Natychmiast po pierwszych walkach z brytyjskimi czołgami, strona niemiecka rozpoczęła poszukiwania odpowiednich środków do ich zwalczania. Początkowo poważny problem stanowiło samo uzyskanie zgodnych z rzeczywistością opisów wrogich pojazdów, z których żadnego nie zdołano zdobyć, a także wyeliminowanie błędnych informacji. Problem istniał już na poziomie nazewnictwa. W pierwszych raportach pułków piechoty walczących nad Sommą czołgi określano nazwami: Panzerauto, Panzerautomobile i Panzerwagen, co mogło powodować błędne wrażenie, że chodzi o kolejny rodzaj samochodów pancernych, mogących poruszać się wyłącznie po drogach. W dokumencie dowództwa Grupy Armii Bawarskiego Następcy Tronu z 21 października 1916 roku pojawiła się nieco trafniejsza nazwa: Panzerkampfkraftwagen („Cater Pillars” oder „Tanks”) czyli pancerne samochody bojowe („gąsienicowe”, od nazwy firmy produkującej takie podwozia, lub „tanki”).
Właśnie to dowództwo odgrywało szczególną rolę w opracowywaniu metod przeciwdziałania na nowy rodzaj broni. Odpowiadało ono za północny odcinek frontu zachodniego, gdzie po przeciwnej stronie walczyły głównie wojska Imperium Brytyjskiego i to właśnie na jej pozycje spadały początkowo wszystkie ataki brytyjskich czołgów.
Pod koniec października dowództwo Grupy Armii Bawarskiego Następcy Tronu stwierdziło, że przeciwko czołgom ogień karabinów piechoty i karabinów maszynowych oraz pojedyncze granaty są nieskuteczne. Liczono, że lepszym rozwiązaniem okażą się wiązki granatów, których efektywne użycie wymagało jednak specjalnych ćwiczeń. Uznano też, że miotacze min nie są odpowiednią bronią do zwalczania czołgów. Największe nadzieje pokładano w wykorzystaniu rozproszonych dział kalibru 6–7,7 cm o płaskim torze strzału, które należało rozstawiać na zamaskowanych stanowiskach za drugą linią okopów, tak by mogły razić atakujących ogniem flankującym. W celu zapewnienia wsparcia oddziałom obsadzającym pierwszą linię zalecano, aby na każdym odcinku wyznaczyć wiele baterii artylerii, które w przypadku dostrzeżenia wozów pancernych miały rozpoczynać ich ostrzał bez oglądania się na pozostałe zadania bojowe.
W innym dokumencie podkreślano, że czołgów nie należy nie doceniać, ponieważ piechota była wobec nich bezradna, a artyleria miała trudności z ich zwalczaniem. Równocześnie jednak proponowano, aby uniemożliwić im korzystanie dróg prowadzących do niemieckich pozycji przez tworzenie na nich za pomocą ładunków wybuchowych kraterów, których ściany od strony wroga miano wykopać tak, żeby stały się pionowe. Ostatecznie rozwiązanie to nie miało większego znaczenia, gdyż czołgi w przeciwieństwie do samochodów pancernych, były w stanie poruszać się też poza drogami, czego znaczenia początkowo niemieckie dowództwo zdawało się w pełni nie doceniać.
Niemniej jednak, uznając pierwszorzędną rolę artylerii w zwalczaniu czołgów, dostrzegano znaczenie wykorzystania ukształtowania terenu, by ograniczyć swobodę ruchu pojazdów gąsienicowych, rozkładając na odpowiednich dla nich trasach miny oraz wykonując sztuczne zabagnienia, zasieki i głębokie rowy. Miano też poszerzyć okopy do 2 metrów, a przeszkody rozmieszczać gęściej i głębiej.