• Czwartek, 5 grudnia 2024
X

Po wczorajszym niepowodzeniu w przechwyceniu i zniszczeniu północnokoreańskich dronów na Siły Powietrzne Republiki Korei (ROKAF) spadła lawina krytyki. Przy okazji ujawniono więcej szczegółów na temat wczorajszych wydarzeń.

Gorzkich słów pod adresem wojska nie szczędził nawet prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol:

„Ten incydent pokazał istotne braki, jeśli chodzi o gotowość naszej armii i [jakość] szkolenia w ostatnich latach.”

W dzisiejszym oświadczeniu generał broni Kang Shin-chul, dowódca operacyjny z Połączonego Kolegium Szefów Sztabów, przyjął na siebie pełną odpowiedzialność za incydent:

„Przykro nam, że chociaż nasze wojsko wykryło i śledziło drony, nie udało nam się ich zestrzelić.”

Jak wskazał generał wojsko ma obecnie ograniczone możliwości w wykrywaniu i zwalczaniu małych dronów obserwacyjnych. Zapewniał jednak, że podległe mu jednostki nadal są w stanie przeciwdziałać zagrożeniom ze strony większych dronów uderzeniowych.

Z tego, co udało się do tej pory ustalić wszystkie bezzałogowce zostały wykryte podczas przekraczania linii demarkacyjnej pomiędzy Koreą Północną a Południową. Na tej linii ROKAF ma rozbudowaną sieć radarów naziemnych i było w stanie zauważyć naruszenie przestrzeni powietrznej. Jednak lotnictwo nie było przygotowane do obserwacji małych obiektów lecących na małej wysokości i w głębi własnego terytorium. Cele miały około 2 m rozpiętości i przekroczyły granicę różnymi trasami oraz w różnym czasie. Korea jest krajem górzystym, więc drony często znikały z pola obserwacji radarów naziemnych, co powodowało trudności w naprowadzaniu myśliwców. Jeśli już się udawało do nich zbliżyć gęsta zabudowa uniemożliwiała otwarcie ognia, bez powodowania strat ubocznych. Cztery obiekty przeleciały nad zachodnim wybrzeżem kraju, a tylko jeden zmierzał nad stolicę. Najprawdopodobniej te pierwsze miały za zadanie wywołać zamieszanie i skupić na sobie najwięcej uwagi, żeby zapewnić względny spokój dronowi, który dotarł do północnych przedmieść Seulu. Aparat znad Seulu był w sumie obserwowany przez ponad 3 godziny i w jego przypadku odnotowano powrót do Korei Północnej. Pozostałe drony obserwowano tylko okresowo, a na koniec zniknęły one z zasięgu radarów, przez co dalsze przeciwdziałanie nie było możliwe.

Jak powiedział gen. Kang Shin-chul, aby na przyszłość lepiej poradzić sobie z zagrożeniami ze strony małych dronów wojsko planuje „agresywnie” wykorzystać już posiadane zasoby sprzętowe, rozpocząć powiązane z jego wykorzystaniem regularne ćwiczenia, a także zakupić sprzęt zdolny do zestrzeliwania dronów bez wyrządzania szkód cywilom na ziemi. Dlatego armia dąży do pozyskania niekinetycznych zdolności w zakresie zwalczania dronów, w tym laserów.

Tymczasem życie dopisało własny epilog, który podsumowuje obecnie ogarniającą wojsko lekką paranoję w zakresie zabezpieczania południowokoreańskiego nieba przez intruzami. Dzisiaj znów w trybie alarmowym ROKAF poderwały myśliwce, które zostały skierowane na przechwycenie.. stada ptaków.

Reklama

Najnowsze czasopisma

Zobacz wszystkie
X
Facebook
Twitter
X

Dołącz do nas

X