przedstawiała wartości bojowej, byli to bowiem maruderzy z rozbitych i zdemoralizowanych oddziałów. Wartość bojową reprezentowali jedynie czołgiści i artylerzyści z dwóch pułków artylerii polowej i kilku dywizjonów artylerii przeciwlotniczej. 585. Pułk Haubic był wyposażony w działa 122 i 152 mm, 575. Pułk Artylerii w działa 76 mm, a „przeciwlotnicy” posiadali działa 85, 76 i 37 mm. Głównym problemem obrony był brak ciężkiego uzbrojenia, ponieważ większość żołnierzy miała jedynie karabiny, chociaż i tych brakowało około 500 sztuk. W jednym z pułków liczących około 700 samych szeregowych było tylko osiem ciężkich karabinów maszynowych. Brakowało też amunicji, granatów, min i drutu kolczastego. Mocno ograniczona była ilość środków transportu. Posiadane zapasy pozwalały na co najwyżej jeden dzień walki.