Dzisiaj przypada 80. rocznica słynnego „wielkiego polowania na mariańskie indyki” jak do historii przeszła piąta i największa bitwa lotniskowców w dziejach II wojny światowej, rozegrana na Morzu Filipińskim w dniach 19-20 czerwca 1944 roku.
Do wielkiego starcia doszło w ramach amerykańskiej operacji lądowaniu na Wyspach Mariańskich. Aby się jej przeciwstawić Japończycy wysłali zespół lotniskowców tzw. Floty Ruchomej, który był najpotężniejszą formacją, jaką do tej pory cesarska flota skoncentrowała do jednej bitwy. Łącznie na pokładach dziewięciu lotniskowców, w tym trzech wielkich, bazowało 435 samolotów, a na pokładach towarzyszących im ciężkich okrętów znajdowało się 65 wodnosamolotów.
Tymczasem osłonę amerykaśńkiemu desantowi zapewniał Szybki Zespół Lotniskowców TF.58, w skład któego wchodziło sześć wielkich lotniskowców typu Essex, nieco mniejszy walczący od początku wojny na Pacyfiku słynny USS Enterprise oraz osiem lekkich lotniskowców floty typu Independence. Ponadto wsparcie lądującym oddziałom zapewnić miał zespół TG.52.14, obejmujący cztery lotniskowce eskortowe. Łącznie na pokładach i katapultach amerykańskich okrętów znajdowało się 1130 samolotów gotowych do akcji, w tym 57 wodnosamolotów.
Pierwszego dnia japońskie samoloty pokładowe startujące w kilku falach z lotniskowców wchodzących w skład Floty Ruchomej, usiłowały uderzyć na lotniskowce amerykańskie osłaniające desant na Marianach. Wbrew nadziejom japońskiego dowództwa atak nie przyniósł większych efektów, a większość wysłanych maszyn została zestrzelona po przechwyceniu przez myśliwce Grumman F6F Hellcat. W trakcie zmagań powietrznych amerykańscy piloci raportowali aż 380 zestrzeleń, a artyleria przeciwlotnicza 19 kolejnych. Faktycznie jednak na pokłady japońskich lotniskowców nie wróciło 270 samolotów. Ponadto na ziemi i w powietrzu zniszczonych zostało 60 japońskich samolotów bazowania lądowego. W walkach powietrznych strona amerykańska straciła zaledwie 16 Hellcatów, a cztery kolejne z przyczyn operacyjnych. Straty bojowe wśród amerykańskich bombowców objęły osiem maszyn pokładowych, a operacyjne dwie.
Tymczasem bolesny cios japońskim lotniskowcom zadały amerykańskie okręty podwodne, które zaatakowały Flotę Ruchomą. USS Cavalla zatopił trafieniem czterech torped niezwykle zasłużony w walkach na Pacyfiku Shokaku. Na trafionej jednostce działy się dantejskie sceny – eksplodowały zbiorniki paliwa lotniczego, które płonąc zostało wyrzucone na pokład lotniczy, gdzie spaliło grupę załóg zgromadzonych przed wysepką lotniskowca, przedni podnośnik został wyrzucony na metr w górę, a następnie opadł w dół, przygniatając ludzi pracujących na pokładzie hangarowym. Załoga przez kilka godzin walczyła o swój okręt ale bezskutecznie, doszło bowiem do eksplozji zebranych na pokładzie hangarowym oparów benzyny. Shokaku zatonął pociągając ze sobą na dno 1263 ludzi załogi, uratować zdołano 596 marynarzy.
Drugi sukces odniósł USS Albacore, który ulokował jedną torpedę w największym w japońskiej flocie lotniskowcu Taiho. Choć dowódca amerykańskiego okrętu raportował jedynie uszkodzenie lotniskowca, ten zatonął. Eksplozja pojedynczej celnej torpedy naruszyła bowiem zbiorniki paliwa lotniczego którego opary wypełniły okręt, eksplodując sześć godzin później. Taiho poszedł na dno wraz z 1650 osobami załogi, uratować zdołano jedynie 500 marynarzy.
Następnego dnia, 20 czerwca 1944 roku, to amerykańskie samoloty zaatakowały uchodzącą z pola bitwy japońską Flotę Ruchomą. Amerykanie mieli kłopoty z jej lokalizacją i dopiero popołudniu wysłali do ataku łącznie 240 maszyn. Ich atak wykonany na granicy zasięgu maszyn uderzeniowych nie był jednak szczególnie skuteczny. Za cenę 17 samolotów zatopić zdołano bowiem jedynie lotniskowiec Hiyo, uszkodzić Zuikaku, podczas gdy lekko uszkodzone zostały Junyo i Ryuho oraz krążownik Maya.
Po zakończeniu ataku na Japończyków piloci US Navy stanęli w obliczu zapadających ciemności oraz malejącego zapasu paliwa. Wskutek rozbicia podczas nocnego lądowania lub wodowania z powodu wyczerpania paliwa Amerykanie utracili kolejne 82 samoloty. Łączny koszt uderzenia na Flotę Ruchomą zamknął się więc całkowitą liczbą 99 utraconych samolotów. Operacja ratunkowa dla załóg, które zmuszone zostały do wodowania była jednak bardzo skuteczna. 21 czerwca z morza uratowano 101 lotników, a podczas kilku następnych dni kolejnych 59 kolejnych. Ostateczne straty osobowe liczone wraz z lotnikami poległymi w czasie bezpośredniego ataku objęły jedynie 33 lotników.
Bitwa lotniskowców pod Marianami została szczegółowo omówiona w wydanym przez nasze wydawnictwo numerze specjalnym magazynu „Morze Statki i Okręty”.