6 marca gen. James Hecker, dowódca USAF w Europie i Afryce, potwierdził, że w połowie lutego lotnictwo Ukrainy otrzymało z USA pierwsze szybujące bomby kierowane JDAM-ER. Jest to typ uzbrojenia klasy stand-off, które pozwala na atakowanie celów o uprzednio znanych współrzędnych GPS spoza zasięgu większości zestawów rosyjskiej obrony przeciwlotniczej.
Co ciekawe rodzina amunicji JDAM-ER ( Joint Direct Attack Munition Extended Range) została opracowana przez Hawker de Havilland (spółkę zależną Boeinga) na zapotrzebowanie Królewskich Australijskich Sił Powietrznych. Australijskie lotnictwo doszło bowiem do wniosku, że zastosowanie standardowych bomb JDAM będzie często wymagało wejście w obszar rażenia wrogiej obrony przeciwlotniczej krótkiego i średniego zasięgu.
Aby temu przeciwdziałać zdecydowano się na dołożenie do korpusu bomby pary rozkładanych skrzydeł, co zapewniało niemal czterokrotne zwiększenie zasięgu lotu. Zachowano przy tym oryginalną sekcję ogonową ze standardowego JDAM-a, która zawiera układ naprowadzania INS/GPS oraz ruchome stery. W tylnej sekcji zmianie uległo jedynie oprogramowanie sterujące ze względu na inne właściwości aerodynamiczne bomby. Zrezygnowano natomiast z instalacji zaawansowanego autopilota oraz pokładowych czujników atmosfery, a informacja o prędkości i wysokości lotu oparta jest na różnicach w położeniu zamontowanego odbiornika sygnału GPS. Dbałość o maksymalne uproszczenie projektu i minimalne zmiany w istniejących elementach pozwoliła na utrzymanie niskiego kosztu zakupu zestawu HdH Range Extension Kit (około 25 tys. USD), za cenę kilkuprocentowego spadku osiągów.
Przy zrzucie z dużej wysokości JDAM-ER może uzyskać maksymalny zasięg około 74 kilometrów. W przypadku niskiego profilu lotu nosiciela i wykorzystania taktyki „podrzutu” bomby podczas wznoszenia po torze balistycznym, zasięg JDAM-ER w zależności od wysokości i prędkości początkowej może wahać się w granicach 18,5-37 km. Zestawy JDAM-ER trafiły do produkcji w 2015 roku, a do ich przenoszenia dostosowano australijskie samoloty F/A-18 Hornet i Super Hornet.
Jeśli chodzi o Ukrainę, to jak podają amerykańskie źródła, amunicja jest już używana operacyjnie. Niestety na razie nie ma informacji z jakich platform zrucane jest to uzbrojenie. Podobnie jak to było w przypadku pocisków przeciwradarowych HARM, można zakładać brak zaawansowanej integracji z samolotami radzieckiej konstrukcji. Przykładowo amunicja JDAM posiada obecnie łącze wymiany danych, które pozwala na bieżąco komunikować się z samolotem-nosicielem, który ma możliwość “podświetlania” celów naziemnych swoim radarem pracującym w trybie SAR (Synthetic Aperture Radar). Tego rodzaju zdolność pozwala na śledzenie celów ruchomych i aktualizację punktu trafienia nawet po oddzieleniu się bomby. Problem w tym, że radary w posiadanych przez Ukraińców samolotach nie mają trybów SAR, zatem instalowanie takiego łącza jest bezcelowe. Pozostaje więc tylko programowanie położenia celu przed lotem i możliwie precyzyjne wyjście w zaplanowany wcześniej rejon zrzutu, pozostawiając resztę autopilotowi bomby. W większości misji będzie to jednak wystarczające do osiągnięcia celu.
Warto zauważyć, że choć zasięg samodzielnego lotu bomby JDAM-ER jest zbliżony do zasięgu rakiety GLRMS wystrzeliwanej z naziemnej wyrzutni MARS lub HIMARS to zasadnicza różnica tkwi w sile niszczącej. Głowica GLRMS ma masę 100 kg, podczas gdy do konstrukcji JDAM-ER można wykorzystać korpusy bomb lotniczych o masie 227 i 908 kg. Taki ładunek pozwoli na niszczenie dużych mostów lub umocnionych punktów dowodzenia pojedynczym trafieniem, przy czym możliwe jest wykorzystanie silnie penetrujących ładunków BLU-109. Ponadto jeśli ukraińskie lotnictwo zdecyduje się na przekroczenie linii frontu lub ataki na okupowane tereny od strony Morza Czarnego, to otworzy się szansa na porażenie znacznie większej liczby obiektów znajdujących się na tyłach przeciwnika niż było to możliwe do tej pory.