• Piątek, 19 kwietnia 2024
X

Zaolzie – klęska tyłów? Część 2. Krytyka i wnioski

20 grudnia 1938 roku Biuro Administracji Armii MSWojsk. (BAA) przygotowało zestawienie dokumentów pod zbiorczym tytułem Niedomagania w wyposażeniu i zaopatrzeniu mat. oddziałów Gr. Op. „Śląsk” – uwagi i wnioski. Zbiór ten powstał w myśl wytycznych wydanym: formacjom (zakładom) wystawiającym jednostki broni i służb dla Grupy, dowódcom Okręgów Korpusów oraz szefom służb zaopatrzenia podległym ministerstwu. Zdaniem szefa BAA płk dypl. Karola Bokalskiego zebranie opinii od ww. podmiotów było o tyle istotne, że w działaniach na Zaolziu uczestniczyły jednostki o etatach zbliżonych do wojennych lub też całkowicie o etatach wojennych. Tym samym wszelkie uwagi, które wyłoniły się przy formowaniu Grupy, mogły posłużyć do zrewidowania niektórych postanowień zawartych w obowiązujących ówcześnie instrukcjach mobilizacyjnych i wytycznych organizacyjnych. Opracowanie wraz z pokaźną liczbą załączników przekazano do analizy szefom Oddziałów I i IV Sztabu Głównego w ostatnich dniach grudnia.

Wielkie jednostki piechoty, które skierowano na Śląsk Cieszyński, różniły się wyraźnie między sobą liczebnością oraz stanem ukompletowania wyposażenia. Przykładowo 2. Pułk Piechoty Legionów (2. DPLeg.) formował stosunkowo nieduży oddział, a mianowicie pluton armat ppanc. á 3 działka (28 ludzi). Większość potrzeb materiałowych uzupełniono zgodnie z otrzymanym rozkazami materiałem z użytku bieżącego, a tylko w określonych przypadkach (np. masek pgaz.) korzystano z zapasów mobilizacyjnych i należności określonych tabelami wojennymi. Typowych znaków tożsamości nie wydano zastępując je tylko legitymacjami starego typu. Jak się okazuje wystawienie tak niewielkiego pododdziału stanowiło dla posiadającego i tak niskie stany liczebne pułku duży problem. W meldunku przesłanym na początku listopada dowódca pułku, płk Ludwik Czyżewski informował, że w przypadku konieczności wystawienia większych jednostek podległa mu jednostka natrafi na poważne trudności w zakresie ukompletowania umundurowania, materiału taborowego i kuchennego. Niebezpieczny stan rzeczy wynikał z faktu, że 2. ppleg. do jesieni nie uzupełnił jeszcze braków po ćwiczeniach letnich. Kuchnie polowe oraz sprzęt taborowy były zniszczone i wybrakowane – należało dokonać zakupów na rynku cywilnym. Wyrazem kryzysu była obawa dowódcy, że jeśli otrzyma rozkaz wysłania na Zaolzie kolejnych pododdziałów, wyposażenie i umundurowanie będzie musiał zebrać dekompletując jeden ze swoich batalionów.

W lepszym tonie utrzymany został meldunek dowódcy 3. ppleg., płk Mieczysława Łukoskiego, który wystawiając równie nieliczny oddział nie natrafił na żadne trudności, niedokładności czy braki. Pewnym kłopotem okazała się jedynie czasochłonność wybijania znaków tożsamości. Trzech rusznikarzy wyposażonych w komplety czcionek i narzędzi wybijało 28 kompletów znaków przez trzy godziny. Tym samym, wyposażenie w ten element kompanii strzeleckiej wymagało około dwóch dni. Ten sam problem poruszano w dokumentach przesłanych z pozostałych DOK. Przygotowanie znaków tożsamości tzw. nowego wzoru zajmować miało szczególnie dużo czasu i było trudnością dla jednostek o dużych stanach i krótkich terminach pogotowia. W toku prac ustalono, że jeden człowiek może w ciągu godziny wytłoczyć do 10 kompletnych „nieśmiertelników”.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X